ME koszykarzy. Mariusz Bacik: w niedzielę „mecz stulecia”

- Obiektywnie uważam, że jest 70 do 30 dla Niemców, ale serducho mówi, że 99 do jednego dla nas – dodał.

Podkreślił, że dobry wynik Polaków na ME może pomóc w rozwoju polskiej koszykówki.

- Po naszym siódmym miejscu w 1997 roku nastąpił naprawdę boom sponsorski. Było dużo łatwiej, ale też poza ME były też występy w europejskich pucharach. Mam nadzieję, że teraz to wróci. Zapotrzebowanie na koszykówkę – jak widać – jest duże – ocenił.

Na zorganizowaną w sobotę w Bytomiu imprezę „Koszykarskie Starcie Pokoleń”, połączoną z prezentacją prowadzonej przez Bacika 1. ligowej Polonii zabrakło biletów, a przed halą stała kolejka chętnych do wejścia.

Zdaniem byłego gracza bytomskich Bobrów nikt się nie spodziewał tak dobrego występu Polaków na Eurobaskecie.

- Nasze wyniki przed ME nie napawały optymizmem. Rozumiem, że zmiana pokoleniowa coś mogła popsuć i to wszystko szwankowało. Z meczu na mecz ta drużyna się buduje, jesteśmy w strefie medalowej. W niedzielę gramy naprawdę "mecz stulecia'. Postaramy się ograć Niemców na ich terenie, byłoby cudownie, gdy się udało - powiedział.

Przyznał, że to bardzo miłe, kiedy serwisy informacyjne rozpoczynają się od doniesień o występach polskich koszykarzy na mistrzostwach.

Za moich czasów internet nie działał. To bardzo sympatyczne, budujące, kiedy Robert Lewandowski, inni sportowcy, nagrywają filmiki wspierające naszą kadrę. Nie jesteśmy sami, ktoś nas obserwuje, to fajne i motywujące do pracy.

Bacik włączył się przed laty w reaktywowanie bytomskiej koszykówki.

- Mam nadzieję, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Bardzo byśmy chcieli, aby kiedyś znów w Bytomiu była ekstraklasa. Zdajemy sobie sprawę, że to nie takie proste, potrzeba nie tylko umiejętności sportowych, ale też i bogatych sponsorów. Żyjemy w trudnych czasach, mam nadzieję, że te mistrzostwa zachęcą do łaskawszego spojrzenia w kierunku koszykówki – podsumował Bacik, który z reprezentacją Polski zajął siódme miejsca w mistrzostwach Europy w Rzymie (1991) i Barcelonie (1997).

Przyznał, że z czasów występów w Bobrach została mu jedna meczowa koszulka.

- Trzymam ją jak pamiątkę, bo wszystkiego się wyzbyłem. Właśnie podpisałem swoją koszulkę, którą kibic w latach 90-tych zdarł ze mnie po zakończeniu sezonu, a dziś przyniósł ją na prezentację – zakończył.