W pierwszym poniedziałkowym ćwierćfinale mistrzostw Europy siatkarzy Polska pokonała Niemców 3:0. Półfinałowego rywala Biało-Czerwonych miało wyłonić spotkanie Słowenia - Rosja w ćwierćfinale. Faworytami byli broniący tytułu Rosjanie.
Sensacyjnie pierwsze dwa sety padły jednak łupem gospodarzy, którzy wygrali 25:23 i 25:22. W trzecim Sborna złapała właściwy rytm i po szybkim objęciu kilkupunktowego prowadzenia dowieźli je do końca - 25:21.
Na parkiecie - przy szalonym bałkańskim dopingu kompletu kibiców - trwała wojna nerwów. Rosjanie nie stronili od niesportowych gestów, Słoweńcy nie pozostawali im dłużni.
W takiej atmosferze toczył się czwarty, jak się okazało ostatni set. Słoweńcy utrzymywali w nim niewielkie prowadzenie, ale Rosjanie popełniali mnóstwo błędów, tracąc punkty także po dotknięciach siatki. Gospodarze prowadzili już 24:19, ale Rosjanie walczyli do upadłego. Zdołali już jednak wygrać tylko dwie piłki i wynikiem 1:3 pożegnali się z marzeniami o medalu.
Biorąc pod uwagę klimat na trybunach czwartkowy ćwierćfinał Słowenia - Polska zapowiada się fantastycznie także pod względem kibicowskim, a bilety będą na wagę złota.
Warto przypomnieć, że w 2017 roku srebro zdobyli Niemcy, co oznacza, że poniedziałek oznaczał kres marzeń mistrzów i wicemistrzów Europy sprzed dwóch lat.
Słowenia to z kolei drużyna, która dwa lata temu podczas Euro w Polsce sensacyjnie pokonała Biało-Czerwonych 3:0 w meczu barażowym o awans do ćwierćfinału. W tej fazie przegrała wówczas 0:3 z Rosją, której tak mocno zrewanżowała się w poniedziałek na własnym parkiecie.
