Siatkarska Liga Narodów w Ergo Arenie 2023
Dekadę temu to Brazylijczycy stawali na podium największych imprez na świecie, a Polacy podziwiali ich grę, ustępując im często miejsca na sportowym polu. Teraz role się odwróciły i to akcje biało-czerwonych są stawiane wyżej. Nie zmienia to faktu, że każde spotkanie z Canarinhos jest wymagające.
W czwartek, 20 lipca 2023 roku mecz z Brazylią będzie przepustką do fazy medalowej Siatkarskiej Ligi Narodów. Spotkanie zaplanowano na godz. 20 i jedna z drużyn zakończy je niepyszna. Z kolei wygrana pozwoli spotkać się z publicznością Ergo Areny jeszcze dwukrotnie - w półfinale w sobotę, 22 lipca i w meczu o konkretne miejsce w niedzielę, 23 lipca.
- Ostatnie mecze z Brazylijczykami dobrze nam wychodzą, ale ja nie za bardzo lubię przyglądania się statystykom. To ciekawostka dla kibiców i dziennikarzy. Zdajemy sobie sprawę, że po drugiej stronie będą zawodnicy, którzy prezentują jedną z najlepszych siatkówek na świecie. Tylko to dla nas się liczy. To co się działo, idzie w zapomnienie - mówi Marcin Janusz, rozgrywający drużyny narodowej.
Marcin Janusz w latach 2018-2021 grał w Treflu Gdańsk w Ergo Arenie. Można więc powiedzieć, że halę na granicy Gdańska i Sopotu zna doskonale. W czwartkowy wieczór będzie mógł się sprawdzić na tle klasowego rozgrywającego, jakim jest 37-letni Bruno Rezende. A to przede wszystkim trzykrotny medalista olimpijski i trzykrotny medalista mistrzostw świata.
- Na pewno to bardzo inteligentny rozgrywający. Jak potrafi prowadzić grę i używać swojego lidera w ataku i jakich wyborów dokonywać w tych najważniejszych momentach, to jest jego ogromna siła. To cecha wszystkich rozgrywających występujących na najwyższym poziomie od wielu lat. Rezende ma też doświadczenie, świetnie gra w obronie... Ten zawodnik nieprzypadkowo osiągnął tyle, ile osiągnął. Ciężko u niego znaleźć słaby element - wylicza Janusz.
W naszej drużynie wszyscy podkreślają też wielki potencjał zawodnika, który dołączył na turniej finałowy Ligi Narodów. Joandry Leal, czyli brazylijski przyjmujący kubańskiego pochodzenia, może napsuć Polakom wiele krwi w Ergo Arenie.
- Myślę, że każdy z nas wie, jakim on jest zawodnikiem, i wie, jakie potrafi pokazać umiejętności na boisku. Myślę, że to on musi się bardziej martwić, jak się zaprezentuje. Nie grając w żadnym z trzech turniejów w tej edycji Ligi Narodów, a przyjeżdżając od razu na ćwierćfinał tych rozgrywek z reprezentacją Polski, ma większe obawy, jak się pokazać. Potrafimy grać nawet z taką reprezentacją Brazylii, w której Leal będzie grał nie wiadomo jakie zawody - mówi Kamil Semeniuk, przyjmujący naszej reprezentacji.
Semeniuk z pewnością jest głodny gry na najwyższym poziomie po nieudanym sezonie we włoskim Sir Safety Conad Perugia. Nieudanym, bo jeden z najbogatszych klubów siatkarskich świata przegrał finał Serie A i został jedynie wicemistrzem kraju.
- Znalazłem się, że tak powiem, po drugiej stronie medalu. Przed wyjazdem do Włoch nie schodziłem z pierwszych stron gazet. Określano mnie nawet mianem najlepszego zawodnika na świecie. Mój przykład pokazuje, że z topowego poziomu można gdzieś upaść. Nawet z taką wielką Perugią nic wielkiego nie osiągnąć. Cieszę się jednak, że zostaję tam, bo mam motywację, aby wyprowadzić ten klub na salony chociażby w Lidze Mistrzów. Ten klub zasługuje, aby walczyć o najwyższe cele. Bywały chwile, że dochodzą do głowy pytania: czemu o mnie nic nie mówią? Wcześniej dziennikarze zabijali się, aby zrobić ze mną wywiad. Teraz jest cisza. Mogę się w stu procentach skoncentrować na siatkówce i to też jest fajna sytuacja - opowiada o swoich spostrzeżeniach popularny "Semen".