Mecz Polska - Łotwa. Na koniec gramy o nic
Reprezentacja Polski nie dała w tym roku prawie w ogóle powodów do radości. Nawet czerwcowe zwycięstwo nad Niemcami (dopiero drugie w bogatej historii) przeszło bez większego echa. Znacznie głośniej było za sprawą spektakularnych porażek: najpierw z Czechami w Pradze, potem z nieszczęsną Mołdawią, aż w końcu Albanią.
Bilans jest druzgocący. Oprócz Niemców w sparingu Polska ograła jeszcze tylko Wyspy Owcze w dwumeczu oraz szczęśliwie Albanię na PGE Narodowym w Warszawie. Pierwszy raz od 2008 roku nie wywalczyliśmy bezpośredniego awansu na Euro - i to mimo stale nadarzających się okazji, jak choćby ta w październiku, gdy po porażce Czechów w Tiranie wystarczyło pokonać u siebie Mołdawię, by w zeszły piątek dopełnić formalności, czyli wysłać właśnie Czechów do baraży. Zamiast tego to nam przyjdzie walczyć w marcu o jedno z trzech ostatnich miejsc na turniej w Niemczech.
Nasza reprezentacja potrafiła roztrwonić dwubramkową zaliczkę w Kiszyniowie z Mołdawią, stracić dwie bramki do trzeciej minuty w Pradze z Czechami, a nawet męczyć się z Wyspami Owczymi prawie do ostatniego kwadransa w Warszawie. Kryzys nie wziął się jednak znikąd. Zmarnowaliśmy czas z Fernando Santosem, nie znaleźliśmy godnych następców dla Kamila Glika czy Grzegorza Krychowiaka, a bardzo słaby rok zaliczył Robert Lewandowski. Lider nie istniał w dwumeczu z Czechami ani Albanią. Jedyne gole (trzy) strzelił Wyspom Owczym oraz Mołdawii. Tak naprawdę większy szum od każdego występu zrobił jego wywiad, gdy zwracał uwagę na brak osobowości w drużynie.
Jakby tego wszystkiego było mało, rok skończymy meczem z Łotwą, który ani nie cieszy się szczególnym zainteresowaniem (kilkanaście tys. biletów wciąż jest w dystrybucji), ani nie poprawi atmosfery wokół reprezentacji. Obyśmy mieli lepsze nastroje 26 marca, gdy wybrzmi ostatni gwizdek w spodziewanym finale baraży...
REPREZENTACJA w GOL24
MEMY o meczu Polska - Czechy. Drogi pamiętniczku, nie uwierz...
