Tragedia wydarzyła się w centrum Głogowa (woj. dolnośląskie) w nocy z soboty na niedzielę (15/16 kwietnia).
W mieszkaniu 60-letniego Waldemara H., trwała libacja. Poza gospodarzem, brał w niej udział 36-letni mieszkający w Głogowie obywatel Ukrainy Eduard P. oraz kobieta, którą potem przesłuchano w charakterze świadka.
W niedzielę (16 kwietnia) rano o śmierci gospodarza policję powiadomił właśnie Eduard P. Zadzwonił do dyżurnego i powiedział, że znalazł martwego kolegę. Mężczyzna został jednak zatrzymany.
50 ran tłuczonych
Jak ustalili śledczy, do zabójstwa doszło między godziną 21 a 4 nad ranem. Bezpośrednią przyczyną zgonu było wykrwawienie. U ofiary stwierdzono około 50 ran tłuczonych głównie głowy i klatki piersiowej.
- Następnego dnia została przeprowadzona sekcja zwłok. Ze wstępnej opinii biegłej wynika, że 60-latkowi zadano wiele ran tłuczonych. Miał też uszkodzenia wewnętrzne, m.in. połamane żebra. Istotną informacją dla nas było to, że u mężczyzny stwierdzono złamania obu rąk, co może świadczyć o tym, że się bronił - wyjaśnia Katarzyna Kasperczak, Prokurator Rejonowy w Głogowie. - Liczba ran i przerwanie powłok skórnych doprowadziło do wykrwawienia i szoku hipowolemicznego, co było bezpośrednią przyczyną zgonu.
Według wstępnych ustaleń śledczych, rany tłuczone mogły zostać zadane nogą od taboretu. Prokurator podkreśla, że sprawca, powodując rozległe i liczne rany, musiał spodziewać się, że jego ofiara umrze.
Podejrzany nie przyznaje się do winy
Zanim podejrzanego można było przesłuchać, mężczyzna musiał wytrzeźwieć. We wtorek (18 kwietnia) prokurator postawił mu zarzut zabójstwa. Eduard P. nie przyznaje się do winy.
- Nie pamięta szczegółów z uwagi na wypity alkohol, natomiast zaprzecza, aby dokonywał aktów agresji wobec ofiary - mówi prokurator Kasperczak.
Sądu nie przekonało jednak tłumaczenie się podejrzanego i przychylił się do wniosku prokuratury - wydał decyzję o trzymiesięcznym areszcie dla 36-latka.
Dodajmy, co bardzo istotne, że w feralną noc Waldemar H. wezwał policję do swojego mieszkania. Zgłosił wówczas, że Eduard P. miał go pobić. Gdy funkcjonariusze zjawili się na wezwanie, 60-latek wycofał zgłoszenie i stwierdził, że nie potrzebuje już pomocy.
