Spis treści
Michał Listkiewicz wyznał, że jest rozgoryczony piątkowym meczem z Portugalią, w wykonaniu Biało-Czerwonych. To rozczarowanie bierze się oczywiście z wyniku 1:5, bo gra Polaków szczególnie w pierwszej połowie była dobra, a i w drugiej połowie nie brakowało dobrych okazji, jak mp. gol Marczuka czy akcja Zalewskiego i strzał Buksy.
Jestem rozgoryczony, bo uważam, że gra naszych piłkarzy była o wiele lepsza niż wynik, który osiągnęli. Zasłużyliśmy na co najmniej trzy gole, nie wiemy też, jak potoczyłby się mecz, gdybyśmy wykorzystali chociaż jedną okazję w pierwszej połowie i prowadzili. Portugalczycy też mieli swój dzień, o czym świadczyły piękne gole Bruno Fernandesa i Cristiano Ronaldo. To wybitni zawodnicy, ale takich bramek nie ogląda się zbyt często nawet w ich wykonaniu — powiedział Listkiewicz.
Listkiewicz: Podobała mi się mnogość akcji Polaków
Byłemu prezesowi PZPN podobało się w wykonaniu Polaków, mnogość akcji w pierwszej połowie meczu. Powiedział, że dawno nie widział, aby Biało-Czerwoni stworzyli sobie aż tyle okazji bramkowych z tak silnym rywalem. Jednakże, martwią go kontuzje i to, że po stracie pierwszego gola, wszystko się posypało.
Do tego możemy mówić o olbrzymim pechu związanym z kontuzjami. Od 60. minuty wszystko się posypało, ale obraz drużyny Probierza nie jest tak druzgocący, jak wskazywałby na to sam rezultat piątkowego meczu. Wierzę, że co nas nie zabije to nas wzmocni. Wielkim kłopotem jest nierówna forma zawodników grających na tej pozycji. Ten, który zagra dobrze w jednym meczu, nie jest w stanie potwierdzić tego w kolejnym spotkaniu i tak dzieje się w przypadku każdego z defensorów. Można zatęsknić za czasami, chociażby Adama Nawałki, kiedy obrona była naszym atutem. Nie mamy piłkarzy dobrze broniących indywidualnie, co przekłada się później na grę całego zespołu. Z tyłu prezentujemy się katastrofalnie, a przecież praktycznie nic nie możemy zarzucić naszym bramkarzom. To coś, co spędza Probierzowi sen z powiek — mówił Listkiewicz.
Były prezes PZPN: Bawią mnie głosy o zwolnieniu Probierza
Po meczu z Portugalią pojawiają się opinie, że czas Michała Probierza się kończy i selekcjoner może zostać zwolniony. Michał Listkiewicz przyznał, że jest rozbawiony nawoływaniami do zwolnienia Probierza. Były prezes PZPN wyjaśnił dlaczego.
Oczywiście, że to możliwe, nie możemy spuszczać głów po dwóch porażkach z Portugalią. Jestem rozbawiony nawoływaniami do zwolnienia Michała Probierza. Moim zdaniem zmierzamy w dobrym kierunku, musimy być cierpliwi. Nie chciałbym deprecjonować umiejętności naszych piłkarzy, ale nie uważam, by problemem był trener. Nie wiem, czy w najbliższym czasie będziemy w stanie wejść na poziom, na jakim znajduje się Portugalia i czy w ogóle kiedykolwiek do tego dojdzie. Obraz drużyny nie jest tak druzgocący, jak wskazywałby na to rezultat meczu – przekonywał w rozmowie Listkiewicz.
Podsumowanie 2024 roku w reprezentacji Polski. "To plac wielkiej budowy"
Na koniec, Listkiewicz podsumował 2024 rok, w wykonaniu reprezentacji Polski. Były sędzia międzynarodowy, powiedział, że to czas wielkiej budowy reprezentacji. Porównał ten proces do budowy domu, jednak zwrócił uwagę, że jest zmartwiony liczbą kontuzji w drużynie. Listkiewicz zaapelował do polskich kibiców, aby wsparli Biało-Czerwonych w poniedziałek 18 listopada, kiedy zmierzą się z reprezentacją Szkocji na PGE Narodowym. Mecz ten w przypadku zwycięstwa Polaków bądź remisu, dla Biało-Czerwonym baraż o utrzymanie się w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Porażka spycha podopiecznych Probierza do dywizji B.
To czas wielkiej budowy. Można porównać to do budowania domu – widzimy rusztowania, w środku ktoś maluje ściany, słychać odgłosy pracy różnych narzędzi, ale wewnątrz wciąż nie można zamieszkać. Probierz sprawdził wielu zawodników, ale cały czas widzimy, że ich jakość nie jest na takim poziomie, którego byśmy sobie życzyli. Jestem jednak optymistą i liczę na to, że niebawem będziemy mieli więcej powodów do zadowolenia. Teraz piłkarze muszą jak najszybciej podnieść się mentalnie, bo do spotkania ze Szkocją jest bardzo mało czasu. Martwią kontuzje naszych reprezentantów. Co do samego meczu w Warszawie, to chciałbym zaapelować do naszych kibiców, by wsparli drużynę głośnym dopingiem. Ostatnio w starciu z Chorwacją niewielka liczba kibiców gości „zakrzyczała” dziesiątki tysięcy polskich fanów. Mam nadzieję, że tym razem atmosfera na PGE Narodowym będzie lepsza i kibice pomogą zespołowi w realizacji celu — zakończył Listkiewicz.
Źródło: TVP Sport
