Nieco ponad dwa miesiące zostały do pierwszych meczów eliminacji mistrzostw świata 2026 z Litwą i Maltą. Litwini zajmują aktualnie 142. miejsce w światowym rankingu, Maltańczycy 196. Polska plasowana jest na 35. pozycji. Sześć punktów w dwóch marcowych meczach wydaje się być obowiązkiem?
Przede wszystkim musimy się dobrze przygotować do tych spotkań. Nasz sztab prowadzi prace pod kątem analizy rywali. Celem we wszystkich meczach są zwycięstwa i awans do turnieju finałowego.
Poza Litwą i Maltą w polskiej grupie jest też Finlandia, a dołączy jeszcze także przegrany z ćwierćfinałowej rywalizacji Ligi Narodów pomiędzy Hiszpanią a Holandią. Z którą z tych drużyn wolałby się pan zmierzyć w walce o wyjazd na mundial w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku?
Nie mamy na to wpływu. Zespół, który przegra w ćwierćfinale zagra z nami i trzeba będzie to przyjąć.
Przepustki na mistrzostwa świata, które po raz pierwszy w historii rozegrane zostaną z udziałem aż 48 drużyn wywalczy szesnaście reprezentacji Starego Kontynentu. Dla pana najbliższe miesiące to będzie intensywny czas, aby obserwować reprezentantów w różnych ligach?
Życie nie znosi próżni, ciągle coś się zmienia. Najważniejsze jest dla mnie, aby zawodnicy, którzy aktualnie mało grają w swoich klubach zaczęli w większym wymiarze w nich występować. Mam nadzieję, że tak się stanie w najbliższych tygodniach i miesiącach. W Turcji przebywa aktualnie na zgrupowaniach sporo polskich drużyn i nie wykluczone, że wraz z członkami sztabu wybierzemy się tam, aby obserwować kilku zawodników.
W wielu ligach otwarte jest teraz okno transferowe. Czy w pana kadrze są piłkarze, którym życzyłby pan szczególnie, aby właśnie teraz zmienili pracodawcę?
Niestety, jest wielu piłkarzy, którzy mało grają w swoich klubach. Mam na myśli m.in. Jakuba Kiwiora czy Jakuba Modera. Na pewno brakuje im minut spędzonych na boisku i oni doskonale zdają sobie z tego sprawę. Mam nadzieję, że klub zmieni też Nicola Zalewski. Jego trener w Romie Claudio Ranieri twierdzi, że nie gra tyle co kadrze, ale może trzeba okazać mu większe zaufanie, aby dostawał więcej szans?
Niedawno wziął pan udział w gali finałowej "Przeglądu Sportowego" na najlepszego polskiego sportowca 2024 roku. Ósme miejsce w zestawieniu zajął kapitan reprezentacji Robert Lewandowski a wśród nominowanych nie było innych polskich piłkarzy. To chyba nie świadczy najlepiej o aktualnej kondycji polskiego futbolu?
Uczestniczyłem w gali bo każdy polski sportowiec zasługuje na uznanie. Ich sukcesy są efektem ciężkiej pracy. Gratuluję zwycięzcom i mam dla nich duży szacunek. Mam nadzieję, że w najbliższych latach więcej polskich piłkarzy będzie kandydować do zdobycia głównej nagrody. Jest w Polsce grupa uzdolnionych zawodników, których wprowadzamy do reprezentacji, ale na efekty trzeba jeszcze trochę poczekać. Potrzeba nam wszystkim trochę więcej pokory i cierpliwości. Ważne, aby oni sami dokonywali też dobrych wyborów, jeśli chodzi o transfery. Wtedy będziemy więcej znaczyć jako dyscyplina.
Ubiegły rok był udany dla kobiecej reprezentacji Polski, która po raz pierwszy w historii wywalczyła awans na mistrzostwa Europy. To należy upatrywać za największy sukces polskiego futbolu ostatnich dwunastu miesięcy?
Bardzo doceniam sukces naszej drużyny, tym bardziej, ze awansowała po barażach w których nie była faworytem. Można tylko pogratulować.
Poza awansem na mistrzostwa świata, czego pan sobie życzy w 2025 roku?
Dużo zdrowia, tego życzę też wszystkim polskim kibicom. Jeżeli ono będzie, resztę można wypracować.
Rozmawiał i notował Zbigniew Czyż
