- To powrót do kuchni naszych przodków - opowiada Piotr Lisakowski, właściciel i szef w Gryfonie, rodzinnej restauracji w Jastarni, i były uczestnik kulinarnego programu "Top Chef". - Natura oferuje nam niezwykłe bogactwo, więc korzystajmy z niego pełnymi garściami.
Ale zanim - legalnie - foki zagoszczą na półwyspowym talerzu, trzeba zmierzyć się z przepisami. - Bałtyckich fok szarych nie wolno zabijać, chroni je prawo. Mimo że stan ich bałtyckich zasobów się poprawia, w Polsce jest to nadal gatunek zagrożony - komentuje profesor Krzysztof Skóra, kierownik helskiej Stacji Morskiej UG. - To trochę tak, jakby mieć pomysł na oferowanie udek lub skrzydełek bociana. Obawiam się, że współcześnie, z powodów rosnącej rangi atrybutów etycznych, konsumentów by w takiej restauracji zabrakło.
Na półwyspie już zastanawiają się, co zrobić, by złagodzić obowiązujące przepisy. - Bo w Polsce pod pewnymi warunkami można jeść mięso gatunków chronionych, o czym nie każdy wie - przypomina Lisakowski - np. żubra.
- Fok jest u nas coraz więcej, ale to wcale nie zmienia ich statusu zwierząt chronionych - zaznacza Michał Targowski, dyrektor gdańskiego ogrodu zoologicznego. - Legalne mięso do restauracji musiałoby pochodzić z hodowli. Tak jak jest to w przypadku strusia afrykańskiego, z którego przyrządzane są np. steki.
Mięso można też sprowadzić. Ale niezbędne będą pozwolenia oraz badania. A to już leży w gestii Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Więcej na ten temat czytaj w środowym (15.07.2015r.) papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" albo kupując e-wydanie gazety.