Mike Tyson: Nie oglądam boksu, bo trenuję córkę. Będzie najlepszym sportowcem w historii [WYWIAD]

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Mike Tyson
Mike Tyson Bartek Syta
Zostałem stworzony do tego, żeby być pięściarzem. Kocham boks, przez lata był całym moim życiem. Ale teraz prawie go nie oglądam. Wolę MMA, tam na każdej gali są ekscytujące walki – podkreśla legendarny Mike Tyson, najmłodszy mistrz świata wagi ciężkiej. „Żelazny Mike” opowiada nam też m.in. o trenowaniu swojej córki, najlepszym według niego współczesnym pięściarzu wagi ciężkiej, powodach przejścia na weganizm i fascynacji konopiami.

Tomasz Dębek: Słyszałem, że nie ogląda pan boksu zbyt często, unika też typowo pięściarskich ćwiczeń w sali treningowej. Dlaczego?
Mike Tyson: Nie mam na to czasu. Trenuję córkę, która gra w tenisa. Każę jej wykonywać wszystkie ćwiczenia, jakie mi przyjdą do głowy, a jestem zbyt leniwy by je zrobić. (śmiech) Ma dopiero 10 lat, a codziennie robi po trzysta powtórzeń „brzuszków” czy ćwiczeń na nogi. Do tego oczywiście ma zajęcia z piłkami. Dziewczyna jest niesamowita.

Najważniejsze wydarzenia pan jednak śledzi?
Tak, od czasu do czasu oglądam jakieś największe walki. Skupiam się jednak na trenowaniu córki. Chcę, żeby była najlepszym sportowcem w historii. Doprowadzę ją do formy fizycznej i psychicznej, jakiej nie miał jeszcze nikt.

Wiem, że słyszał pan o walce Krzysztofa Głowackiego z Mairisem Briedisem, która zakończyła się ogromnym skandalem. Polak leżał na deskach po zakończeniu drugiej rundy, bo sędzia ringowy nie usłyszał gongu. Wcześniej Łotysz potraktował go ciosem łokciem tak mocnym, że nasz zawodnik padł na deski. Czasu na dojście do siebie nie dostał.
Pięściarze w ringu się oszukują, wyolbrzymiają pewne sytuacje. „O Boże, on mnie sfaulował, nie mogę wstać, to tak bardzo boli”. G...o prawda, większość z nich może dalej walczyć. Udawanie kontuzji jest drogą na skróty, którą niektórzy wybierają. Mają takie prawo. Głowacki tego nie zrobił. Ale widziałem na nagraniu, że zanim został uderzony łokciem, sam sfaulował rywala. Dwa razy uderzył go w tył głowy. Moim zdaniem Briedis jak najbardziej miał prawo mu oddać. Sam bym tak zrobił, oko za oko. Złamał zasady, ale ch... z tym, dla mnie zrobił dobrze. Z tym, że to nie boks tajski czy uliczna walka, a sportowy pojedynek. Kiedy łamiesz przepisy, musisz być gotowy ponieść tego konsekwencje. Łotysz nie poniósł żadnych.

ZOBACZ TEŻ:

Jakimi cechami musi wyróżniać się wielki pięściarz?
Żeby odnieść sukces w boksie, potrzebna jest bardzo ciężka praca i poświęcenia. Rezygnacja z wszystkiego i oddanie się temu, by zostać najlepszym na świecie. Musisz skupić się tylko na tym. Zaniedbać każdy inny aspekt życia, nawet rodzinę, ale zakochać się w boksie. Żonę, dziewczynę czy kochankę możesz oszukać i czasem ujdzie ci to na sucho. Z boksem jest inaczej. Ten sport nie wybacza błędów, gorszych dni czy jakiejkolwiek oznaki słabości.

Podczas konferencji prasowej promującej nową kampanię marki Black Energy, której jest pan ambasadorem, zapytano pana o najlepszego obecnie pięściarza wagi ciężkiej. Odpowiedź: „Anthony Joshua” trochę mnie zaskoczyła. Anglik stracił przecież ostatnio mistrzowskie pasy na rzecz Andy’ego Ruiza Jra, na którego nikt nie stawiał.
Ten chłopak ma niesamowity talent. Musi tylko poukładać sobie pewne sprawy w głowie. Każdy popełnia błędy, w życiu i w sporcie. Powinniśmy spojrzeć najpierw na siebie. Nie jest tak, że od samego początku wszystko w życiu nam się układa. Ciebie pewnie też pierwszego dnia pracy nie wysłali na wywiad z takim gościem jak ja. Musiałeś się wykazać, włożyć w to dużo wysiłku. Joshua też musi nad sobą pracować, żeby zostać najlepszą możliwą wersją siebie. Popełnił błąd, dał się znokautować. Takie jest życie. Do tej pory jego kariera w boksie była perfekcyjna. Był mistrzem olimpijskim, na zawodowstwie bił każdego, nawet Władimira Kliczkę. Teraz wpadł w dołek. Zobaczymy, jak sobie z tym poradzi. Czy zagryzie zęby, będzie pracował jeszcze mocniej i odzyska swoje tytuły, czy położy się i podda? Wierzę w to, że stać go na wielki powrót.

Dlaczego ceni go pan wyżej niż Tysona Fury’ego czy rodaka Deontaya Wildera?
Myślę, że bije mocniej od nich. Ma też więcej doświadczenia, choćby z boksu amatorskiego. Jeśli Joshua pozwoli na to, by pierwsza porażka podcięła mu skrzydła, będzie mógł winić tylko siebie. Wtedy Fury i Wilder go wyprzedzą. Okaże się, że faktycznie byli od niego lepsi. Porażka nie jest czymś strasznym. To się zdarza każdemu. Prawdziwą klęską w boksie nie jest to, że ktoś cię znokautuje. Najgorsza rzecz, jaką może zrobić pięściarz, to się poddać. Stracić wiarę we własne umiejętności, nie chcieć dalej walczyć. Stracić ducha wojownika. To jest porażka, a nie zagapienie się czy jakiś „lucky punch” rywala.

Jak Mike Tyson w najwyższej formie, z końca lat 80. czy początku 90., poradziłby sobie z Joshuą, Wilderem czy Furym?
Moje ego każe mi powiedzieć, że żaden z nich nie miałby ze mną szans i skopałbym wszystkim dupska. Ale prawda jest taka, że od czasu kiedy rządziłem w wadze ciężkiej boks bardzo się zmienił. Wszystko poszło do przodu. Pięściarze jedzą inaczej niż w naszych czasach, są dużo więksi. Moim zdaniem za 20 lat będzie inaczej. Zawodnicy zaczną zdawać sobie sprawę z tego, że mięso to trucizna, która ich zabija. Będą jeść głównie owoce, warzywa czy produkty z ziaren. Wtedy boks znów się zmieni.

Pan mięsa w ogóle już nie je?
Jestem weganinem. Nie jadłem mięsa już wcześniej, przez około cztery lata. W końcu się jednak złamałem, chciałem zjeść coś smacznego. Po jakimś czasie zrobiłem się gruby. Wkurzyło mnie to, czułem się źle. Nie mogłem się nawet wy...ać, bo wszystko mnie bolało. Miałem do wyboru dwie opcje: albo zostanę przy takiej diecie i będę cierpiał każdego dnia, albo zaryzykuję śmierć głodową. Wybrałem to drugie i zostałem weganinem.

A napoje energetyczne? W końcu jest pan ambasadorem Black Energy i po raz kolejny przyjechał do Polski promować tę markę.
Myślę, że Black jest najbardziej energetycznym napojem w historii. Ta marka reprezentuje mnie, a ja ją. Dla mnie to najlepszy napój na świecie, w końcu jest na nim moja twarz. Jestem dumny z tego, że mogę go promować. Bardzo dobrze mi się współpracuje z ludźmi związanymi z firmą. Robię wszystko, by promować Black na całym świecie.

ZOBACZ TEŻ:>> WSZYSCY POLACY, KTÓRZY WALCZYLI O MISTRZOSTWO ŚWIATA W BOKSIE. JAK IM POSZŁO? [LISTA] <<

Ma pan też inne zajęcia. Choćby planowane Tyson Ranch, ponad 407 akrów kurortu, który ma też zajmować się m.in. promocją i dystrybucją marihuany.
Konopie, bo tego terminu powinniśmy używać, to najlepsze lekarstwo w historii. Zostały jednak wrzucone do jednego worka z narkotykami, a ich posiadanie uznano za przestępstwo. Stereotyp jest taki, że to coś złego, wręcz demonicznego. Ludzie idą za to do więzienia. Tak naprawdę konopie mają jednak zastosowanie medyczne. Pozwalają nam korzystać z życia w pełni i osiągać swój maksymalny potencjał. Coraz więcej stanów je legalizuje. Tak jest w Kalifornii. Chcemy wykorzystać tę możliwość i dostarczać klientom produkt najwyższej jakości. Nie tylko w USA, ale też krajach, które to umożliwiają.

Pana kariera sportowa i życie były niesamowicie burzliwe. Jest jakaś decyzja czy sytuacja, której najbardziej pan żałuje?
Nie wiem, czy coś bym w życiu zmienił. Wiem to, jaką osobą jestem teraz. Jasne, chciałbym, żeby wszystkie złe rzeczy z mojego życia zniknęły. Prawda jest jednak taka, że te złe doświadczenia mnie ukształtowały. Dzięki nim stałem się innym człowiekiem.

Gdyby w czasach pana kariery MMA było tak popularne jak obecnie, miałby pan dylemat, czy nie spróbować sił w mieszanych sztukach walki?
Powiem tak - zostałem stworzony do tego, żeby być pięściarzem. Boks był całym moim życiem. MMA to z mojej perspektywy niesamowicie skomplikowany sport. Musisz bronić się przed mnóstwem niebezpieczeństw. Pięściami, kopnięciami, kolanami i łokciami nadlatującymi na ciebie ze wszystkich stron. Do tego dochodzą zapasy i parter. W boksie musiałem uważać tylko na pięści rywala, które mogły mnie trafić w głowę albo na korpus. Wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Nie rozumiem tylko jednego. W MMA jest tyle zagrożeń, kopnięcia, łokcie, kolana i mniejsze rękawice, a to boks jest bardziej niebezpieczny. To w tym sporcie częściej zdarzają się tragedie, ludzie nawet umierają. Ale kocham boks i jestem szczęśliwy, że mogłem występować w ringu.

Ale MMA pan ogląda? Bywa pan choćby na galach UFC.
To może dziwne, ale boksu prawie nie oglądam, a MMA w każdej wolnej chwili.

Dlaczego? Ma pan jakichś ulubionych zawodników?
Najbardziej lubię oglądać Jona Jonesa. Cody Garbrandt też jest zajebisty. W UFC walczy mnóstwo świetnych zawodników. Właśnie dlatego oglądam MMA. Tam na każdej gali zobaczysz wspaniałe, emocjonujące walki. W boksie już niekoniecznie.

Rozmawiał Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

ZOBACZ TEŻ:

ZOBACZ TEŻ:>> MARZENIE KAŻDEGO MĘŻCZYZNY. ZJAWISKOWA SESJA ZAWODNICZKI UFC PAIGE VANZANT W BIKINI [ZDJĘCIA] <<

Mike Tyson o walce Głowacki-Briedis: Polak bił w tył głowy, Łotysz miał prawo oddać

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Mike Tyson: Nie oglądam boksu, bo trenuję córkę. Będzie najlepszym sportowcem w historii [WYWIAD] - Sportowy24

Wróć na i.pl Portal i.pl