Wtorkowy wyrok Sądu Najwyższego kończy precedensową sprawę dotyczącą zadośćuczynienia dla ofiary księdza pedofila Romana B. Wcześniej, bo w 2018 roku, dwa poznańskie sądy uznały odpowiedzialność zakonu chrystusowców za olbrzymią krzywdę, jaką członek zakonu ksiądz Roman B. zadał swojej ofierze. Gwałcił ją, gdy dziewczynka nie miała ukończonych 15 lat.
WIĘCEJ: Szczegóły sprawy księdza pedofila Romana B.
Wyroki poznańskich sądów z 2018 roku były przełomowe, bo po raz pierwszy sądy uznały odpowiedzialność kościelnej instytucji za działania księdza pedofila. Sąd wskazały, że zakon jako pracodawca odpowiada za działania pracownika, czyli księdza pedofila Romana B.
Od prawomocnego wyroku poznańskiego Sądu Apelacyjnego z 2018 roku, kasację złożyli prawnicy zakonu. Przekonywali, że chrystusowcy nie ponoszą odpowiedzialności za działania księdza Romana B., który miał działać "na własny rachunek".
WIĘCEJ: Prawnik zakonu Mikołaj Maźwa: ofiara księdza zdążyła przyzwyczaić się do swojej krzywdy
We wtorek, po wielu miesiącach oczekiwania na orzeczenie, Sąd Najwyższy oddalił skargę zakonu. Tym samym sprawa jest zakończona. Ofiara księdza pedofila zachowa zadośćuczynienie wypłacone wcześniej przez zakon. Przysługuje jej także dożywotnia renta od zakonu.
Sprawdź też:
Czy wtorkowy wyrok Sądu Najwyższego otworzy możliwości pozywania Kościoła innym ofiarom księży pedofilów? Wyrok SN zapadł po posiedzeniu trzech sędziów, nie zostanie więc wpisany do tzw. księgi zasad. Jednak z drugiej strony orzeczenie SN zapewne będzie brane pod uwagę przez inne sądy.
- Jest to wyrok Sądu Najwyższego, na który inne sądy będą się mogły powoływać. Ponadto SN podtrzymał dwa wyroki poznańskich sądów, które wcześniej analizowały tę sprawę - podkreśla adw. Jarosław Głuchowski, pełnomocnik ofiary księdza pedofila.
Jak wyrok przyjęli pełnomocnicy zakonu? - Wyrok zapadł w tej konkretnej sprawie, w składzie zwykłym, bo trzyosobowym. Nie jest więc wiążący dla innych sądów w Polsce. Trudno mi komentować samo orzeczenie, bo nie mogłem wziąć udziału we wtorkowym posiedzeniu, podobnie jak strona przeciwna. Sąd Najwyższy skierował bowiem sprawę na posiedzenie niejawne i jak argumentował, zrobił to w drodze wyjątku. Powodem zwołania posiedzenia niejawnego nie była panująca epidemia lecz jak wskazał sąd, prośba poszkodowanej, żeby z uwagi na jej sytuację życiową i zdrowotną przyspieszyć rozpatrzenie sprawy - mówi adw. Krzysztof Wyrwa, jeden z pełnomocników chrystusowców.
Dodaje, że do czasu poznania pisemnego uzasadnienia nie może komentować wyroku.
WIĘCEJ: Zakon chrystusowców dał drugą szansę księdzu pedofilowi Romanowi B.
Koszmar dziewczynki, obecnie dorosłej kobiety, zaczął się kilkanaście lat temu. Ksiądz Roman B. zabrał ją z rodzinnego domu pod pozorem pomocy w nauce. Zabrał do innego miasta, a potem wiele razy wykorzystał seksualnie. Został zatrzymany w 2008 roku. Z więzienia wyszedł w 2012 roku.
Pozostawał księdzem, osiadł w zakonie w podpoznańskim Puszczykowie. Jego przełożony pisał później do Watykanu, że ksiądz pedofil zasługuje na drugą szansę. Roman B. został wydalony z kapłaństwa i z zakonu dopiero wtedy, gdy sprawę nagłośniły media.
ZOBACZ TEŻ:
Najgłośniejsze sprawy kryminalne w Wielkopolsce. Nie tylko ś...
Sprawdź też:
