Reprezentacja Polski wygrała w niedzielę z Serbią 3:0 i rzutem na taśmę awansowała do najlepszej szóstki mistrzostw świata. Zatem cel, jaki został postawiony przed ekipą Vitala Heynena przed sezonem, został spełniony. Biało-Czerwoni przekonują, że wykonanie zadania nie oznacza, że osiądą na laurach. - Mam nadzieję, że zagramy jeszcze kilka spotkań i każde będzie równie dobre, jak to z Serbią. A gdzie nas to doprowadzi? Mam nadzieję, że do medalu - stwierdził Bartosz Kurek.
Losowanie odbyło się w poniedziałek o godz. 11 w Turynie. Sześć zespołów - Polska, Serbia, Włochy, Rosja, USA i Brazylia - zostały podzielone na dwie trzyzespołowe grupy. Do półfinałów wejdą dwie najlepsze. Spotkania tej fazy odbędą się od środy do piątku. Biało-Czerwoni w środę będą mieli wolne (w sumie trzeci dzień z rzędu). Do gry wrócą w czwartek, gdy drugi raz w tym mistrzostwach zagrają z Serbami. Dzień później ze współgospodarzami turnieju.
- Nie interesuje mnie, z kim zagramy. Nie ma co liczyć na łatwiejszą przeprawę. W szóstce nie ma już słabych drużyn - przekonywał Kurek. Dawid Konarski jeszcze po niedzielnej wygranej 3:0 przewidywał, że los zetknie Polaków z Włochami i Serbią. Włosi jako (współ)gospodarze nie tylko podczas tego turnieju wielokrotnie pokazywali, że są w stanie wymyślić wiele i mieć w nosie opinię innych, byle tylko ułatwić sobie drogę do medalu.
Plan wydaje się jasny. Spośród mocnych Brazylii, USA i Rosji opadnie jeden. Przy założeniu, że Włosi wygrają grupę, w jednym z sobotnich półfinałów spotkają się z drugą drużyną grupy I. Z kolei w niedzielnych meczach o medale (złote lub brązowe) mają szansę, zmierzyć się z teoretycznie słabszymi Serbią lub Polską.
Gdyby brać pod uwagę tylko niedzielne starcie obu drużyn, to murowanym faworytem byliby Biało-Czerwoni. Sety wygrali do 17., 16. i 14. Jednak należy wziąć pod uwagę, że rywal nie zagrał z takim zaangażowaniem, jak we wcześniejszych meczach, gdy ograli Francję czy Rosję.
- Mieliśmy już awans w kieszeni i trudno było zmotywować drużynę - nie owijał w bawełnę trener Serbów Nikola Grbić. - Na początku starałem się jeszcze wpłynąć do zawodników, ale przy wyniku 10:19 nie chciałem robić z siebie klauna. Wolałem zaoszczędzić siły u części graczy, bo turniej jest długi. Gdyby stawka meczu była dla nas większa, nasz opór też byłby większy. Zapominamy o tym spotkaniu i lecimy do Turynu walczyć o medal.
Ostatni krążek mistrzostw świata Serbowie zdobyli w 2010 r., gdy rozgrywającym był... Grbić, który dodał w niedzielę, że z wielką chęcią zmierzy się z Polską jeszcze raz. Zaznaczył też, że zespół Heynena zagrał po swojej stronie bardzo dobrze. Z kolei Włosi na medal mistrzostw świata czekają od 1998 r., gdy zdobyli złoty. W międzyczasie sięgnęli po cztery olimpijskie (po dwa srebrne i brązowe).
Z drugiej strony nie można umniejszać dobrej gry zespołu Vitala Heynena. Świetne zagrał Kurek. Z 23 ataków zdobył 16 punktów. Miał 61 proc. skuteczności. Do tego dołożył bardzo dobrą zagrywkę, zdobywając nią pięć punktów. - Dobrze się czułem, chciałem pomóc zespołowi i tyle. Nie zastanawiam się nad swoją grą. Cieszę się, że tak dobrze zagraliśmy po porażkach w kiepskim stylu. Nie pamiętam zespołu, który w wielkim turnieju z dnia na dzień potrafił odmienić swoje oblicze. To o czymś świadczy - podkreślił 30-letni atakujący. Pozostaje potwierdzić to w Turynie, dokąd przeniosła się rywalizacja.
Mistrzostwa świata, terminarz
Środa: Brazylia - Rosja (grupa I, godz. 17), Włochy - Serbia (grupa J, g. 21.15);
Czwartek: USA - Rosja (grupa I, g. 17), Polska - Serbia (grupa J, g. 20.30);
Piątek: Brazylia - USA (grupa I, g. 17), Włochy - Polska (grupa J, g. 21.15).
Vital Heynen: Widzę pozytywy w grze drużyny