O mobbingu w dęblińskiej jednostce informowaliśmy na początku października. Ppłk Adam B. miał w latach 2011-2012 bezpodstawnie wzywać, kontrolować, oskarżać o oszustwa czy źle oceniać pracę swojej pracownicy, kadrowej działającej w związku zawodowym. W końcu w 2012 r. wręczył jej dyscyplinarne zwolnienie, oskarżając m.in. o wynoszenie z jednostki dokumentów. - W sprawie tej ppłk Adam B. doprowadził do przeszukania mojego mieszkania przez Żandarmerię Wojskową, oczywiście nic nie znaleziono - opowiada Dorota Krypska.
Kobieta postanowiła walczyć przed Sądem Pracy. I wygrała, a w kwietniu 2015 roku została przywrócona na stanowisko. - Robiłam wszystko, co trzeba, pracę wykonywałam sumiennie, a było jeszcze gorzej niż wcześniej, bo dowódca wyraźnie mścił się na mnie - mówi.
W grudniu 2016 roku ruszył kolejny proces, który był efektem anonimowego donosu. Wpłynął on do Żandarmerii Wojskowej w sierpniu 2015 roku. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie ponownie zarzucił Adamowi B. uporczywe naruszanie praw pracownika i przekraczanie uprawnień. I Adam B. po raz kolejny poległ. 17 września 2018 r. został ukarany grzywną w wysokości 10 tys. zł i dwuletnim zakazem pełnienia funkcji dowódczych.
W styczniu 2019 r. odwołał się od wyroku do Izby Wojskowej Sądu Najwyższego w Warszawie. Rezultatu sprawy nie doczekał jednak w kamaszach, bo przeszedł na emeryturę. - Z dniem 31 stycznia br. odbyła się uroczystość pożegnania dowódcy. Tymczasowym dowódcą został dotychczasowy zastępca, mjr Artur Głuszec - usłyszeliśmy w jednostce.
To jednak nie jedyne kłopoty ppłk. Adama B. Przeciwko byłemu dowódcy dęblińskiego batalionu toczą się dwa kolejne postępowania. Pierwsze prowadzi lubelska Żandarmeria Wojskowa i dotyczy nadużywania środków transportu wojskowego - ppłk B. na poprzednie rozprawy miał jeździć w godzinach pracy służbowym autem z szoferem.
Drugie nadzoruje wydział ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej w Lublinie i również dotyczy mobbingu. Rozpoczęło się po interwencji ówczesnego ministra MON Antoniego Macierewicza, do którego w listopadzie 2017 roku pani Dorota wystosowała prywatną skargę.
Odejście ppłk B. oznacza, że za ewentualne kolejne wyroki będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni. Dotychczas, poza wspomnianą grzywną w wysokości 10 tys. zł, koszta związane z decyzjami sądu ponosił budżet batalionu. To bardzo duża suma, bo łącznie uzbierało się ponad 100 tys. zł. - Pracodawca musiał wypłacić mi odszkodowanie za nieprawne zwolnienie w wysokości ok. 95 tys. złotych. Ponadto pokrył koszta procesowe, ok. 6 tys. zł - wylicza Dorota Krypska.
Pani Dorota nadal pracuje jako kadrowa batalionu.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE: