Monika Olejnik od 1996 roku związana jest z dziennikarzem sportowym Tomaszem Ziółkowskim. W przeszłości miała jednak dwóch mężów. I to właśnie pierwszemu ze swoich małżeństw dziennikarka TVN poświęciła obszerny wpis w mediach społecznościowych.
Chodzi o zmarłego w 2014 roku inżyniera elektryka Mateusza Praczuka, którego Olejnik poślubiła w wieku 20 lat. Z relacji dziennikarki wynika, że doświadczyła z jego strony przemocy domowej.
Monika Olejnik o pierwszym mężu: Był przemocowcem. Bił mnie!
"Przemoc jest jak rana, która goi się powoli, albo wcale. Tak! Wiem o tym, doświadczyłam przed laty przemocy. Byłam studentką, a w zasadzie 20-to letnim dzieckiem, kiedy nie zastanawiając się wyszłam za mąż. Moje życie szybko stało się koszmarem" – zaczęła swój wpis na Instagramie Monika Olejnik. "Mateusz, mój ówczesny mąż był przemocowcem, bił mnie!" – dodała.
W dalszej części wpisu dziennikarka przyznała, że znalazła w sobie siłę, aby odejść od niego i szybko się rozwieść. Jak podkreśliła, nie chciała trwać w bólu. Małżeństwo zakończyło się orzeczeniem o winie jej męża.
Dziennikarka TVN podkreśliła, że rozstanie z przemocowym mężem nie oznaczało końca jej dramatu.
"Po rozwodzie nigdy nie spotkaliśmy się i nie miałam też kontaktu z jego rodziną. Przez lata żyłam w traumie, że go zobaczę, że będzie się mścił!" – wyznała.
Olejnik oburzona tekstem "Super Expressu". Doszukuje się pobudek politycznych
Olejnik wyjaśniła też powody, dla których zdecydowała się na tak osobiste wyznanie. Okazuje się, że chodzi o tekst "Super Expressu" zatytułowany "Był pierwszym mężem Moniki Olejnik. Zmarł w zapomnieniu".
"Jak wiecie niechętnie dzielę się moim życiem prywatnym, ale piszę o tym, ponieważ pewne medium epatuje moją historią sprzed lat. Przypomina mi o moim pierwszym mężu, przypominając mi o bólu spowodowanym przemocą! Sami sobie ułożyli historie manipulując. Mateusz nie żyje. Od czasu rozwodu nie mam z nim nic wspólnego! Ludzie nazywający się 'dziennikarzami' nie zadzwonili do mnie, nie zapytali o powody rozstania, o rozwód!" – podkreśliła.
Następnie zwróciła się do autorów tekstu z pytaniami: "Byliście kiedyś bici? Doznaliście przemocy fizycznej i psychicznej? Chcieliście zadać mi ból? Robicie, to sami z siebie dla klikalności, czy na czyjeś zlecenie?? Czy to przedwyborcze wazeliniarstwo??".
Kończąc, dziennikarka zapowiedziała, że nie da się zastraszyć.

mm