Oskarżony wszedł do zakładu kosmetycznego kobiety i zaatakował ją nożem. Broniąca się żona wbiegła przed salon, ale tam dogonił ją Cezary Sz. Przewrócił na chodnik i łącznie zadał jej 34 ciosy nożem. Mimo pomocy przechodniów, którzy widzieli zbrodnię, i lekarza pogotowia ratunkowego, 40-latka zmarła na miejscu.
Prokurator domagał się dla Cezarego Sz. dożywocia, a obrońca do dziesięciu lat pozbawienia wolności. - Przepraszam wszystkich i bardzo żałuję tego co, zrobiłem - mówił oskarżony.
Prokurator Łukasz Majchrzak zwrócił uwagę, że związek zabójcy i jego ofiary to był typowy mezalians, bowiem wszystko ich dzieliło: od dużej różnicy wieku (16 lat) po status majątkowy i towarzystwo. Kobieta zdradziła Cezarego Sz. Następnie chciała odejść od męża, z którym ma syna (dziś ma 19 lat). Oskarżyciel odrzucił tezę, że było to zabójstwo z miłości.
- Jaka miłość pozwala zadać kochanej kobiecie ponad 30 ciosów nożem? To nie była miłość, lecz egoizm i urażona duma oskarżonego, że pokrzywdzona ośmieliła się od niego odejść - mówił prokurator.
Wyrok nie jest prawomocny.