Do zabójstwa doszło 5 lutego przed południem na oddziale terapeutycznym wołowskiego więzienia. Na tym oddziale znajdują się – tłumaczył dziś sądowi więzienny strażnik – „osoby z zaburzeniami psychotycznymi i upośledzone umysłowo”. Dlaczego skierowano tam Daniela B.? O tym na rozprawie nie było mowy.
Zwłoki Bogdana B. odkrył jeden ze strażników. Gdy wszedł do celi nr 137, miał usłyszeć od Daniela B., że "Bogdan śpi i nie trzeba go budzić". W rzeczywistości mężczyzna leżał na podłodze w kałuży krwi. Został zmasakrowany. Sprawca ciężko go pobił i zrzucił z łóżka na podłogę. Reanimacja nic nie dała. Zmarł.
W sądzie na rozprawie Daniel B. sprawiał wrażenie niezrównoważonego. Stwierdził, że on to nie on. Że na imię ma Dotaniel. A na nazwisko? Też inaczej. Gdy sąd weryfikował jego dane osobowe zaczął mówić, że utrzymuje 35 dzieci, ma majątek tak wielki, że nie ma liczby, którą można by go określić - „trzeba by dodać 70 zer”- oznajmił. Jeden z przesłuchiwanych strażników mówił sądowi, że w więzieniu zachowuje się podobnie. Mówi od rzeczy, opowiada, że żona źle posprzątała mu celę.
Sąd przesłuchał matkę mężczyzny. Wypytywał o syna, który dziś ma 36 lat. Chodził do zawodówki ale jej nie skończył. Pracował na budowie i tam miał poważny wypadek. Belka upadła mu na głowę. Później miał jeszcze wypadek samochodowy. - Ledwo go odratowano – mówiła matka. Od jakiegoś czasu matka go nie poznaje. Według niej mężczyzna zachowuje się tak, jakby miał problemy ze zdrowiem. - To w tym więzieniu nie powinno się zdarzyć – mówiła matka. Dopytywana przez sędziego stwierdziła, że jej syn raczej nie udaje, tylko naprawdę ma zdrowotne problemy.
Już po rozprawie oskarżycielka – Barbara Stelmachowicz z Prokuratury Rejonowej w Wołowie – powiedziała nam, że Daniel B. był badany przez psychiatrów. Uznali, że w czasie popełniania przestępstwa miał świadomość tego, co robi. Jednak nie był na obserwacji psychiatrycznej, bo nie wnioskowali o to biegli. Obrona zaś – ujawnił dziś sąd – wnioskowała o dodatkowe badania psychiatryczne. Lekarze, którzy badali oskarżonego w śledztwie będą przesłuchiwani na następnej rozprawie.