Motor Lublin - Górnik Łęczna 4:2 (po rzutach karnych)
Od pierwszych minut meczu było widać, że Motor Lublin przystąpił do pojedynku z Górnikiem Łęczna z ogromną determinacją. Gospodarze szybko przejęli inicjatywę na boisku, co przełożyło się na liczne sytuacje bramkowe. Już w pierwszej połowie mieliśmy okazję świadkować ośmiu próbom zdobycia bramki przez zespół z Lublina. Szczególnie na uwagę zasługuje sytuacja z 26. minuty, kiedy to Piotr Ceglarz, po pięknej indywidualnej akcji, niemal zaskoczył bramkarza Górnika, Macieja Gostomskiego. Mimo wielu prób, pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Motor Lublin nie zwalniał tempa również w drugiej połowie spotkania. Zespół konsekwentnie dążył do zdobycia bramki, jednak szczęście nie było po jego stronie. W 70. minucie kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia, gdy Samuel Mraz, mając idealną okazję do zdobycia gola, trafił w słupek. Wcześniej, bo już w końcówce pierwszej połowy, Motor miał szansę na zmianę wyniku po przyznaniu rzutu karnego za faul na Filipie Wójciku. Niestety, strzał z jedenastu metrów również nie znalazł drogi do siatki, za sprawą świetnej interwencji Gostomskiego.
Po 120 minutach pełnych emocji i walki, przyszła pora na serię rzutów karnych. W tej loterii więcej zimnej krwi zachowali gospodarze, którzy pewnie zamienili na bramki wszystkie swoje próby. Górnik Łęczna nie sprostał presji, pudłując dwa strzały. Dzięki temu Motor Lublin mógł cieszyć się z awansu do finału baraży, będąc o krok od spełnienia marzeń o grze w PKO Ekstraklasie.
Co dalej?
Motor Lublin czeka teraz na przeciwnika, który wyłoni się z meczu Arka Gdynia kontra Odra Opole. Niezależnie od tego, kto stanie na drodze lublinian w finale, emocje są gwarantowane. Awans do Ekstraklasy to wielki cel dla Motoru, który jako beniaminek Fortuna 1. Ligi pokazał, że ma ambicje i potencjał, by rywalizować z najlepszymi.
