– Dziękuję klubowi, UM Poznania, Urzędowi Marszałkowskiemu za stypendium olimpijskie i wszystkim sponsorom. Po prostu czuję się rewelacyjnie – stwierdziła popularna „Fiedzia”, która do srebrnego medalu w Dosze dorzuciła rekord życiowy.
Jej klubowa koleżanka, Patrycja Wyciszkiewicz, nie chciała powtórzyć całej listy z podziękowaniami i żartobliwie przyznała, że „Joasia wyczerpała temat”, ale ona też zdążyła podziękować obecnemu trenerowi Tomaszowi Lewandowskiemu i byłemu, Edwardowi Motylowi.
Czytaj też: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce 2019. Kamila Lićwinko - ona na piątkę, pozostałych prześladuje pech
– Wierzę, że nasze medale w Doha, to tylko preludium do tego, co będzie za rok na igrzyskach w Tokio – podkreśliła 25-letnia zawodniczka, która srebro zdobyła w sztafecie 4x400 m.
– Nie musicie nam dziękować. To my Wam dziękujemy za chwile radości i wzruszenia – mówił z kolei Jędrzej Solarski, zastępca prezydenta Poznania.
Dumny z osiągnięć poznanianek był też Jacek Bogusławski. – Naszą chlubą jest już nie tylko sport młodzieżowy – zauważył członek zarządu województwa.
Chciała skończyć ze sportem
O ciernistej drodze po srebro MŚ opowiedziała najpierw nasza młociarka.
– Po igrzyskach w Rio de Janeiro chciałam skończyć ze sportem. Byłam niezadowolona z tego, co robię. Po każdym treningu czułam się sfrustrowana. Zadzwoniłam więc do trenerki Malwiny Wojtulewicz i po jednej rozmowie w cztery oczy wiedziałam już że się dogadamy – tłumaczyła Fiodorow.
Czytaj też: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce 2019 - KOŃCOWA TABELA MEDALOWA (KLIKNIJ)
O właściwych relacjach na linii zawodnik-trener wypowiedziała się też sama trenerka.
– Na treningu nie jesteśmy koleżankami, choć nie jest też tak, że sztywno trzymamy się tego, co jest zapisane na kartce. Po zajęciach możemy natomiast iść na piwo lub kawę. To miała na myśli pewnie Joasia, mówiąc, że jesteśmy przyjaciółkami – mówiła trenerka z Białegostoku.
Chciała udowodnić otoczeniu
Z kolei Wyciszkiewicz jeszcze kilka tygodni temu nie była pewna, czy pojedzie na światowy czempionat, bo na mistrzostwach Polski zajęła dopiero piąte miejsce.
Czytaj też: Czytaj też: Rozmowa z Patrycją Wyciszkiewicz
– Jak zobaczyłam mój wynik 49,7 na 400 m w sztafecie w oficjalnym raporcie IAAF, to dopiero uwierzyłam, że tak szybko pobiegłam. Skąd się wziął taki rezultat? Może z tego, że bardzo chciałam udowodnić otoczeniu, że jestem wartościową zawodniczką – podkreśliła Wyciszkiewicz.
Według niej praca w grupie motywuje do sukcesów i do przezwyciężania problemów.
– Już w maju wiedziałam, że z moją formą na MŚ będzie dobrze, ale w czerwcu przytrafiła mi się kontuzja. Nie poddałam się jednak i jestem z siebie bardzo zadowolona. Dla mnie to nawet szkoda, że sezon nie trwa jeszcze dłużej – dodała sprinterka AZS.
O tym, że wyniki z Dohy nie będą łatwe do powtórzenia mówił natomiast jedyny złoty medalista olimpijski z Wielkopolski.
– Do imprezy czterolecia zostało tylko 10 miesięcy. Myślę, że w Tokio będzie jeszcze trudniej o medale nie tylko ze względu na większą konkurencję, ale też ze względu na różnicę czasu – podkreślił Szymon Ziółkowski.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Najpiękniejsze lekkoatletki na świecie [ZDJĘCIA]
Sprawdź też:
