Dan O’Neill wyprzedził swoje czasy o 53 lata. W 1971 przypuścił kontrkulturowy atak na Myszkę Miki. W jego undergroundowym komiksie „Air Pirates Funnies” widziano uroczą mysz przemycającą narkotyki i uprawiającą seks z Minnie.
Pozwany przez Disneya
Disney pozwał O’Neilla za naruszenie praw autorskich. Uważał, że to legalna parodia. Jednak po ośmiu latach sądzenia się, dostał grzywnę, której nie był w stanie zapłacić. Aby uniknąć więzienia, zgodził się nigdy więcej nie rysować Myszki Miki.
- Jeśli narysuję Myszkę Miki, będę winien Waltowi Disneyowi karę w wysokości 190 000 dolarów, plus 10 000 dolarów za opłaty prawne i rok więzienia - mówił niedawno 81-letni O'Neill, mieszkaniec Nevada City w Kalifornii
Teraz może odetchnąć z ulgą.
Miki i Minnie przeszły do domeny publicznej 1 stycznia. Od tego momentu Disney nie już korzystać z wyłącznych praw autorskich do najwcześniejszych wersji postaci. Podziemni rysownicy, filmowcy, powieściopisarze mogą robić z nimi, co chcą.
Symbol walk o prawa autorskie
Myszka Miki od dawna jest symbolem wojen praw autorskich. Oprócz skutków praktycznych wygaśnięcie – 95 lat po jej debiucie w filmie „Steamboat Willie” – jest także symbolicznym kamieniem milowym.
- To poważna sprawa – mówi Jennifer Jenkins, szefowa Duke Center for the Study of the Public Domain. To budzi tak wiele emocji w społeczności zajmującej się prawami autorskimi – w końcu to się dzieje.
