Według Związku Nauczycielstwa Polskiego, problem ten dotyczy głównie nauczycieli jednej specjalizacji.
- Dla nauczycieli geografii lub chemii nie wystarcza w jednej szkole godzin na pełny etat, muszą ich więc szukać w innych placówkach - tłumaczy Marian Trębacz, wiceprezes okręgu łódzkiego ZNP. - Znam przypadki, że nauczyciele muszą dojechać na dwie lekcje nawet pięć km. Tak jest w małych szkołach, na przykład w Guzewie czy Kalinie w gminie Rzgów.

Podobny problem mają nauczyciele podstawówek, które wchłonęły gimnazja, przejmując też ich budynki. Tak jest w Skierniewicach, gdzie SP nr 4 przejęła budynek Gimnazjum nr 1, a SP nr 2 - Gimnazjum nr 3. Część nauczycieli tych szkół musi po reformie chodzić na lekcje najpierw do jednego budynku, a później do drugiego, bo tak mają ułożony plan lekcji. A odległość między budynkami to nawet 1 km.
- Sytuacja powinna poprawić się w przyszłym roku, gdy gimnazjum opuści trzecia klasa - mówi Barbara Karwat, dyrektor SP nr 4. - Opracujemy plan w taki sposób, aby jak najbardziej ograniczyć tę mało komfortową sytuację.