Do pożaru budynku mieszkalnego w gminie Gizałki doszło w środku nocy. Po dotarciu służb ogniem objęty był cały - pokryty strzechą - dach budynku. Z ogniem walczyli strażacy z JRG PSP Pleszew (dwa zastępy) oraz OSP: Białobłoty, Gizałki, Wierzchy-Leszczyca i Wronów.
- Podano prądy gaśnicze, odłączono zasilanie energii elektrycznej. W kolejnym etapie strażacy wyposażeni w sprzęt ochrony dróg oddechowych weszli do środka. Z domu wyniesiono spalone wyposażenie oraz 11-kilogramową butlą propan butan, którą schłodzono. Budynek sprawdzono również przy użyciu kamery termowizyjnej w celu wykluczenia ukrytych zarzewi ognia - mówi kpt. Paweł Mimier, dowódca JRG PSP w Pleszewie.
Mieszkańcy znajdowali się na zewnątrz. Gmina zaproponowała im lokal zastępczy, ale zdecydowali się schronić u znajomych. Działania trwały blisko 3 godziny. Wzięło w nich udział 31 strażaków. Przyczyny i okoliczności pożaru bada pleszewska policja.
W sobotę w gminie Gizałki doszło do dwóch innych zdarzeń. Na jednej z posesji przy ulicy Wrzesińskiej w Gizałkach miał miejsce pożar drewnianego baraku na narzędzia budowlane. Z kolei w miejscowości Kolonia Obory paliła się ściółka leśna.
26 marca palił się również budynek w Choczu.
Sprawdź też:
Seria pożarów w gminie Gizałki
Przypomnijmy, że w ostatnich tygodniach doszło do całej serii pożarów w tej okolicy. Pierwszy miał miejsce 30 stycznia w miejscowości Gizałki Las. Ogień zauważono około godziny drugiej. Gdy na miejsce dotarły pierwsze wozy gaśnicze żywioł opanował już większą część stodoły, a płomienie wychodziły na dach budynku. - Gwałtownie rozprzestrzeniający się pożar zagrażał również pobliskim budynkom gospodarczym wiacie i oborze, w której znajdowało się dziesięć cieląt. Strażacy musieli jednocześnie rozpocząć gaszenie stodoły, obronę zagrożonych budynków i ewakuację z nich zwierząt. Na szczęście udało się wyprowadzić wszystkie cielęta i nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia. Niestety, nie uratowano znajdujących się w magazynie maszyn i urządzeń - opowiada asp. Mariusz Glapa z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pleszewie.
Tydzień później - 6 lutego - na posesji obok płonęły drewniane budynki gospodarcze i garaż, w którym znajdował się samochód osobowy. Strażacy niezwłocznie podali dwa prądy wody objęte pożarem obiekty. Jednocześnie, aby nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia, podano kolejny prąd wody w obronie bezpośrednio zagrożonego lasu sosnowego. Niestety, zarówno auta, jak i znajdującego się w pomieszczeniach wyposażenia nie udało się ocalić.
- Na tej samej posesji 9 lutego spłonął samochód osobowy marki Renault Laguna. Pożar również zauważono w nocy pomiędzy godziną trzecią i czwartą. I podobnie jak w poprzednich przypadkach w momencie przybycia strażaków obiekt był już cały w ogniu - podkreśla asp. Mariusz Glapa.
Kolejny pożar na tej posesji zgłoszono 11 lutego. Tym razem spłonął ostatni ze znajdujących się tam budynków gospodarczych. 13 lutego zaczęto zgłaszać pożary w miejscowości Wierzchy – zaledwie kilka kilometrów od miejsca poprzednich zdarzeń. Po godzinie 9 palił się samochód w miejscowości Wierzchy, a 9 godzin później, kilka posesji dalej, budynek gospodarczy. 28 lutego palił się kolejny budynek gospodarczy.
Mieszkańcy nie mają wątpliwości, że za taką serią stoi podpalacz. Żyją w strachu. - Jak tylko pies zaszczeka, wszyscy włączają światła, wychodzimy z domów i sprawdzamy, czy nic złego się nie dzieje - opowiadali. Sprawą pożarów zajmuje się pleszewska policja.
Źrółdło: Gmina Gizałki. Pożar budynku mieszkalnego w miejscowości Gizałki Las
Zaledwie 3 zł za metr kwadratowy. Oto najtańsze domy wystawi...
Sprawdź też:
