Czytaj także:
Historia tego skromnego, a zarazem niepokornego duchownego jest jednocześnie odbiciem, w mikroskali, problemów, z jakimi zmaga się dzisiaj Kościół w Polsce. I które ten Kościół będzie musiał wcześniej czy później rozwiązać.
W klasztorze
Jest początek sierpnia 2013 roku, dom zakonny jezuitów w Nowym Sączu. Ojciec Mądel, niewysoki, szczupły blondyn w czarnym habicie, zwraca uwagę starszemu bratu, że ten powinien już siedzieć w konfesjonale. Rozmowę słyszy ich przełożony i także prosi zakonnika, by zaczął spowiadać.
Poszedł.
Ale już po półgodzinie starszy zakonnik wraca do auli. Siedzi tam o. Mądel. - Czytałem gazetę. On już wcześniej mówił mi, że mój wywiad dla "Gazety Wyborczej" to g... (o. Mądel w wywiadzie potępił m.in. księdza Longchamps'a de Berier opowiadającego o bruzdach w głowach dzieci poczętych in vitro - przyp. red.). Chciał ze mną rozmawiać na osobności, ale obawiałem się awantury. A tu, w auli, był jeszcze jeden zakonnik. Zasłoniłem się gazetą - opowiada o. Mądel.
Utarczka
Starszy zakonnik stanął nad nim i uderzył go, przez tę gazetę, dłonią w twarz. - Głowa mi uciekła, nic nie widziałem. Po omacku wstałem i jak mogłem najsilniej, odepchnąłem go od siebie - mówi o. Krzysztof Mądel. - Upadł. Powiedziałem mu: nie możesz mnie bić! Nie wyglądał na poszkodowanego, chociaż później przyszli przełożeni i okazało się, że ma pokiereszowany obojczyk, trzeba go było drutować - opowiada zakonnik. O. Mądel mówi, że po tym zdarzeniu przeprosił współbrata i pojednali się. Tamten jednak podkreślał, że to o. Mądel zaatakował pierwszy.
Czytaj także:
Rozmowa
17 sierpnia wraca do Krakowa, z rekolekcji, prowincjał o. Wojciech Ziółek. Wzywa o. Mądla na rozmowę. - Opowiedziałem mu, co się stało. Powiedziałem też, że pewnych rzeczy nie pamiętam, bo widok księdza stojącego nade mną wywołuje we mnie sytuację nerwicową - relacjonuje o. Mądel. I dodaje: - Byłem bowiem, jako dziecko, molestowany przez księdza. Słynął on z tego, że szczegółowo wypytywał dzieci w konfesjonale, jak zgrzeszyli przeciwko szóstemu przykazaniu (nie cudzołóż - przyp. red.), opowiadał im w szczegółach o nocnych polucjach. Mnie brał na kolana, podniecał się, mówił, żebym się rozbierał. W pewnym momencie się zbuntowałem. A jako dorosły człowiek wyparłem to z pamięci. W sprawie tego księdza w drugiej połowie lat 70. tarnowska kuria powołała specjalną komisję w kurii tarnowskiej. Ksiądz przeprosił poszkodowanych, w tym mnie. Ale trauma i tak pozostała - dodaje zakonnik, wyjawiając osobistą tragedię.
Jego rozmowa z prowincjałem zeszła też na jego problemy jako dziecka alkoholika. - Prowincjał zwrócił mi na to uwagę i zaproponował terapię. Rozpłakałem się jak małe dziecko i wyszedłem stamtąd - opowiada zakonnik.
Kara
Jego relacja jest w tym miejscu zgodna z oświadczeniem wydanym przez zakon. W miniony wtorek socjusz (asystent prowincjała), o. Jakub Kołacz, napisał oficjalnie, że 12 sierpnia o. prowincjał Wojciech Ziółek został poinformowany o "sytuacji, jaka zaszła w naszej wspólnocie".
"Wobec powagi sytuacji o. Prowincjał - aż do wyjaśnienia całej sprawy - zakazał o. Mądlowi odprawiania Mszy w kościele oraz spowiadania (...) - napisał socjusz. - Jest to jedyna - jak do tej pory - sankcja dyscyplinarna nałożona na o. Mądla" - dodał. Podkreślił, że prowincjał zaprosił o. Mądla na rozmowę 17 sierpnia. W jej trakcie o. Mądel przedstawił swój opis wydarzeń i wyszedł w trakcie rozmowy.
Problemy
O. Krzysztof Mądel twierdzi, że już na studiach mówił przełożonym o swoich problemach, ale nikt mu terapii nie proponował. - Chciałem jej, ale mówili mi, że sobie dobrze radzę i jej nie potrzebuję - opowiada.
Zdolny
W seminarium i na studiach (Kraków, Warszawa, Rzym - specjalizacja z teologii moralnej) był bardzo zdolnym uczniem. - Tak zwane cudowne dziecko. Świetne pióro, błyskotliwy umysł, doskonale też rysował i malował. Ma duszę artysty - wspomina Stanisław Obirek, były przełożony i wykładowca o. Mądla, i były jezuita. Jego pracę magisterską o van Goghu określa jako "doskonałą". Obirek był promotorem niedokończonego do dziś doktoratu Mądla o wpływie Arystotelesa na naukę Kościoła.
Obirek dodaje, że o. Mądel przypomina mu nieżyjącego o. Stanisława Musiała, też jezuitę (pochodził z Łososiny Dolnej koło Limanowej), orędownika dialogu katolicko-żydowskiego, za co ze strony skrajnie konserwatywnych katolików i niektórych księży spotykały go duże nieprzyjemności. Musiał też nie ukończył pracy doktorskiej - z francuskiego renesansu. - On i o. Mądel to postacie renesansowe, uzdolnione - tłumaczy.
O. Mądel narysował komiks o św. Ignacym, brał udział w renowacji kaplicy wschodniej w rzymskiej kurii jezuitów. Pisał książki.
- Już wtedy był otwarty, mówił to, co myśli. Nigdy jednak - ani wtedy, ani teraz nie mówił nic, co byłoby sprzeczne z nauką Kościoła. Jego poglądy to nie jest sekciarstwo, on ma w sobie dużo pokory. Jest inteligentny i potrzebuje takiego partnera do rozmowy. Akademicki Kraków był jego naturalnym środowiskiem - twierdzi Stanisław Obirek.
Nieposłuszeństwo?
Sam o. Mądel przyznaje, że do 2006 roku nie miał w zakonie żadnych kłopotów. - I nagle, gdy w wywiadzie dla TVP broniłem ks. Zaleskiego i jego prawa do wydania książki o lustracji w Kościele, z dnia na dzień dostałem decyzję, żeby się przenieść do Kłodzka. Dostałem też zakaz wypowiedzi, więc nie mogłem się bronić - wspomina. Oficjalnym powodem przenosin było nieposłuszeństwo.
- A ja wcale nie popierałem dzikiej lustracji w Kościele. Nawet namówiłem Marka Lasotę z IPN, żeby w "Donosie na Wojtyłę" nie publikował nazwisk księży TW - wspomina o. Mądel. W Kłodzku spędził rok. Spowiadał, odprawiał msze. Po roku wrócił do Krakowa, do parafii w Przegorzałach. Nie mógł tam się odnaleźć.
Kaznodzieja
Kilka lat temu znowu go przeniesiono - tym razem do Nowego Sącza. To teren, na którym dużo się pracuje - potrzeba spowiedników, ojców do odprawiania mszy. O. Mądel głównie spowiadał i głosił kazania w parafii Ducha Świętego. - To prawdziwy kaznodzieja. Nie słyszałem nigdy, by w Kościele poruszał tematy polityczne - mówi Artur Czernecki, radny niezależny z Nowego Sącza, do niedawna czołowa postać sądeckiego PiS.
- Nietuzinkowy, mądry kapłan - mówi poseł Arkadiusz Mularczyk (SP), należący do parafii Ducha Świętego w Nowym Sączu.
Grzegorz Fecko, członek rady parafialnej i sądecki radny PO: - Ojciec Mądel kojarzy mi się z osobą świątobliwą, jego kazania nigdy nie były polityczne, zawsze dotyczyły Dobrej Nowiny. Cieszę się, że mamy takiego kapłana w parafii. Jest duszpasterzem w środowiskach trudnych, zbiera na siebie ciosy antyklerykałów i przeciwników Kościoła - mówi.
- Jego kazania są bardzo mądre i głębokie, dla mnie jest wspaniałym kapłanem -- dodaje współtwórca Klubu Inteligencji Katolickiej w Nowym Sączu, założyciel WSB-NLU, dr Krzysztof Pawłowski.
Wolontariusz
Pracuje jako wolontariusz w nowosądeckim ośrodku pomocy społecznej z członkami rodzin dotkniętych przemocą domową. Udziela im duchowego wsparcia, wysłuchuje. - Mam okazję pomóc tym ludziom jako ksiądz. Poza tym, moje traumatyczne doświadczenia powodują, że lepiej ich rozumiem - mówi o. Mądel.
Pisze też blog. Nie boi się w nim krytykować hierarchów. Najostrzej dał temu wyraz w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Skrytykował tam kazanie wygłoszone 10 sierpnia przez o. Jacyniaka, który mówił o tajemniczych zgonach po tragedii smoleńskiej. Nazwał też ks. Longchamps'a de Berier "habilitowanym nieukiem" (to ten od in vitro i "bruzd"). Mówił o konieczności otwarcia się polskiego Kościoła na ludzi, na świat.
Wywiad
Ten wywiad wywołał spore poruszenie wśród zwykłych ludzi i zakonników. - Dla mnie jest autorytetem. Jasno i wyraźnie wyraża swoje myśli, nie myśląc o konsekwencjach, często wbrew własnemu interesowi. Zależy mu na Kościele i ludzie to czują. Wierni z całego miasta schodzili się na jego kazania - mówi Artur Czernecki. I dodaje, że właśnie o. Mądel jest najlepszym przykładem na to, że sprawa smoleńska może łączyć a nie dzielić Polaków.
Na rocznicę katastrofy, organizowaną w sądeckim Lasku Falkowskim, o. Krzysztof Mądel przygotował piękną modlitwę ("Wszechmogący Boże/podnieś także tych, co zginęli niedawno/w kwietniu 2010 w smoleńskim lesie/(...) i naucz nas takiej pamięci/ żeby zamilkły nasze spory").
Inaczej o. Mądla widzi Ryszard Terlecki, poseł PiS i były prorektor jezuickiej szkoły wyższej Ignatianum w Krakowie. - To wybitny, błyskotliwy zakonnik, tylko co z tego, skoro robi głupstwa? Moim zdaniem o. Mądel skończy jak Obirek. Łatwo jest być gwiazdą mediów, gdy się rozbija Kościół. Potem jednak oni wszyscy stają się rozbitkami - wyrokuje Terlecki.
Co będzie?
Nie wiadomo, co teraz stanie się z o. Mądlem. Według jezuitów, ma on zakaz odprawiania mszy i spowiadania. Nie ma, oficjalnie, zakazu wypowiedzi. - Od trzech lat nie miałem dnia urlopu. Teraz mam chwilę, by odpocząć, odwiedzić mamę. I czekam na to, co będzie. Mam nadzieję, że porozumiemy się z prowincjałem, bo droga Stanisława Obirka nie jest dla mnie. Nie wyobrażam sobie innego życia niż życie kapłana i nie chcę opuszczać zakonu. Wiem, że mogę jeszcze zrobić sporo dobrego - mówi o. Mądel.
Krzysztof MądelUrodził się w 1966 roku w Tarnowie. Skończył III LO w tym mieście, a potem dwuletni nowicjat jezuicki. W latach 1987-89 zdobył licencjat z filozofii w wyższej jezuickiej uczelni w Krakowie (dziś Ignatianum), magisterium na warszawskim Bobolanum i specjalizację z teologii moralnej na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Jego praca magisterska "Analiza wartości chrześcijańskich w listach Vincenta van Gogha" została opublikowana jako książka. Wydał też "Szczyptę optymizmu, czyli katolicką naukę społeczną Kościoła dla niewtajemniczonych". Specjalizuje się w etykce rynku i demokracji, współpracował m.in. z "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Polską". Prowadzi też blog, w którym opisuje m.in. problemy współczesnego Kościoła. Od kilku lat jest zakonnikiem w Nowym Sączu.
Współpr.: Wojciech Chmura