Kiedy o godz. 13 licząca ok. 250 osób kolumna uczestników marszu ruszała z placu Wolności w kierunku ul. Anstadta, by złożyć kwiaty pod Pomnikiem Ofiar Komunizmu, nic nie zapowiadało, by przemarsz miał zostać zakłócony. Wprawdzie już kiedy pochód ruszał spod pomnika Kościuszki, niosąc 50-metrową biało-czerwoną flagę, u wylotu ul. Pomorskiej pojawiła się kilkuosobowa grupka Obywateli RP, jednak dzierżąc w dłoniach białe róże (to symbol ruchu) i eksponując transparenty z napisami „Nie każdy wyklęty to bohater”, nie zakłócali pochodu. Uczestnicy marszu okrzyknęli ich „czerwoną hołotą” i „spadkobiercami UB”, ale przeszli obok.
Dopiero przy skrzyżowaniu z ul. Wschodnią drogę maszerującym zablokowała 15-osobowa grupa kobiet oraz mężczyzn siedzących na ulicy w otoczeniu białych róż. Oni również mieli transparenty, m.in. o treści: „Nie każdy bohater był wyklęty, nie każdy wyklęty był bohaterem”, „79 ofiar bandyty Burego”. Marsz zatrzymał się. Ktoś próbował wyszarpnąć Obywatelom RP transparent, lecz szarpaninę ukrócili policjanci zabezpieczający przemarsz. Szybko stworzyli też bufor bezpieczeństwa między stronami. Adwersarze przerzucali się inwektywami. Dowodzący zabezpieczeniem marszu oficer policji po kilkakrotnym wezwaniu Obywateli RP do udrożnienia przejścia, wobec braku reakcji z ich strony wydał rozkaz usunięcia blokujących ulicę. Policjanci znieśli kilka osób na chodnik. Tych, którzy pozostali na jezdni, marsz ominął. Wszyscy uczestnicy blokady zostali później spisani przez policję. Nikt nie został zatrzymany. Dalszego przebiegu marszu nie zakłócił już żaden incydent.