Choć statystyki od lat spadają, choroby układu krążenia wciąż są pierwszym zabójcą w kraju. Są przyczyną 46 procent zgonów. W 2014 r. zabiły ponad 169,7 tys. Polaków. A w samej Wielkopolsce - 12,3 tys. (dane GUS). Ministerstwo chce odczarować te statystyki. Już niemal pewne jest to, że od 2017 r. będzie działał tzw. pakiet dla zawałowców.
- To nasz postulat od lat - mówi prof. Maciej Lesiak, konsultant wojewódzki ds. kardiologii ze Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. - O ile w kardiologii inwazyjnej zrobiliśmy ogromny postęp i jesteśmy w światowej czołówce, schodząc z wynoszącej 20 lat temu 15 proc. tzw. śmiertelności szpitalnej do 4-5 proc., o tyle niepokoi nas to, co dzieje się z pacjentem po wyjściu ze szpitala. Wśród osób będący kilkanaście miesięcy po operacji, śmiertelność znów wzrasta do kilkunastu procent.
Zdaniem lekarza, dzieje się tak dlatego, że pacjent wchodzi w system kolejkowy i musi czekać na kolejne etapy leczenia, podczas gdy choroba powraca. - Gdy człowiek trafia do nas z zawałem i ma trzy niedrożne tętnice, udrożniamy od razu tylko jedną. A później na kolejne dwa zabiegi, niestety, musi czekać miesiącami - wskazuje prof. Maciej Lesiak. - O rehabilitacji kardiologicznej w ogóle może zapomnieć. W samej Wielkopolsce pieniądze NFZ wystarczają na ok. 15 proc. zapotrzebowania. A w Poznaniu do lipca br. nie było ani jednego ośrodka rehabilitującego z kontraktem z NFZ.
Od przyszłego roku ma być jednak inaczej. Po działającym już pakiecie onkologicznym, resort ma gotowy program kompleksowej opieki nad pacjentem po zawale serca. „Postępowanie obejmujące dokończenie planowego leczenia, w tym m.in. dokończenie rewaskularyzacji (czyli udrożnianie naczyń krwionośnych - przyp. red.) mięśnia sercowego, implantację urządzenia wysokoenergetycznego, rehabilitację i edukację chorego oraz kompleksową kontrolę stanu pacjenta, zostały określone jako kluczowe elementy związane z redukcją śmiertelności długoterminowej u pacjentów po zawale” - czytamy w opisie programu.
Ma on obejmować każdego zawałowca przez rok od wypisu ze szpitala i składać się z czterech podstawowych „modułów opieki”: kardiologii interwencyjnej (tu chodzi o wspomniane dokończenie udrożniania naczyń bądź inne potrzebne zabiegi), kompleksowej rehabilitacji i edukacji, elektroterapii oraz specjalistycznej opieki kardiologicznej. W ramach pierwszego punktu ministerstwo określiło, że drugi etap poszerzania naczyń powinien nastąpić w ciągu 2-6 tygodni po wypisie ze szpitala.
Najpóźniej po dwóch tygodniach pacjent powinien też zacząć rehabilitację (to drugi punkt). W zależności od stanu chorego ma być ona prowadzona w szpitalu, ośrodku dziennym bądź domu. Trzeci moduł kompleksowego leczenia dotyczy z kolei pacjentów, którzy muszą mieć wszczepiony kardiowerter-defibrylator, czyli urządzenie przerywające arytmię serca. Według wytycznych decyzja o wszczepieniu musi zapaść w ciągu 6-9 tygodni od zawału, a zabieg odbyć się w ciągu dalszych 90 dni. Czwarty moduł to regularne wizyty i konsultacje u kardiologa.
- Pierwszą wizytę lekarze powinni zapewnić w ciągu sześciu tygodni. Dzisiaj trwa to nawet do pięciu miesięcy - wskazuje Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, który zarekomendował umieszczenie pakietu w tzw. koszyku świadczeń gwarantowanych.
Liczba konsultacji u kardiologa ma zależeć od potrzeb chorego. Średnio przyjęto jednak cztery wizyty. W trakcie nich lekarz ma też monitorować złe nawyki i nałogi pacjenta. Po roku będzie musiał bowiem wykazać m.in. odsetek swoich pacjentów palących papierosy, mających za wysokie ciśnienie, zły cholesterol czy poziom cukru. - Pierwszy rok jest dla pacjenta kluczowy, bo zawałowcy mają bardzo duże szanse na powrót do normalnego i aktywnego życia. Muszą jednak przejść szybko, bez stania w kolejkach wszystkie etapy kompleksowego leczenia - podkreśla prof. Maciej Lesiak. Zaznacza, że taka opieka to także obciążenie dla budżetu państwa, a przecież niedawno NFZ obniżył wyceny w kardiologii.
Politycy PiS są jednak przekonani, że pieniądze będą. - Nie sądzę, żeby program wymagał ogromnych, dodatkowych nakładów, bo dotyczy usług, które cały czas są, nie wprowadza nowych. Zmienia tylko ich organizację - uważa poseł Tadeusz Dziuba z komisji zdrowia. AOTM informuje z kolei, że trwa wycena programu. Prawdopodobnie szpitale i przychodnie będą dostawać ryczałt za rok opieki nad pacjentem.
- Jeżeli projekty (drugi dotyczy pacjentów z endoprotezą stawu biodrowego - przyp. red.) sprawdzą się, prawdopodobnie będą opracowywane kolejne pakiety kompleksowe. Istotnymi kryteriami doboru tematów są przede wszystkim wskaźniki epidemiologiczne, dostępność do świadczeń, wielkość populacji docelowej oraz możliwość ograniczenia kosztów - zapowiada Milena Kruszewska, rzecznik ministerstwa zdrowia.