Mieszkańcy Zgierza obawiają się, że użytkownicy wysypiska składują na nim szkodliwe odpady. Dlatego sprawą zajęli się śledczy i inspektorzy ochrony środowiska.
Sprawa jest jednak dość skomplikowana, bo z jednej strony mamy spółki, które są właścicielem nieruchomości, a z drugiej firmy, które wynajmują teren pod wysypisko. Do tego dochodzą przedsiębiorstwa transportowe, które przywożą ciężarówkami śmieci i odpady z zagranicy. Ponadto okazało się, że we władzach jednej ze spółek zasiada były zastępca komendanta powiatowego policji w Zgierzu.
- Zawiadomienie w tej sprawie otrzymaliśmy niemal jednocześnie z dwóch źródeł. Od głównego inspektora ochrony środowiska, który zaalarmował Prokuraturę Krajową w Warszawie, i od wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, który powiadomił Prokuraturę Rejonową w Zgierzu - mówi Jacek Pakuła z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
I tu zaczęły się schody, bo śledczy ze Zgierza nie chcieli zająć się sprawą ze względu na wspomnianego byłego zastępcę komendanta.
Dlatego - żeby zachować obiektywność - skierowano sprawę do Prokuratury Rejonowej w Pabianicach. Wkrótce jednak zapadła decyzja, że dochodzenie poprowadzi Prokuratura Okręgowa w Łodzi.
- Prowadzimy śledztwo w sprawie i nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów. Przede wszystkim chcemy ustalić, jakie odpady były tam składowane i czy użytkownicy wysypiska mieli na nie pozwolenie - mówi Jacek Pakuła. - Wstępnie ustaliliśmy, że na wysypisko miały być wyrzucane nieszkodliwe dla środowiska gruzy, papier i tektura, podczas gdy okazało się, że były tam też składowane odpady komunalne i materiały budowlane. Czy były one szkodliwe dla otoczenia? Wykaże to śledztwo - zapewnia Jacek Pakuła.
Cały czas trwają przesłuchiwania świadków. Wśród nich są inspektorzy ochrony środowiska i właściciele firm transportowych. Zabezpieczono również nagrania monitoringu.
ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem