Właśnie w związku ze sprawą dopalaczową Jan S,. miał próbować zorganizować zamach. Jego szajka sprzedawała dopalacze w internecie od 2015 roku. Tylko jedna z witryn w ciągu 14 miesięcy zarobiła 17 mln zł. Sprzedawane w tych sklepach substancje spowodowały śmierć co najmniej kilku osób – twierdzi prokuratura. Jan S. pochodzi z Warszawy i tam prowadzone jest śledztwo w sprawie handlu dopalaczami. Mężczyzna poszukiwany był listem gończym i wpadł w styczniu. Sprawę podżegania do zabójstwa ministra nakazano prowadzić prokuratorom z Wrocławia.
W sądzie będą oni przekonywać,że Jan S. dotarł do osoby, która – jego zdaniem – mogłaby podjąć się zabójstwa ministra. Niedoszły morderca miał broń i umiałby skonstruować ładunek wybuchowy. Zbigniew Ziobro miał „zepsuć mu interes” z dopalaczami z powodu projektu przepisów zaostrzających kary za ten proceder.
Mężczyzna usłyszał w sumie czternaście zarzutów. Poza ministrem planował też zamach na prokuratora i policjantów, zajmujących się sprawą dopalaczy. Planował zabicie prokuratora przy użyciu broni palnej, substancji powodującej zawał serca i zapaść krążeniową albo zakażenie wirusem HIV.
Wrocławscy śledczy twierdzą, że mają dowody jakoby Jan S. próbował zorganizować akcję nękania prokuratora i policjantów, pracujących nad jego sprawą. W planach miała być produkcja zdjęć i filmów kompromitujących, a także podszywanie się pod policjantów w sieci i umieszczanie tam – na ich dane – fikcyjnych ogłoszeń.
Są też dwa zarzuty korupcyjne. Już podczas pobytu w areszcie – po swoim zatrzymaniu – mężczyzna oferował 20 tys. zł za dostarczenie telefonu do celi. Namawiał też – za pieniądze – do stworzenia fałszywej dokumentacji, o swojej chorobie psychicznej.
Mężczyźnie grozi kara od ośmiu lat więzienia nawet do dożywocia.
