W sumie naukowcy znaleźli przedstawicieli 11 gatunków nietoperzy. Najwięcej było nocków dużych (ok. 28,5 tys.) i nocków rudych (5,8 tys.), a najmniej nocków Bechsteina (13 osobników) i nocków łydkowłosych (16). To już 24 taka akcja naukowców od 1999 r. – Obserwując jak zmienia się liczba nietoperzy oraz poszczególnych gatunków, jesteśmy w stanie powiedzieć jak zmienia się środowisko, a także stwierdzić czy nie należy wdrożyć dodatkowych programów chroniących te zwierzęta – tłumaczy Kokurewicz.
Nazistowski bastion
Międzyrzecki Rejon Umocniony to wybudowane przez Niemców w latach 30 ub. w. fortyfikacje mające chronić kraj przed atakiem Polski. Najważniejsza jego część to system bunkrów, podziemnych korytarzy, pomieszczeń technicznych i socjalnych o długości ponad 30 km., wyposażonych niegdyś nawet w podziemną kolejkę. Najgłębsze szyby windowe mają ponad 30 m głębokości. To założenie fortyfikacyjne nigdy nie zostało ukończone. W 1938 r. przerwano prace, a potem Hitler napadł na Polskę i istnienie umocnień przestało mieć sens. Przydały się ję jednak w 1943r., gdy w podziemiach umieszczono linię remontową silników Daimlera (ze względu na alianckie naloty na Niemcy). W 1944 r., w obliczu zbliżającego się frontu, próbowano przygotować umocnienia do obrony. Były jednak słabo obsadzone i zostały zdobyte po 3 dniach walk.
Po wojnie teren tej zajmowało wojsko polskie i radzieckie, a część obiektów zostało wysadzonych.
Z czasem, gdy systemy odwodnieniowe przestały funkcjonować, wilgotne podziemia, ze stałą, niską temperaturą i brakiem oświetlenia, stały się idealnym miejscem na przezimowanie dla nietoperzy. Pierwszy rezerwat tych ssaków stworzono już w 1980 r. Dziś funkcjonuje tu Muzeum Fortyfikacji i Nietoperzy, oferujące turystom szereg tras do zwiedzania. Jednak zimą dostępna jest tylko jedna, a większość obiektów pozostaje do dyspozycji nocków, mroczków, gacków i innych latających ssaków.
Czytaj więcej o Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym:
Trudna sztuka hibernacji
Sen zimowy to nie jest, jak mogłoby się wydawać, po prostu kilkumiesięczna drzemka. To walka o przetrwanie w warunkach, gdy nie ma pożywienia.
- Nietoperze otłuszczają się jesienią i spowalniając swój metabolizm starają się przetrwać do wiosny – tłumaczy dr Kokurewicz. – Ich temperatura ciała zrównuje się z temperaturą otoczenia. Jednak co jakiś czas, mniej więcej co dwa tygodnie, muszą się wybudzić żeby usunąć produkty przemiany materii czy uzupełnić deficyt wody powstający w wyniku parowania. Czasem muszą się też przemieścić. Temperatura ciała wzrasta na ten moment do normalnej – ok. 37 stopni. Szacuje się 80 procent wydatków energetycznych w zimie pochłaniają właśnie te chwile wybudzenia. Dlatego tak istotne jest, żeby ich nie niepokoić w tym czasie. Każde „nieplanowe” wybudzenie może sprawić, że nie dożyją do momentu pojawienia się owadów, które są ich pożywieniem.
W zimie obowiązuje kategoryczny zakaz wchodzenia do podziemi MRU, zaś wszystkie „dzikie” wejścia zostały kilka lat temu przegrodzone kratami.
- I to przynosi skutki. Od trzech lat nie widzieliśmy żadnych nielegalnych turystów. Za to należy się wielkie uznanie dla Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i Muzeum. Wybudzenie nawet kilku nietoperzy sprawia że obudzone osobniki budzą kolejne i następuje coś na kształt "reakcji kaskadowej". Myślę więc, że spokój, który mają zapewniony, jest jedną z przyczyn tak dobrego wyniku liczenia – zaznacza chiropterolog.
Osiem godzin pod ziemią
-Mamy wypracowaną metodologię działania. Co roku wchodzimy do podziemi w drugi weekend stycznia. Cały system podzieliliśmy na dziewięć sekcji. Wchodzimy do nich jednocześnie na ok. osiem godzin. W tym czasie 40 osób jest w stanie policzyć nietoperze w całym 32. kilometrowym systemie podziemnym – tłumaczy Kokurewicz.
Naukowcy wyposażeni są w latarki (czołówki i ręczne), lornetki, lekkie drabiny oraz aparaty fotograficzne. W niektórych sekcjach konieczne są także wodery.
- Gdy napotykamy nietoperze, musimy określić ich gatunek i liczbę – mówi chiropterolog. Zwierzęta te często hibernują w koloniach, nazywanych skupieniami. - Jeśli jest to 30 osobników, to jesteśmy je w stanie policzyć na miejscu. Jeśli 130 czy więcej, robimy zdjęcie i liczymy po wyjściu na powierzchnię. Czasem, gdy są wysoko, kilka metrów nad nami, przydają się lornetki i drabiny. Ale gdy jesteśmy bardzo blisko, to staramy się wstrzymywać oddech, żeby ciepłe powietrze ich nie wybudziło.

Widać zmiany
Podziemne obiekty MRU stanowią swoisty ekosystem, jednak temperatura powietrza jest różna w zależności od położenia, co oferuje dobre warunki hibernacji dla różnych gatunków. Jednak wraz ze zmianami klimatu, zmieniają się także podziemia.
- Zimnolubne mopki, które hibernują w temperaturze 3- 5 stopni przeniosły się z dawnych miejsc zimowania, do położonych bliżej szybów, przez które napływa chłodne powietrze, a nawet do bunkrów na powierzchni – zauważa naukowiec. – Na ociepleniu klimatu skorzystały np. nocki duże, które potrzebują 7-9 stopni i dziś w dawnych „kwaterach” mopków spotykamy właśnie ten gatunek.
Jeśli trend ten będzie się utrzymywał, a bunkry na powierzchni staną się zbyt ciepłe, to mopki będą przenosiły się na zimę do dziupli, jednak, jak zauważa Kokurewicz, będą do tego potrzebowały starego lasu, z martwymi drzewami, czyli z dziuplami właśnie. Potrzebna jest więc odpowiednia gospodarka leśna.
Inną zmianą jest fakt, że część podziemi zaczyna wysychać, co również nie służy nietoperzom. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zaczęła już rozmieszczać w tunelach plastikowe pojemniki z wodą, żeby zwiększyć ich wilgotność.
Kontrola szkodników
Nietoperze to niezwykle pożyteczne zwierzęta. Żywiąc się owadami po prostu likwidują szkodniki upraw i lasów oraz owady uciążliwe dla ludzi.
- Amerykanie obliczyli, że dzięki nietoperzom likwidującym szkodniki na polach kukurydzy, tytoniu i bawełny, ich gospodarka zyskuje 500 milionów dolarów rocznie. One świadczą darmowe usługi środowiskowe – śmieje się chiropterolog. – Powinniśmy o nie dbać i dobrze o nich myśleć. Pamiętajmy, że jeden nietoperz potrafi zjeść dwa tysiące meszek albo tysiąc komarów dziennie.