Ogromny kompleks, osiem godzin pod ziemią i liczenie na wdechu. Ile nietoperzy mamy w MRU?

Michał Olszański
Liczenie nietoperzy to doroczna akcja, która odbywa się w MRU.
Liczenie nietoperzy to doroczna akcja, która odbywa się w MRU. Paweł Relikowski/ Polska Press
39 141 – to wynik corocznego liczenia nietoperzy w Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym, największym zimowisku tych ssaków w Polsce i jednym z 10. największych w Europie. – To drugi najwyższy wynik w historii. Jest dowodem na skuteczność działań ochronnych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gorzowie, Muzeum Fortyfikacji i Nietoperzy w Pniewie i Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Mamy powody do radości - mówi dr Tomasz Kokurewicz, który od ponad ćwierćwiecza koordynuje te badania.

W sumie naukowcy znaleźli przedstawicieli 11 gatunków nietoperzy. Najwięcej było nocków dużych (ok. 28,5 tys.) i nocków rudych (5,8 tys.), a najmniej nocków Bechsteina (13 osobników) i nocków łydkowłosych (16). To już 24 taka akcja naukowców od 1999 r. – Obserwując jak zmienia się liczba nietoperzy oraz poszczególnych gatunków, jesteśmy w stanie powiedzieć jak zmienia się środowisko, a także stwierdzić czy nie należy wdrożyć dodatkowych programów chroniących te zwierzęta – tłumaczy Kokurewicz.

Nazistowski bastion

Międzyrzecki Rejon Umocniony to wybudowane przez Niemców w latach 30 ub. w. fortyfikacje mające chronić kraj przed atakiem Polski. Najważniejsza jego część to system bunkrów, podziemnych korytarzy, pomieszczeń technicznych i socjalnych o długości ponad 30 km., wyposażonych niegdyś nawet w podziemną kolejkę. Najgłębsze szyby windowe mają ponad 30 m głębokości. To założenie fortyfikacyjne nigdy nie zostało ukończone. W 1938 r. przerwano prace, a potem Hitler napadł na Polskę i istnienie umocnień przestało mieć sens. Przydały się ję jednak w 1943r., gdy w podziemiach umieszczono linię remontową silników Daimlera (ze względu na alianckie naloty na Niemcy). W 1944 r., w obliczu zbliżającego się frontu, próbowano przygotować umocnienia do obrony. Były jednak słabo obsadzone i zostały zdobyte po 3 dniach walk.

Po wojnie teren tej zajmowało wojsko polskie i radzieckie, a część obiektów zostało wysadzonych.

Z czasem, gdy systemy odwodnieniowe przestały funkcjonować, wilgotne podziemia, ze stałą, niską temperaturą i brakiem oświetlenia, stały się idealnym miejscem na przezimowanie dla nietoperzy. Pierwszy rezerwat tych ssaków stworzono już w 1980 r. Dziś funkcjonuje tu Muzeum Fortyfikacji i Nietoperzy, oferujące turystom szereg tras do zwiedzania. Jednak zimą dostępna jest tylko jedna, a większość obiektów pozostaje do dyspozycji nocków, mroczków, gacków i innych latających ssaków.

Czytaj więcej o Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym:

Trudna sztuka hibernacji

Sen zimowy to nie jest, jak mogłoby się wydawać, po prostu kilkumiesięczna drzemka. To walka o przetrwanie w warunkach, gdy nie ma pożywienia.

- Nietoperze otłuszczają się jesienią i spowalniając swój metabolizm starają się przetrwać do wiosny – tłumaczy dr Kokurewicz. – Ich temperatura ciała zrównuje się z temperaturą otoczenia. Jednak co jakiś czas, mniej więcej co dwa tygodnie, muszą się wybudzić żeby usunąć produkty przemiany materii czy uzupełnić deficyt wody powstający w wyniku parowania. Czasem muszą się też przemieścić. Temperatura ciała wzrasta na ten moment do normalnej – ok. 37 stopni. Szacuje się 80 procent wydatków energetycznych w zimie pochłaniają właśnie te chwile wybudzenia. Dlatego tak istotne jest, żeby ich nie niepokoić w tym czasie. Każde „nieplanowe” wybudzenie może sprawić, że nie dożyją do momentu pojawienia się owadów, które są ich pożywieniem.

W zimie obowiązuje kategoryczny zakaz wchodzenia do podziemi MRU, zaś wszystkie „dzikie” wejścia zostały kilka lat temu przegrodzone kratami.

- I to przynosi skutki. Od trzech lat nie widzieliśmy żadnych nielegalnych turystów. Za to należy się wielkie uznanie dla Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i Muzeum. Wybudzenie nawet kilku nietoperzy sprawia że obudzone osobniki budzą kolejne i następuje coś na kształt "reakcji kaskadowej". Myślę więc, że spokój, który mają zapewniony, jest jedną z przyczyn tak dobrego wyniku liczenia – zaznacza chiropterolog.

Osiem godzin pod ziemią

-Mamy wypracowaną metodologię działania. Co roku wchodzimy do podziemi w drugi weekend stycznia. Cały system podzieliliśmy na dziewięć sekcji. Wchodzimy do nich jednocześnie na ok. osiem godzin. W tym czasie 40 osób jest w stanie policzyć nietoperze w całym 32. kilometrowym systemie podziemnym – tłumaczy Kokurewicz.

Naukowcy wyposażeni są w latarki (czołówki i ręczne), lornetki, lekkie drabiny oraz aparaty fotograficzne. W niektórych sekcjach konieczne są także wodery.

- Gdy napotykamy nietoperze, musimy określić ich gatunek i liczbę – mówi chiropterolog. Zwierzęta te często hibernują w koloniach, nazywanych skupieniami. - Jeśli jest to 30 osobników, to jesteśmy je w stanie policzyć na miejscu. Jeśli 130 czy więcej, robimy zdjęcie i liczymy po wyjściu na powierzchnię. Czasem, gdy są wysoko, kilka metrów nad nami, przydają się lornetki i drabiny. Ale gdy jesteśmy bardzo blisko, to staramy się wstrzymywać oddech, żeby ciepłe powietrze ich nie wybudziło.

emisja bez ograniczeń wiekowych

Widać zmiany

Podziemne obiekty MRU stanowią swoisty ekosystem, jednak temperatura powietrza jest różna w zależności od położenia, co oferuje dobre warunki hibernacji dla różnych gatunków. Jednak wraz ze zmianami klimatu, zmieniają się także podziemia.

- Zimnolubne mopki, które hibernują w temperaturze 3- 5 stopni przeniosły się z dawnych miejsc zimowania, do położonych bliżej szybów, przez które napływa chłodne powietrze, a nawet do bunkrów na powierzchni – zauważa naukowiec. – Na ociepleniu klimatu skorzystały np. nocki duże, które potrzebują 7-9 stopni i dziś w dawnych „kwaterach” mopków spotykamy właśnie ten gatunek. 

Jeśli trend ten będzie się utrzymywał, a bunkry na powierzchni staną się zbyt ciepłe, to mopki będą przenosiły się na zimę do dziupli, jednak, jak zauważa Kokurewicz, będą do tego potrzebowały starego lasu, z martwymi drzewami, czyli z dziuplami właśnie. Potrzebna jest więc odpowiednia gospodarka leśna.

Inną zmianą jest fakt, że część podziemi zaczyna wysychać, co również nie służy nietoperzom. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zaczęła już rozmieszczać w tunelach plastikowe pojemniki z wodą, żeby zwiększyć ich wilgotność.

Kontrola szkodników

Nietoperze to niezwykle pożyteczne zwierzęta. Żywiąc się owadami po prostu likwidują szkodniki upraw i lasów oraz owady uciążliwe dla ludzi.

- Amerykanie obliczyli, że dzięki nietoperzom likwidującym szkodniki na polach kukurydzy, tytoniu i bawełny, ich gospodarka zyskuje 500 milionów dolarów rocznie. One świadczą darmowe usługi środowiskowe – śmieje się chiropterolog. – Powinniśmy o nie dbać i dobrze o nich myśleć. Pamiętajmy, że jeden nietoperz potrafi zjeść dwa tysiące meszek albo tysiąc komarów dziennie.

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl