W końcowym okresie II wojny światowej i bezpośrednio po jej zakończeniu do USA trafiły setki hitlerowskich uczonych - to był plan tajnej operacji amerykańskich służb specjalnych, której nadano nazwę „Operation Paperclip” (Spinacz). Byli wśród nich zbrodniarze wojenni sądzeni i skazani m.in. w procesach norymberskich. Winy puszczono im w niepamięć, pod warunkiem, że równie chętnie jak dla III Rzeszy, będą pracowali dla nowej ojczyzny. Tak się też stało i to właśnie byli naziści w znacznym stopniu ratowali wolny świat przed agresją sowieckiego imperializmu. Historia tej przemiany jest niebywale sensacyjna. I wstrząsająca.
CZYTAJ TEŻ | NAJTAJNIEJSZA BROŃ STASI: SEKS I AGENTKI
Budowali rakiety, pracowali nad bronią chemiczną i biologiczną, prowadzili badania w dziedzinie medycyny lotniczej i kosmicznej. Zatrudnienie wrogów, zdeklarowanych zwolenników Hitlera, było krokiem całkowicie sprzecznym z zasadami i ideałami demokracji, ale stanowiło też wybór mniejszego zła. Gdyby Ameryka nie wykorzystała wiedzy tych naukowców, zrobili by to Rosjanie.
Z kacetu na Księżyc
9 grudnia 1944 w głębi sosnowego lasu Coesfeld, we wspaniałym, otoczonym fosą osiemsetletnim zamku Varlar trwały przygotowania do uroczystości. W sali balowej zgromadzili się tego wieczoru wybitni przedstawiciele III Rzeszy. Pokryty śniegiem teren wokół zamku też został odpowiednio przygotowany - w grudniowym mrozie wojskowi technicy czynili ostatnie przygotowania przy platformach z wyrzutniami rakietowymi. Na każdej z nich znajdował się pocisk V-2. Rakieta była najpotężniejszą w owym czasie bronią latającą - miała 14 metrów długości, a stożkową głowicę wypełniało 900 kg materiału wybuchowego, który mógł być wysłany na odległość 300 km z prędkością pięciokrotnie większą od prędkości dźwięku.
Zastosowanie ruchomych wyrzutni stanowiło świetne rozwiązanie wobec postępu aliantów we Francji i zajmowaniu przez nich terenów z wyrzutniami stacjonarnymi, z których od czerwca 1944 ostrzeliwano Londyn. Tego wieczoru miała odbyć się dekoracja czterech zasłużonych dla programu V-2 naukowców: generała Waltera Dornbergera (ruchome wyrzutnie były jego pomysłem), szefa biura projektowego Walthera Riedla, Heinza Kunzego z Ministerstwa Uzbrojenia Rzeszy oraz Wernhera von Brauna, konstruktora tej cudownej broni.
Prawdziwe polowanie na nazistowskich naukowców alianci rozpoczęli zaraz po lądowaniu wojsk w Normandii
Dornberger opowiadał po latach: „W pewnym momencie podczas kolacji, pomiędzy kolejnymi daniami, w całym zamku zgasły światła. Po chwili uniosła się wielka kurtyna w końcu sali, a oczom gości ukazał się widok mrocznego parku otaczającego zamek. Salę nagle rozświetlił blask silnika rakietowego, a mury zadrżały od huku…” Pocisk skierował się w stronę Belgii. Po każdym wystrzelonym pocisku minister Albert Speer dekorował jednego laureata. Goście klaskali i pili szampana, a potem sala ponownie pogrążała się w ciemności i startował następny pocisk.
O 15.20 rakieta V-2 trafiła w kino Rex w Antwerpii, w którym 1000 osób oglądało film z Garym Cooperem. Atak spowodował największą jednoczesną liczbę ofiar śmiertelnych w czasie wojny - zginęło 567 osób.
Kiedy wojna zbliżała się ku końcowi, von Braun polecił spakowanie dokumentacji V-2 i ukrycie jej w bezpiecznym miejscu. Zamierzał zaoferować usługi Amerykanom i nie mylił się w przeczuciach, że oni chętnie z nich skorzystają. Nie wiedział tylko, że jest na samym szczycie listy poszukiwanych naukowców operacji „Paperclip”. W pewnym momencie wyszedł z ukrycia i poddał się zwycięzcom.
CZYTAJ TEŻ | OPERACJA "BERNHARD": FAŁSZOWANE Z ROZKAZU HITLEROWCÓW FUNTY MIAŁY POWALIĆ WIELKĄ BRYTANIĘ
Wraz z innymi naukowcami został umieszczony w byłych koszarach w Garmisch-Partenkirchen, opalał się w alpejskim słońcu i prowadził negocjacje z Amerykanami, którzy znajdowali się pod presją czasu - wkrótce teren, gdzie jak przypuszczali ukryto rakiety i 14 ton dokumentów, miał przejść pod władzę Rosjan. Dwa dni przed terminem Amerykanie dowiedzieli się, gdzie są skarby von Brauna - do USA wywieźli sto rakiet, dokumentację i niemieckich naukowców. Dalszy ciąg losów von Brauna i jego inżynierów jest znany. Został twórcą amerykańskiego programu kosmicznego i doprowadził do lądowania człowieka na Księżycu.
Lekarze i chemicy Hitlera - alchemicy diabła
Polowanie na niemieckich naukowców rozpoczęło się po lądowaniu aliantów w Normandii. Przeznaczona do tego została jednostka kierowana przez Samuela Goudsmita. Jej najpilniejszym zadaniem było zorientowanie się, jak blisko użycia przeciwko wojskom alianckim broni atomowej, chemicznej i biologicznej była III Rzesza. W listopadzie 1944, kiedy do zakończenia wojny w Europie było sześć miesięcy, zespół Goudsmita złapał czterech naukowców i dowiedział się, że niemiecki program budowy bomby atomowej poniósł klęskę. Alianci poczuli wielką ulgę.
Skoncentrowali się na hitlerowskich planach wytwarzania broni biologicznej i chemicznej. W Strasburgu dokonali szokującego odkrycia w mieszkaniu twórcy programu dla broni biologicznej Eugena Haagena. „Ze stu więźniów, których mi przysłałeś - pisał Haagen do kolegi - 18 zmarło w czasie transportu. Tylko 12 było w takim stanie, że nadawało się do eksperymentów. Dlatego proszę Cię o przysłanie kolejnych 100 więźniów w wieku 20 - 40 lat, zdrowych, w stanie porównywalnym ze stanem żołnierzy”. To były króliki doświadczalne naukowców III Rzeszy. Doktor Haagen nie został objęty programem Paperclip. Po wojnie uciekł do sowieckiej strefy okupacyjnej i pracował dla Rosjan. W jego mieszkaniu znaleziono nazwiska dwóch lekarzy, którzy w operacji Paperclip odegrali ważną rolę. Byli to: zastępca naczelnego lekarza III Rzeszy Kurt Blome i lekarz naczelny Walter Schreiber. Blome kierował bronią biologiczną - jego laboratorium znajdowało się w Pokrzywnie pod Poznaniem - Schreiber pracował nad szczepionkami przeciwko niej. Panowie byli jak miecz i tarcza. Blome był sądzony w Norymberdze i uniewinniony. Po procesie przeniesiono go do Camp David w Maryland, gdzie od 1951 pracował dla Korpusu Wojsk Chemicznych nad bronią biologiczną i chemiczną. Schreiber dostał się w łapy Rosjan, ale ostatecznie uciekł i w początkach 1949 objął posadę lekarza w tajnym amerykańskim ośrodku przesłuchań niemieckich jeńców wojennych Camp King w Oberursel.
Jeszcze większe zagrożenie niż odkrycia niemieckich specjalistów od broni biologicznej stanowiły wynalazki ich kolegów chemików. Niemcy są twórcami dwóch zabójczych substancji - tabunu i sarinu. Nazwa tego drugiego gazu bojowego stanowi akronim z nazwisk jego odkrywców: Schrader, Ambros, Rüdiger i van der Linde.
5 lutego 1945 Armia Czerwona zajęła Brzeg Dolny. Żołnierze znaleźli w piwnicach zamku zapasy wina. Upili się, a kiedy leżeli pijani, kilometr dalej oddział niemieckich komandosów likwidował ukrytą pod ziemią fabrykę ciekłego tabunu - cudownej broni III Rzeszy, nie zastosowanej na szczęście. Bomby i pociski z tabunem z Brzegu Dolnego zabiłyby mieszkańców Paryża czy Londynu. Po jakimś czasie tabun odnaleźli i przejęli Rosjanie. Produkcją w Brzegu Dolnym kierował Otto Ambros zatrudniony od 1934 w koncernie chemicznym IG Farben. Ambrosa pojmali alianci w 1946 i skazali w 1948 w procesach norymberskich (proces IG Farben) na 8 lat więzienia za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Po opuszczeniu więzienia w 1951 pracował dla Dow Chemicals i wojsk chemicznych USA.
**CZYTAJ TEŻ |
**
Człowiekiem kierującym badaniami nad sporządzeniem gazów bojowych był Gerhard Schrader, który w 1937 roku wraz z zespołem dokonał syntezy tabunu, a w 1938 roku sarinu. Po wojnie był przez wojska amerykańskie przez 2 lata internowany w twierdzy Kranzberg, gdzie uczestniczył w pracach nad rozwojem związków paralityczno-drgawkowych. W 1956 roku otrzymał medal Adolfa von Baeyera za wybitne osiągnięcia w odkrywaniu nowych pestycydów.
Wspomniani wyżej lekarze najpierw leczyli ludzi, chemicy pracowali nad substancjami pożytecznymi dla rolnictwa, potem oddali się władzy nazistowów. Być może dzięki operacji Paperclip udało się im odkupić część win.
***
Korzystałem z książki „Operacja Paperclip” Annie Jacobsen
POLECAMY: