Ostatnie chwile Ewy Tylman. Ujawniamy kolejne informacje [AKT OSKARŻENIA]

Joanna Labuda
Joanna Labuda
Ostatnie chwile Ewy Tylman. Ujawniamy kolejne informacje [AKT OSKARŻENIA]
Ostatnie chwile Ewy Tylman. Ujawniamy kolejne informacje [AKT OSKARŻENIA] Łukasz Gdak
Ujawniamy kolejne informacje dotyczące śmierci Ewy Tylman, które znalazły się w akcie oskarżenia. To okoliczności znalezienia dowodu osobistego, wyniki eksperymentów i zeznania policjantów.

We wtorek w poznańskim Sądzie Okręgowym ruszy najgłośniejszy proces ostatnich lat. Na ławie oskarżonych, za pancerną szybą, usiądzie 25-letni Adam Z. Według śledczych to on odpowiada za zabójstwo Ewy Tylman.

Jak już pisaliśmy, materiał dowodowy opiera się głównie na zeznaniach policjantów, niepełnych zapisach monitoringu oraz częściowo na wyjaśnieniach Adama Z. W akcie oskarżenia są też wyjaśnione nieznane dotąd szczegóły m.in. okoliczności odnalezienia dowodu osobistego 26-latki, wyniki eksperymentów procesowych, a także inne czynności, jak np. badanie wariografem, które dziś publikujemy.

Co usłyszeli policjanci?

Prokuratura oskarżyła Adama Z. o to, że po kłótni z Ewą zepchnął ją ze skarpy, a następnie nieprzytomną wrzucił do rzeki w wyniku czego zmarła. Dowodem potwierdzającym tę wersję wydarzeń są zeznania policjantów Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, którym oskarżony ponoć przyznał się do zabójstwa.

O tym, co działo się wcześniej świadczą nagrania z monitoringu. Prowadząca sprawę prok. Magdalena Jarecka na ich podstawie odtworzyła przebieg spotkania firmowego, w którym feralnej nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku wzięli udział Adam i Ewa oraz chwile poprzedzające śmierć kobiety.

Źródło: TVN24/x-news

Z ustaleń śledczych wynika, że opuścili oni imprezę jako ostatni. Wcześniej spędzali czas głównie w swoim towarzystwie. Jak pisze prok. Jarecka „śmiali się, wygłupiali, byli mocno pijani”. Na zapisach z monitoringu widać m.in. jak o godz 2.15 Adam pomaga Ewie założyć płaszcz, chwilę później pojawiają się na ul. Wrocławskiej, gdzie przewracają się na chodnik. Tam przygląda się im świadek, który zezna później, że na pytanie, czy „wszystko ok?”, Ewa się śmiała. Nie podobało mu się jednak zachowanie Adama, który miał się z nią „droczyć”. Prok. Jarecka pisze, że po wyjściu z klubu we wnęce do kamienicy „Adam zaczął obejmować Ewę i ściskał ją swoimi rękoma”.
Według śledczych kluczowe są jednak ostatnie minuty nagrań. Na ujęciu z kamery zainstalowanej na hotelu Ibis, która obejmuje ulice: Kazimierza Wielkiego, Mostową oraz skwer Łukasiewicza, ma być widać, jak o godz. 3.21 doszło do sprzeczki, w wyniku której Ewa zaczęła uciekać. Z opisu nagrań wynika również, że cztery minuty później kobieta wbiegła w głąb skweru Łukasiewicza.

O tym, co działo się później mają świadczyć już tylko zeznania policjantów. Jeden z nich rzekomo usłyszał od Adama, że 26-latka nie chciała z nim wracać i w pewnym momencie zaczęła uciekać. Zatrzymała się przy metalowej balustradzie na skarpie przy Warcie. Z. miał przyznać, że podbiegł do niej, ale nie nie jest w stanie jednoznacznie powiedzieć, czy chciał ją chwycić, czy ją popchnął. Pamiętał, że koziołkując, spadła ze skarpy.

Kiedy zbiegł, Ewa nieruchomo leżała na boku. Miał ją wtedy wziąć za ręce i przeciągnąć na brzeg rzeki. Tam najpierw wepchnął do wody górną część jej ciała, a następnie dolną. Tę wersję potwierdziła policjantka, którą zawołano do pokoju, kiedy Z. miał przyznawać się do winy.

- Kiedy weszłam uderzał się w głowę w okolicy skroni - zeznała. Z. miał powiedzieć, że w czasie eksperymentu, skłamał, że Ewa sama wpadła do rzeki i błędnie wskazał stronę mostu, gdzie zginęła. Według zeznań policjantki Z. powiedział też, że kiedy 26-latka spadła ze skarpy, leżała na boku twarzą zwróconą ku niebu.

3 grudnia 2015 roku, czyli dzień po rzekomym przyznaniu się do winy, Z. „wspomniał”, że funkcjonariusze stosowali wobec niego przemoc psychiczną. Jakiś czas później oskarżył ich także o użycie siły. W tej sprawie odrębne śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa we Wschowie.
Tajemnica śmierci

Proces o zabójstwo Ewy Tylman będzie miał charakter poszlakowy. Nie ma bowiem dowodu ani świadka, który jednoznacznie wskazałby, jak zginęła kobieta. Co więcej, również sekcja zwłok nie wykazała przyczyny śmierci.

Zwłoki kobiety odnaleziono 25 lipca 2016 r. w Warcie na terenie Czerwonaka. Jak czytamy w akcie oskarżenia - na lewym nadgarstku zwłok wisiała bransoletka z napisem „Powodzenia”, a w torebce były m.in. telefon oraz karta płatnicza należące do Ewy. Szczegółowe badania przeprowadzone w poznańskim Zakładzie Medycyny Sądowej nie wskazały bezpośredniej przyczyny zgonu. Biegli stwierdzili natomiast, że na ciele kobiety nie ujawniono żadnych obrażeń zewnętrznych, a tym bardziej złamań, których obecność mogłaby wzmocnić wersję o zrzuceniu kobiety ze skarpy. Dla śledczych nie oznacza to jednak, że takie zdarzenia mogło nie mieć miejsca.

Dzięki badaniom wykluczono wersję, że Ewa mogła zostać zrzucona z mostu św. Rocha. Upadek z wysokości 13 metrów bezpośrednio do rzeki z całą pewnością spowodowałby obrażenia. Biegli zbadali także odzież i torebkę 26-latki. Na nich również nie znaleźli uszkodzeń, które mogłyby powstać na skutek działań osób trzecich. Sprawdzono też telefon kobiety, który jednak był uszkodzony. Nie działały karta SIM, wyświetlacz i „dotyk”.

Dowód osobisty Ewy

Do tej pory wielką niewiadomą były także okoliczności odnalezienia dowodu osobistego 26-latki. Według śledczych tuż po zabójstwie to Adam Z. poszedł na ul. Królowej Jadwigi, gdzie na przystanku tramwajowym AWF zostawił dokument. O tym, że tej nocy był w okolicy przystanku świadczą nagrania ze stacji paliw Lotos, które zarejestrowały go o godz. 3.59.

Ok. godziny 5 dowód znalazła kobieta, która jechała do pracy. Miała wysiąść przy Multikinie, jednak przegapiła przystanek i wysiadła dopiero na przystanku AWF. Tam czekała na „osiemnastkę”, którą mogłaby cofnąć się na ul. Półwiejską. Tramwaj nie nadjeżdżał, więc spacerowała po przystanku. Wtedy zauważyła dowód osobisty, który leżał między torami a chodnikiem. 25 listopada wysłała go na adres Tylmanów. Dzień później przeczytała w „Głosie Wielkopolskim” o zaginięciu 26-latki i wtedy o znalezisku powiadomiła policję.
Jak się teraz dowiadujemy, 5 grudnia 2015 r. śledczy przeprowadzili z jej udziałem eksperyment procesowy. Kobieta opisała wówczas dokładne okoliczności znalezienia dowodu. Zeznała też, że 23 listopada nad ranem nie widziała podejrzanych osób, które mogłaby powiązać ze sprawą. Dokument ostatecznie okazał się dowodowo bezwartościowy. Jedyne odciski palców, które udało się na nim zabezpieczyć, należą do ojca Ewy, Andrzeja Tylmana, który wyciągnął go z koperty.

Eksperymenty procesowe

Podczas śledztwa prokuratura wykonała szereg czynności procesowych, które miały uwiarygodnić wersję o zabójstwie.

25 lutego 2016 r. odbył się eksperyment z udziałem trzech pozorantów, którzy odtwarzali wydarzenia z feralnej nocy. Wiekiem, wzrostem i budową ciała byli zbliżeni do Adama Z. Jak wynika z zapisów monitoringu, Z. miał zepchnąć Ewę ze skarpy i wrzucić jej ciało do rzeki w ciągu pięciu minut. Pozoranci byli od niego wolniejsi. Dwóm z nich odtworzenie czynności zajęło siedem i pół minuty. Najszybszy z nich zrobił to w 6 min i 56 s.

W poszukiwaniach wykorzystano dwa psy tropiące z Niemiec. Oba były wyszkolone do szukania osób żywych. Do tej pory wyniki tego eksperymentu nie były jasne, gdyż jeden z psów przeszedł przez most św. Rocha, a następnie zawrócił i zatrzymał się w połowie drogi. Drugi zszedł natomiast na tereny nadwarciańskie, gdzie według śledczych zginęła Ewa. W akcie oskarżenia prokurator Jarecka wyjaśnia, że oba psy złapały trop. Podkreśla też, że z całą pewnością zapachu kobiety nie było za mostem, a pierwszy pies zgubił go, kiedy zatrzymał się w połowie mostu, ponieważ nie wiedział, którędy zejść nad rzekę. Drugi natomiast podjął trop w 100 procentach.

9 sierpnia 2016 roku, czyli już po odnalezieniu zwłok Ewy Tylman, prokuratura postanowiła przeprowadzić badanie wariografem, któremu miał się poddać oskarżony. Z pytaniami, na jakie miał odpowiadać zapoznał się i zaakceptował najpierw jego obrońca. Biegły stwierdził, że w początkowej fazie badania Adam nie miał problemów z kojarzeniem faktów i odtwarzaniem wydarzeń. Pobudził się dopiero, gdy zakomunikowaniu mu główny obszar ekspertyzy dotyczący śladów pamięciowych obejmujących kontakty z Ewą. Wówczas, jak pisze w akcie oskarżenia M. Jarecka, Adam odmówił dalszego udziału w badaniu. Później Z. miał tłumaczyć, że nie był do tego gotowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ostatnie chwile Ewy Tylman. Ujawniamy kolejne informacje [AKT OSKARŻENIA] - Głos Wielkopolski

Komentarze 35

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

123
To jest stwierdzenie roku pies zgubił trop bo nie wiedział kędy zejść na warte , ale policjant wiedział to mógł go tam zaprowadzić . Ile sprowadzenie tych psów kosztowało . Może rzeczywiście zwięrzęta maja wyższą inteligencje od człowieka . Bo mogła zostać zrzucona z mostu i slad się urwał , a drugi wskazał miejsce upadku .
o
on
facet Ćmika jak już ....
jesteśmy w Poznaniu....
g
grzesiu
Tego też do końca nie można logicznie wytłumaczyć. Można na siłę przyjąć hipotezę, że te wszystkie odciski palców kobiety która znalazła dowód, zostały zamazane przez odciski palców ojca Ewy, ale nie ma co ukrywać, że to jednak mocno naciągana hipoteza.
A
Aneta
Dokładnie. O tym samym pomyślałam!
j
jango
Dziewczyna sama wpaść do wody raczej nie mogła. Abstrahując już od samego ukształtowania nadbrzeża. Z monitoringów, które posiada prokuratura (okolice skweru) wynika, że Ewa nie chciała iść z Adamem, chciała wrócić nawet do miasta (próba powrotu ul. Mostową, a potem ul. Grobla, a więc ulicami prowadzącymi do miasta). Niezależnie od różnorodnych opinii, że była "pijana", miała jednak świadomość, że chce wrócić w okolice, gdzie jest więcej ludzi i gdzie może miała by szansę na taksówkę (której A.Z. nawet w tamtych okolicznościach, w pobliżu skweru, mimo działającego telefonu, nie zamierzał wzywać). Pytanie dlaczego? Co jest nagle powodem? Sprzeczka? Wystraszenie się? Co łatwo logicznie wywnioskować z informacji podawanych w mediach a nawiązujących do treści aktu oskarżenia, A.Z. za każdym razem dość łatwo doganiał Ewę. Podawane są dokładne godziny i to kilkukrotnie. Dziewczyna nie mogła się także więc potem nagle daleko oddalić, zbiec zjazdem (albo zjechać/stoczyć się po skarpie) i uciec przez łąkę do rzeki i wpaść do niej. Za daleki dystans na taką ucieczkę i wpadniecie do rzeki. Osoby, które twierdzą, że była tak pijana, że "ledwie sama chodziła", i że sama wpadła do rzeki, popełniają więc pewien logiczny błąd. Bo jeśli była tak "pijana", to w tym stanie nie mogła się znaleźć sama nad rzeką. "Pijana" nie dałaby rady dobiec tam przed goniącym. Co w pewien sposób pokazują monitoringi prokuratury. Oczywiście jeśli prokuratura je rzeczywiście ma ...
M
Miki
Dlaczego na Dowodzie Osobistym nie było odcisków kobiety ,która go znalazła ?
P
P
W razie uniewinnienia nie będzie mógł starać się o odszkodowanie ponieważ można się procesowac o to tylko w przypadku gdy zostanie skazany a pózniej uniewinniony. Taki kraj niestety.
g
grzesiu
Trochę jest tych informacji z aktu oskarżenia, ale odniosę się tylko do kluczowych i najważniejszych z nich. Jak czytam, to w tym akcie nie ma wzmianki o tym, że po ich wspólnym upadku na Wrocławskiej Adam miał wziąć dowód. Trochę to dziwne bo wcześniej o tym pisano w artykułach, że prokuratura tak twierdzi. No, ale może coś media przegapiły. Mówiąc o tym, że po wyjściu z klubu Adam miał we wnęce kamienicy obejmować Ewę to pewnie chodzi o video z monitoringu znajdującego się przy Jaskółczej (po stronie pijalni wódki i piwa) bo z monitoringu (znajdującego się po przeciwnej stronie tj. tam gdzie jest klub Mikstura), który został upubliczniony nie widać tego dokładnie. tzn. widać bardzo niewyraźnie tylko część ich ciała , widać tylko tyle, że po wyjściu z klubu przez jakiś czas stoją przy nim a potem udają się w kierunku Kupca i się przewracają. Odnośnie monitoringu z Ibisa , który miał zarejestrować ich sprzeczkę to musiałby być to monitoring naprawdę bardzo dobrej jakości (taki jak z ServKomu) po którego oglądnięciu można z pewnością stwierdzić, że tak było w istocie. Monitoringu z Ibisa nie oglądałem, więc nie będę się wypowiadał, ale mam mieszane uczucia czy jego jakość jest na tyle dobra, że można z absolutną pewnością tak stwierdzić. Wg tego samego monitoringu o godz. 3.25 Ewa miała wbiec w głąb skweru Łukasiewicza i dalej ślad do 3.30 się urywa. Zastanawiające jest to, że w akcie oskarżenia nie ma monitoringu z Politechniki, który jako jedyny nagrywał okolice mostu Rocha. Czyżby okazał się nieprzydatny ze względu na jakość nagrania albo nagrał coś co nie mogło zostać publicznie pokazane ? Zeznań policjantów nie będę komentował bo tu już są możliwe przynajmniej w jakimś stopniu modyfikacje zeznań tego co powiedział Adam. Natomiast tę bransoletkę, którą znaleziono przy zwłokach Ewy, widać na jednym ze wspólnych zdjęć z klubu bilardowego. Komentując odnalezienie torebki a w nim telefonu, to może - w obliczu porażki policyjnych ekspertów z odczytaniem zawartości karty SIM – warto było poradzić się opinii producenta karty i jego zdania na ten temat czy rzeczywiście odczytanie danych nie jest możliwe. Wątpię czy jednak tak postąpiono. Największą porażką z tego co czytam tutaj jest rzekome podrzucenie dowodu osobistego przez Adama. Sądziłem, że policja ma jakieś monitoringi z okolicy przystanku w pobliżu którego stwierdzono by obecność Adama, ale tak nie jest. Brak odcisków palców Adama na dowodzie jeszcze bardziej utrudnia ten aspekt prokuraturze. Zrobiono eksperyment procesowy z kobietą która znalazła dowód, ale nie zrobiono eksperymentu z Adamem, dzięki czemu można by dowiedzieć się jeszcze więcej szczegółów odnośnie podrzucenia dowodu. Trochę to dziwne bo gdybym to ja decydował w sprawie to mnie zależało by na tym żeby bardziej uprawdopodobnić winę Adama (lub na odwrót) z podrzuceniem dowodu. A z braku monitoringu zrobiłbym wszystkie inne czynności jakie były by możliwe do wykonania. Natomiast wracając do kobiety która znalazła dowód to trudno przypuszczać żeby półtorej godziny po zdarzeniu z okolic mostu Rocha, zobaczyła przy AWF jakiś ludzi związanych ze sprawą. Paranoja. Teraz o psach. Jeżeli pierwszy pies zgubił trop w połowie mostu i nie wiedział którędy zejść nad rzekę to po co po zejściu z mostu (gdy był po stronie Politechniki) poszedł jeszcze kawał drogi w kierunku domów studenckich Politechniki zamiast skierować się po zejściu z mostu od razu nad rzekę ? Dla mnie to trochę dziwne. A co do wariografu to cóż, widać, że prokuratura łapie się wszystkiego żeby zlepić te wszystkie poszlaki do kupy i wyjść jako taką z twarzą podczas procesu. Jak będzie to okaże się pod koniec roku po wszystkich rozprawach i wydaniu końcowego wyroku.
n
nie glupi Poznaniak !!
z mostu nad Wartą w Poznaniu mozna zrzucic peta a nie dwudziestolatkę
rodacy przestancie blaznowac
J
JAS FASOLA
Za wymuszenie przyznania sie do winy powinni kanalami chodzic bezrobotni i tak nie beda bo ich zatrudni ten co tylko dekle od kanalow potrafi znalesc
N
Narsisi
A co do rzekego kłamania i mataczenia - widać, że nigdy nie miałeś "przyjemności" bycia przesłuchiwanym przez polską policję, szczególnie, jako podejrzany.
N
Narsisi
„Adam zaczął obejmować Ewę i ściskał ją swoimi rękoma”.

A czyimi rękoma, na litość boską, miał ją ściskać? Cudzymi? :)
B
Bartas
Bzdury wypisujesz tam jedzie 5 linii tramwajowych praktycznie co chwilę nawet w niedzielę nie czekasz długo.
P
Poznanianka
Zreszta z AWF-u szybciej jest isc na piechotę do Półwiejskiej niż czekac na wiecznie nie punktualne tramwaje
:)
Jej facet pracował w ABW o ile się nie mylę ;) dlatego ten temat taki na topie od roku.
Wróć na i.pl Portal i.pl