Ostatnie godziny kampanii prezydenckiej. Czas na decydujące starcie

Dorota Kowalska
Karolina Misztal
Na placu boju pozostali Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. 18 maja frekwencja była rekordowa, jeszcze nigdy podczas I tury wyborów aż tylu Polaków nie ruszyło do urn. W niedzielę może być podobnie. Tym bardziej że przynajmniej według sondaży, obaj kandydaci mają niemal identyczne szanse na zwycięstwo. Liczy się każdy głos.

Spis treści

To na pewno była kampania inna, niż wszystkie poprzednie. Z wielu powodów, ale tym najważniejszym jest chyba osoba Karola Nawrockiego. Nigdy bowiem w historii III RP nie zdarzyło się, żeby duża partia polityczna wystawiła w wyborach prezydenckich osoby z tak mglistą, niejasną, kontrowersyjną przeszłością. Tylko w ciągu ostatnich dni dowiedzieliśmy się kilku, co tu dużo mówić, szokujących faktów związanych z jego przeszłością.

Pytania o Nawrockiego

Zresztą, sam Nawrocki także szokował. Choćby podczas piątkowej debaty z Rafałem Trzaskowskim, kiedy manipulował rękoma przy twarzy. Wyglądało dziwnie, żeby nie powiedzieć groteskowo. Sam zainteresowany tłumaczył później dziennikarzom, że to guma do żucia. Szef jego sztabu Paweł Szefernaker wyjaśnił jednak, że Nawrocki wsunął do ust nikotynową saszetkę.

„Rozwiążę tę zagadkę: to był snus, by nie zasnąć podczas tyrad Rafała Trzaskowskiego” - napisał Szefernaker.

W mediach szybko pojawiły się ujęcia, na których widać, jak Nawrocki wciąga snusa podczas wywiadu z Bogdanem Rymanowskim, spotkań w IPN, któremu szefuje, kampanijnych wieców. Zdziwieni byli nawet nałogowi palacze, bo przecież jeżdżą pociągami, latają samolotami i nie biorą ze sobą nikotynowych saszetek. Rozgorzała też dyskusja, czy snusy są zdrowe czy nie i jak sobie poradzi ewentualny przyszły prezydent bez snusa, bo przecież nie zawsze będzie mógł go wkładać do ust.

Scena była tak zaskakująca, że nagranie z piątkowej debaty szybko rozeszło się po świecie. Katarska stacja Al Araby opublikowała fragment z Nawrockim, opatrując go podpisem: „kandydat na prezydenta zażył dziwną substancję podczas debaty na żywo”. Profil stacji na FB, gdzie pokazano wideo, obserwuje ponad 27 mln osób!

Nawrocki cztery dni po debacie zrobił sobie testy na obecność narkotyków we krwi, wynik był ujemny, czym pochwalił się w mediach, wezwał też do zrobienia podobnego testu Rafała Trzaskowskiemu. Ten odmówił, w końcu nie on zażywał coś na oczach milionów Polaków.

Wydaje się, że snus na wizji, choć pewnie dla niektórych może być dyskwalifikujący, mówimy przecież o ewentualnej głowie państwa, może być najmniejszym problemem Nawrockiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Muzotok - Arek Jakubik - Social Media Disco x 5 Deresza

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓

Wcześniej kandydat obywatelski, popierany przez PiS, był u Sławomira Mentzen, ten zapytał go o kibicowskie ustawki.

- Co pan nazywa ustawką? - dopytywał Nawrocki.

- Na przykład jak w lesie spotykają się kibicie jednej i drugiej drużyny i ze sobą walczą - tłumaczył Mentzen.

- Jeśli chodzi o sportowe emocje, czy to walka 1 na 1 w ringu bokserskim, czy 3 na 3 lub w jakichś większych liczbach, to towarzyszą temu te same emocje, bo to jest walka sportowa - mówił Nawrocki.

- Pan walczył w takiej ustawce 70 na 70, z tego co mi ludzie mówili, bo mamy wspólnych znajomych. Przyznaję, że to jest coś, co mi imponuje, bo mało który prezydent bije się w grupie kilkudziesięciu na kilkudziesięciu kibiców - powiedział później Mentzen.

Nawrocki oznajmił, że występował „w różnych modułach szlachetnych walk”.

- Nie zawsze wychodziłem z nich zwycięsko, bo ten sport jak każdy inny wymaga determinacji i tego, żeby być do takich walk przygotowany. Lubiłem aktywność sportową i lubię dalej, cały czas trenuję - opowiadał kandydat PiS.

I tak okazało się, że kandydat na prezydenta brał udział w kibicowskich ustawkach, nie byle jakich, prawdziwych kibolskich wojnach. Jak potem ustaliły media, był wtedy pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej.

Kilka dni temu, tuż przed II turą wyborów, Onet ustalił, że Nawrocki, kiedy pracował w ochronie Hotelu Grand w Sopocie, dostarczał klientom prostytutki. Nawrocki Onet pozwał, nie w trybie wyborczym, więc na rozstrzygnięcie przyjdzie pewnie długo poczekać, ale niektórzy politycy koalicji rządzącej nie przebierają w słowach i mówią krotko: to nic innego jak sutenerstwo.

A przecież kontrowersji wokół Nawrockiego jest dużo więcej. Jeszcze przed I turą wyborów wyszło na jaw, że ten kupił kawalerkę od Jerzego Ż., starszego pana, którym miał się opiekować. Tyle tylko że mężczyzna od miesięcy przebywa w DPS-ie, o czym Nawrocki dowiedział się z mediów. Politycy koalicji rządzącej, ale nie tylko oni, mówią o oszustwie notarialnym, przejęciu lokalu od staruszka, o postępowaniu wątpliwym nie tylko moralnie. Sztab Nawrockiego i sam kandydat tłumaczą się w sposób nieudolny, bo w tych tłumaczeniach zaprzeczają sobie nawzajem.

Teraz okazuje się zresztą, że weryfikując Karola Nawrockiego na stanowisko prezesa IPN w 2021 roku, służby specjalne gromadziły informacje o jego powiązaniach ze światem przestępczym. Mimo zastrzeżeń, Nawrocki dostał poświadczenie bezpieczeństwa. Decyzję podjął ówczesny szef ABW.

II tura wyborów - baner

Ale też dziwne znajomości Nawrockiego, choćby z przestępcą Patrykiem Masiakiem, zawodnikiem freak fight, w przeszłości skazanym za porwanie, nie były tajemnicą od miesięcy. Mężczyzna siedział w celi dla niebezpiecznych więźniów, a prokuratura wiąże go z trójmiejskim gangiem sutenerów. Nawrocki tłumaczył, że Masiaka zna z sali bokserskiej, bo sam w młodości trenował pięściarstwo.

Nie brzmi przekonywująco, potem było tylko gorzej. I tak „Gazeta Wyborcza” ustaliła, że Nawrocki jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej (w latach 2017-2021) przez ponad pół roku korzystał bezpłatnie z apartamentu deluxe w muzealnym kompleksie hotelowym, choć mieszka zaledwie 5 km od niego.

I wreszcie historia z dwoma Karolami. O co w niej chodzi? Otóż, Karol Nawrocki, to także Tadeusz Batyr, w każdym razie pod tym pseudonimem Nawrocki napisał biografię znanego gangstera „Nikosia”.

I mocno ją promował posuwając się do dość groteskowych chwytów. W 2018 roku Nawrocki - jako Batyr - wybrał się do TVP w kamuflażu. Zmieniono mu tam głos i zamazano twarz. W wywiadzie Batyr chwalił Nawrockiego, czy też raczej - Nawrocki chwalił sam siebie. W książce Batyr powołał się na „prace badawcze historyka, doktora Karola Nawrockiego”.

Z kolei Nawrocki jako szef Muzeum II Wojny Światowej na konferencji prasowej zachwalał książkę Batyra.

Co niektórzy chwytają się za głowę i pytają, czy Jarosław Kaczyński wiedział o przeszłości Karola Nawrockiego, kiedy decydował się na wystawienie go w wyborach prezydenckich. Każda z odpowiedzi nie jest dla prezesa odpowiedzią dobrą.

Debaty, debaty, debaty

Było ich w tej kampanii całkiem sporo i trwały w sumie prawie 20 godzin. Można też rzec, że historia zatoczyła koło. Na ostatnią debatę Karol Nawrocki zaprosił Rafała Trzaskowskiego do Końskich. Trzaskowski odmówił. Kiedy zrobił to pięć lata temu, wielu komentatorów sceny politycznej uważało, że to był jeden z powodów, dla których przegrał wyścig do Pałacu Prezydenckiego z Andrzejem Dudą. Dzisiaj nikt Trzaskowskiego do Końskich nie wysyłał. Zbyt dużo się dzieje, zbyt wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi, a debat i tak było sporo.

Zaczęło się od Końskich właśnie, w których odbyły się dwie debaty jedna po drugiej. Potem debatę dla wszystkich kandydatów zorganizował jeszcze „Super Expres”.

Po I turze wyborów spotkali się też twarzą w twarz Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki.

Zdaniem obserwatorów, ta właśnie debata była najbardziej merytoryczna, chociaż nierozstrzygająca. Dla Rafała Trzaskowskiego to był najlepszy pojedynek, na pewno utwierdził swoich zwolenników w tym, że warto na niego zagłosować. Czy przekonał do siebie pozostałych wyborców? Trudno powiedzieć. Karol Nawrocki miał kilka wpadek, stwierdził na przykład, że w 2015 roku w Ukrainie nie było jeszcze wojny, ale pewnie nie zraził tym do siebie Polaków, którzy już podjęli decyzję, że jest ich kandydatem.

Jak debatę odebrali wyborcy? Pracownia Opinia24 przeprowadziła dla „Faktów” TVN i TVN24 sondaż, w którym zadano ankietowanym kilka pytań. Jedno z pytań brzmiało:

„Kto Pana(i) zdaniem lepiej zaprezentował się w tej debacie?”.

Na Trzaskowskiego wskazało 41 procent, a na Nawrockiego - 30 procent. 23 procent badanych, którzy oglądali starcie kandydatów, odpowiedziało, że „obaj tak samo”.

6 procent wskazało na opcję „nie wiem\ trudno powiedzieć” lub odmówiło odpowiedzi.

„Podczas piątkowej debaty Karol Nawrocki sięgnął po snus, czyli podawaną doustnie używkę na bazie nikotyny. Jak Pan(i) ocenia tę sytuację?” - to kolejne z pytań.

Na odpowiedź „ani pozytywnie, ani negatywnie - jest to obojętne” wskazało 33 procent ankietowanych. Pozytywnie oceniło to 8 procent, negatywnie - 53 procent.

6 procent badanych odmówiło odpowiedzi lub zdecydowało się na opcję „nie wiem”.

W środę Trzaskowski do Końskich nie pojechał, za to wieczorem na rynku w Kaliszu odbył się „speed dating z kandydatem”. Co to właściwie znaczy? Wyborcy zadawali Trzaskowskiemu krótkie pytania, na które ten odpowiadał. W tym samym czasie Nawrocki „debatował” bez przeciwnika w Końskich.

Kampanijne zwroty

Były nimi na pewno wszystkie newsy związane z Karolem Nawrockim. Cezary Tomczyk, wiceszef MON opowiadał, że po tym, jak Nawrocki wziął sinusa podczas debaty jego szef sztabu „był najpierw purpurowy, potem zielony”. Tak wytrawny polityk wiedział, że nie wszystkim wyborcom to się spodoba. Takich pożarów sztabowcy Nawrockiego musieli gasić przynajmniej kilka. Ale też wszystkie informacje, które zaczęły powoli docierać do wyborców, sprawiły, że szanse kandydatów przed II turą wyrównały się, a to Nawrocki po I turze wyborów był faworytem tego wyścigu.

Piwo u Mentzena to też był ważny moment kampanii, w każdym razie mocno dyskutowany. O co chodzi z tym piwem? Wiadomo, że Trzaskowski i Nawrocki walczą także o elektorat Konfederacji, niemały zresztą, bo na Mentzena w I turze wyborów głos oddało grubo ponad 2 miliony wyborców. Mentzen postanowił wykorzystać swój czas. Zaprosił więc do siebie obu kandydatów, przepytywał ich, potem podsunął pod nos do podpisania deklarację składającą się z ośmiu punktów, nazywaną „ósemką Mentzena”. Pierwszy do Mentzena poszedł Nawrocki. Podpisał wszystkie dokumenty, kilka razy odciął się od decyzji prezes Kaczyńskiego i byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Jak twierdzą niektórzy podczas spotkania z Mentzenem było mu bliżej do Konfederacji niż do PiS, zaś podczas wspomnianej już wcześniej debaty był bardziej mentzenowski niż sam Mentzen.

Z Trzaskowskim było inaczej.

- Podpisze pan deklarację? - zapytał go Sławomir Mentzen.

- Nie, ja nie jestem Karolem Nawrockim, ale złożyłem pewnego rodzaju deklaracje - odparł kandydat na prezydenta. Zgodził się z czterema punktami deklaracji Mentzena.

To była merytoryczna rozmowa. Było o Unii, podatkach, służbie zdrowia, likwidacji TVP Info, starli się w sprawie akcesji Ukrainy do NATO. To, co Trzaskowski podpisał, to swoją książkę, którą podsunął mu lider Konfederacji.

Tego samego dnia wieczorem Radosław Sikorski wrzucił do sieci nagranie z pubu Sławomira Mentzena w Toruniu. Polityk Konfederacji siedzi i rozmawia z szefem MSZ oraz Rafałem Trzaskowskim. Politycy prawicy nie kryli oburzenia.

„Nie o taką prawicę walczyłem. Dobranoc” - napisał Janusz Korwin-Mikke.

Robert Winnicki, też krótko: „Idę na spacer, muszę to rozchodzić”.

Pod adresem Mentzena padały zarzuty o „zdradę”.

„Z Nawrockim też bym poszedł na piwo, ale nie zaprosił. Nie rozumiem o co niektórym chodzi. Nie należę do mafii, nie należę do sekty. Idę prosto. Nie dam się zapisać do żadnego z waszych obozów. A politycy powinni umieć normalnie ze sobą rozmawiać” - bronił się Sławomir Mentzen.

Do sprawy odniósł się także inny lider Konfederacji, Krzysztof Bosak.

- Odczytywałbym to w kategoriach pewnej gry o głosy wyborców. Oczywiście platformersów. (...) Powiem tak: robią co mogą, walczą. Natomiast moim zdaniem Sławomir Mentzen jest po prostu gospodarzem, przywitał ludzi, którzy do niego przyszli. Każdy może tam przyjść - powiedział w Kanale Zero.

Słuszna diagnoza. Każdy głos jest dzisiaj na wagę złota i zdają sobie z tego sprawę sztabowcy obu kandydatów. Adam Bielan ze sztabu Nawrockiego nie wytrzymał, w każdym razie zdjęcie Sikorskiego, Trzaskowskiego i Mentzena przy piwie musiało podnieść mu ciśnienie.

W każdym razie w programie „Graffiti” Bielan stwierdził, że jeśli polityk Konfederacji „nie zastopuje” wyboru kandydata KO, to będzie można go rozliczać z każdej decyzji, którą podejmie przyszły prezydent. Na odpowiedź Mentzena długo nie czekał.

„Nie ja wam wybierałem kandydata, nie ja mu prowadziłem kampanię, nie ja zbudowałem mu wizerunek niezbyt lotnego osiłka, nie ja kręciłem i zmieniałem wersję w sprawie kawalerki. To wy za to wszystko odpowiadacie” - napisał polityk Konfederacji.

I dodał, że Bielan próbuje „zmusić go do poparcia Nawrockiego”, co pokazuje, jak PiS traktuje Konfederację.

„Jako przystawkę, która musi robić to, czego chce PiS. Po moim trupie. Na to nigdy nie możecie liczyć. Nie zamierzam skończyć jak Lepper, Giertych, Gowin czy Hołownia” - zadeklarował.

Bielan grzecznie przeprosił, ale piwem u Mentzena, sztab Trzaskowskiego osiągnął swój cel - prawica nie mówi dzisiaj jednym głosem.

Jest jeszcze coś. Z badania pracowni Opinia24 dla RMF FM wynika, że 83 proc. osób, które zagłosowały na Sławomira Mentzena, teraz zamierza poprzeć Karola Nawrockiego. Z kolei poparcie dla Rafała Trzaskowskiego deklaruje grupa 13 proc. wyborców. Pozostali wyborcy jeszcze nie podjęli decyzji, czy pójdą na wybory 1 czerwca. Inaczej sytuacja wygląda według sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski. Na Karola Nawrockiego chce zagłosować 44 proc. sympatyków Sławomira Mentzena. Z kolei grupa 35 proc. zwolenników Konfederacji zadeklarowało poparcie dla kandydata Koalicji Obywatelskiej.

Dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene, komentując wyniki badania dla WP, stwierdziła, że rozkład głosów wyborców lidera Konfederacji to „kolosalna zmiana”.

- Dla Trzaskowskiego jest to ogromne osiągnięcie - mówiła politolożka. Przyznała, że „punktem zwrotnym” kampanii było spotkanie kandydata KO na piwie ze Sławomirem Mentzenem po rozmowie na jego kanale.

Koalicja idzie razem

Na pewno Trzaskowski może liczyć na poparcie koalicjantów. W niedzielę w Warszawie odbyły się dwa marsze. Jednym szli zwolennicy Karola Nawrockiego, drugim - Rafała Trzaskowskiego. Na tym drugim ze sceny przemawiali: Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz, Szymon Hołownia, Magdalena Biejat, Włodzimierz Czarzasty. Wszyscy zgodnie powtarzali: Głosujcie na Rafała!

Ale show i tak skradła Joanna Senyszyn. Na scenie na placu Bankowym pojawiła się w towarzystwie Małgorzaty Trzaskowskiej.

- Kochani - rozpoczęła wystąpienie, unosząc ręce w charakterystycznym geście, podobnie jak podczas debat przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. - Wiem, że chcecie Polski, w której każdy jest każdemu przyjacielem. I taką Polskę będziemy tworzyć - ciągnęła.

Podkreślała, że „różnorodność jest zaletą, a nie wadą”.

- Jedność w różnorodności to hasło Unii Europejskiej, które będziemy wcielać w życie. Kochani, idziemy po zwycięstwo - mówiła wieszając na szyi Małgorzaty Trzaskowskiej swoje czerwone korale. - Niech do Pałacu Prezydenckiego powędrują czerwone korale, które mają zaczarowaną moc - dodała. Tłum bił brawo.

Ponoć te czerwone korale mają „zaczarowaną moc”. Senyszyn nosi je od 15 lat.

Korale dostała od władz woj. małopolskiego, kiedy była europosłanką w latach 2009-2014. Była to forma promocji regionu, nawiązująca do sztuki ludowej.

- Od tamtego czasu stale mi towarzyszą - podkreśla Senyszyn w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

W trakcie marszu Senyszyn natknęła się na Radosława Sikorskiego. W sieci furorę zrobiło zdjęcie, na którym oboje rozmawiając, zanoszą się śmiechem.

„Za Polskę, w której jest miejsce dla wszystkich. Ponad podziałami” - napisał pod zdjęciem Sikorski. Najpierw piwo z Mentzenem, potem zdjęcie z Senyszyn, niektórzy mówią, że Sikorski to fighter, zrobił w kampanii Trzaskowskiego więcej niż niejeden jego sztabowiec.

1 czerwca idziemy do urn

To była chyba najdłuższa w historii kampania prezydencka, kandydaci rozpoczęli ją na wiele tygodni przed jej oficjalnym ogłoszeniem. Już w listopadzie Rafał Trzaskowski pojechał na Śląsk, Karol Nawrocki był w tym czasie we Wrześni, Mentzen w teren ruszył już w sierpniu, konsekwentnie też promował się w sieci. Tylu chętnych do zamieszkania w Pałacu Prezydenckim też nigdy dotąd nie było. Ale też aż trzynaścioro pań i panów marzyło o prezydenturze. Na placu boju zostali Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki.

18 maja frekwencja była rekordowa - wyniosła ponad 67 procent i była najwyższą, jaką kiedykolwiek odnotowano w pierwszej turze. Wyższy odsetek głosujących w wyborach prezydenckich odnotowano tylko dwa razy: w 1995 i 2020 roku, ale w obu przypadkach chodziło o drugie, rozstrzygające tury. Można się więc spodziewać, że i tym razem Polacy licznie ruszą do urn.

W niedzielę decydujące starcie. Liczy się każdy głos.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Demolka w Belfaście i awans do dywizji A Ligi Narodów [WIDEO]

Demolka w Belfaście i awans do dywizji A Ligi Narodów [WIDEO]

Bukowiecka i Szwed najlepsi na 400 m, a Lizakowska na 1500 m w Memoriale Szewińskiej

Bukowiecka i Szwed najlepsi na 400 m, a Lizakowska na 1500 m w Memoriale Szewińskiej

Wróć na i.pl Portal i.pl