42-letni pacjent został przyjęty do szpitala im. Biegańskiego w Łodzi w środę ( 1 kwietnia) rano. Mężczyzna miał różne objawy chorobowe, w tym mogące świadczyć o zakażeniu koronawirusem SARS-CoV-2.
Pacjent został przyjęty do szpitala, pobrano mu wymaz do zrobienia testu na koronawirusa i miał czekać na jego wynik. Ale zamiast tego opuścił szpital
Ponieważ mógł stwarzać zagrożenie epidemiologiczne szpital wezwał policję. Funkcjonariusze na podstawie rysopisu i ubrania namierzyli mężczyznę półtorej godziny później na jednej z ulic Teofilowa. Prawdopodobnie mężczyzna próbował wrócić do domu.
Policjanci zatrzymali mężczyznę i zawieźli do specjalnej izby zatrzymań. Mieli też na sobie kombinezony, gogle i rękawiczki, a radiowóz został zdezynfekowany.
- Policjanci są wyposażeni w środki ochrony. W każdej sytuacji gdy jest nawet hipotetyczna możliwość bezpośredniego kontaktu z osobą zakażoną zakładają je, a radiowóz poddawany jest dezynfekcji, żeby nie narażać kolejnych osób – podkreśla kom. Marcin Fiedukowicz z biura prasowego KMP w Łodzi.
O tym, czy pacjentowi grozi odpowiedzialność karna, zadecyduje prokuratura, m.in. na podstawie wyniku testu. Jeśli okaże się dodatni, może mu grozić nawet do ośmiu lat więzienia za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób przez powodowanie zagrożenia epidemiologicznego.
To kolejny już przypadek ucieczki pacjenta ze szpitala zakaźnego w czasie epidemii koronawirusa. 19 marca ze szpitala w Zgierzu uciekł zarażony koronawirusem 54-letni pacjent. Ponieważ u mężczyzny test okazał się pozytywny, usłyszał zarzut powodowania zagrożenia epidemiologicznego i trafił na trzy miesiące do aresztu który spędzi w specjalnej celi. Grozi mu osiem lat więzienia.
