Pałac Kultury do góry nogami, czyli... obrazy Fangora w Gdańsku

Grażyna Antoniewicz
Grażyna Antoniewicz
120 obrazów, 90 rysunków, plakaty, dwie rzeźby - wystawę „Fangor. Poza obraz” oglądać można w 17 salach oliwskiego Pałacu Opatów, Oddziale Sztuki Nowoczesnej Muzeum Narodowego.

- Pałac Opatów jest specyficzny, pozwala pokazać w amfiladowym ciągu sal, jak się to wszystko rozwijało - mówi kurator wystawy Wojciech Zmorzyński. - Musieliśmy dokonać wyboru z wielkiej ilości prac, Fangor był bowiem niezwykle pracowity i stworzył kilka tysięcy obrazów i rysunków. Pokazujemy twórczość artysty od najwcześniejszych prac po ostatnie, ale chcieliśmy też zaakcentować mniej znane, choć ważne momenty jego życia, jak i obrazy rzadko pokazywane.

Wojciech Fangor urodzony w 1922 roku w zamożnej rodzinie przemysłowców od dziecka przejawiał zdolności plastyczne. Malować zaczął w wieku 12 lat. Miał prywatnego nauczyciela, którym był Tadeusz Kozłowski student warszawskiej ASP. Na wystawie zobaczymy te wczesne prace (portrety, pejzaże, martwe natury). Malarstwo i astronomia to pasje dzieciństwa malarza. Wojna przerwała szczęśliwe dni.

Pod lufami karabinów

Wędrujemy po wystawie, w pierwszej sali uwagę przykuwa obraz „Rozstrzelanie”, który stanowi próbę uwolnienia się Fangora od traumy wojennej.

„W 1946 roku namalowałem moje wspomnienie, jak stałem przed wycelowanymi karabinami pod ścianą, z rękami do góry i patrzyłem na małe czarne dziurki lufy, z których przyjdzie śmierć. Pod ścianą stoją wszyscy mieszkańcy domu i Krysia z rękami do góry. Na jezdni tyraliera Niemców z karabinami wycelowanymi w nas. Słychać ciągle strzelaninę. […] Ten dzień pamiętam minuta po minucie, pogodę, temperaturę, kolory, szczegóły, odgłosy, huki i własne odczucia”.

W czasie wojny przyjacielem domu i nauczycielem Fangora był wybitny malarz, profesor ASP Tadeusz Pruszkowski, który zginął w 1942 roku, rozstrzelany przez Niemców. W sali II zobaczymy obraz „Portret Pruszkowskiego”.

„Tadeusz Pruszkowski przychodził na Malczewskiego raz na tydzień, na korektę tego, co namalowałem. […] Wiadomość o jego śmierci zrobiła na mnie wstrząsające wrażenie. Byłem bardzo do niego przywiązany. Obdarzał mnie sympatią i zaufaniem, nie ukrywał podziwu do moich zdolności” - pisze w swojej autobiografii Fangor.

Proces i kara śmierci

Koniecznie zatrzymajmy się przed obrazem „Proces”. W 1948 roku za sabotaż gospodarczy aresztowano ojca Wojciecha Fangora, Konrada, który po pokazowym procesie został skazany na karę śmierci, zamienioną na dożywocie. Konrad Fangor wyszedł na fali amnestii w 1956 roku.

Dalej mijamy prace, na których widać fascynację malarza kubizmem.

- Fangor wypłynął na fali socrealizmu - opowiada kurator. - Dał się uwieść idei komunizmu, jak wielu młodych ludzi, co wynikało też z jego zainteresowania egzystencjalizmem, sztuką francuską, malarstwem Pabla Picasso i Fernanda Legera. Szybko zaczął odnosić sukcesy, obrazy „Matka Koreanka” i „Lenin w Poroninie” nagrodzono na II Ogólnopolskiej Wystawie Plastyki w Warszawie.

Próbą ucieczki od socrealizmu było dla niego wówczas projektowanie plakatów. Jest uważany za jednego z czołowych przedstawicieli polskiej szkoły plakatu i jednego z jej założycieli.

- Pokazujemy niewiele plakatów, ale podkreślają one obrazy, które powstawały w tym okresie - mówi Wojciech Zmorzyński. - Tak, jak dla artystów Szkoły Sopockiej próbą ucieczki od socrealizmu był pejzaż, tak dla Fangora był nią plakat. Wykonał ponad 90 plakatów. Wiele było propagandowych. Dominowały jednak plakaty filmowe, gdzie artysta był bardziej swobodny, operował metaforą i skrótem.

Nieoficjalne prace

Na wystawie zobaczymy obrazy, które Fangor robił równolegle do tych oficjalnych, socrealistycznych.

- Po śmierci Józefa Stalina w 1953 roku w dorobku Fangora pojawiły się prace, takie jak „Pałac Kultury”, gdzie malarz operuje językiem nadrealizmu i groteski. Obrazy nie były one pokazywane. Jest wśród nich odwrócony Pałac Kultury, który niejako wbija się w starą architektoniczną tkankę Warszawy i daje bogate pole do interpretacji.

- Obraz ten jest już jakże odmiennym spojrzeniem na „realną rzeczywistość” - mówi Wojciech Zmorzyński. - Praca powstała, w okresie, kiedy budowano Pałac Kultury, a Fangor w pobliżu na ulicy Pankiewicza miał pracownię.

- Pokazujemy też coś czym malarz zasłynął, a co nie było wtedy zrozumiane, czyli „Studium przestrzeni” - opowiada kurator. - W 1958 roku Fangor wspólnie z architektem Stanisławem Zamecznikiem zaczęli traktować przestrzeń jako tworzywo artystyczne i stworzył pierwszą w sztuce światowej instalację przestrzenną.

Wędrując po wystawie oglądamy autoportrety z 1937, 1940 i 1942 oraz zdjęcia Fangora.

Słynne okręgi i fale

W 1961 malarz wyjeżdża do Wiednia później, uzyskuje stypendium w Stanach Zjednoczonych, wraca i przenosi się do Paryża, mieszka także w Berlinie i Wielkiej Brytanii. W 1966 roku przenosi się do Stanów Zjednoczonych, tam rozwija się jego kariera. W tym okresie tworzy swoje słynne obrazy z charakterystycznymi okręgami i falami. W 1970 roku ma niezwykle prestiżową wystawę w Guggenheim Museum w Nowym Jorku.

- Na tej wystawie pokazujemy również, że Fangor był artystą, który potrafił zaryzykować - opowiada Wojciech Zmorzyński. - Tak jak ryzykował tworząc „Studium przestrzeni” w 1958, tak w 1975 roku zrywa z malarstwem abstrakcyjnym, które przynosi mu dochody i jest z tego znany na Zachodzie. Potrafi się zmieniać. Powstają obrazy międzytwarzowe, telewizyjne, wciąż szuka, eksperymentuje.

Zwiedzający mogą obejrzeć film, w którym artysta opowiada o swoim życiu i twórczości. Na kolejnym mówi, jak nie został astronomem.

- Astronomia pociągała go równie mocno, jak sztuka i miała dużywpływ na jego malarstwo. Wiedza Fangora na temat ciał niebieskich była zaskakująca - opowiada Wojciech Zmorzyński.

Fascynacja astronomią zaczęła się, gdy miał 12 lat. Nie poświecił się astronomii zawodowo, gdyż nie miał talentu do przedmiotów ścisłych. Do swojej pasji wrócił w Stanach Zjednoczonych po zakupie farmy w Summit. Wybudował tam profesjonalne obserwatorium astronomiczne. W lipcu 1991 roku wraz z żoną wyjechał do Puerto Vallarta w Meksyku, aby obserwować jedno z najdłuższych w stuleciu całkowitych zaćmień Słońca. Fangorowie obserwowali to zjawisko nie używając instrumentów astronomicznych, leżąc na plaży i skupiając się na zjawiskach optycznych oraz zmianach zachodzących w otaczających ich krajobrazie. Plonem tej eskapady są rysunki prezentowane na wystawie.

Zwiedzających zachwycają obrazy, na których o zamglonych krawędziach, koła wpisane są w kwadraturę płótna, zbudowane z pierścieni koloru o krawędziach, nieokreślonych konturem, gdzie kolory przechodzą w jeden w drugie.

- Ta technika wywołuje iluzje optyczne. Kręgi pulsują przełamując dwuwymiarowość płótna. Oprócz kół malował też fale i struktury ameboidalne - tłumaczy kurator. - Twórczość Fangora wciąż pozostaje zjawiskiem doniosłym i inspirującym. Jest wyjątkowa dziękibezkompromisowości i nowatorskim, konsekwentnym poszukiwaniom artysty, doskonale ukazuje też rozwój sztuki polskiej i światowej po 1945 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pałac Kultury do góry nogami, czyli... obrazy Fangora w Gdańsku - Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl