Jak się dowiadujemy, sprawa pomocy dla klubów go-go to jeden z wątków śledztwa prowadzonego przez wrocławski wydział Prokuratury Krajowej i CBŚP. Przypomnijmy – w nocy z soboty na niedzielę policja najechała kluby Al Capone we Wrocławiu oraz Gold House i Royal Gentelmen Club w Warszawie. Zatrzymano 15 osób i wszystkie zostały aresztowane. Cztery z nich mają zarzuty kierowania grupą przestępczą. Jeden z domniemanych szefów szajki to policjant. Łącznie wśród zatrzymanych było trzech policjantów.
Kierowniczą rolę w grupie pełnić miała też m.in. Agnieszka K. Jak sprawdziliśmy, jest ona wspólniczką firmy, do której należały kluby. W internetowej bazie danych o spółkach znaleźliśmy informację, że w 2020 roku wypłacono tej firmie 36 tysięcy złotych pomocy publicznej. "Pomoc rekompensująca negatywne konsekwencje ekonomiczne związane z COVID-19, udzielana w ramach limitu 800 000 euro na przedsiębiorcę" – czytamy.
Pani Agnieszka kontroluje łącznie osiem firm. Jeszcze co najmniej jedna z nich jedna z nich dostała pomoc antykryzysową. Chodzi o kwotę 72 tysiące złotych „zaliczki zwrotnej”, którą w tym roku wypłacił Polski Fundusz Rozwoju. Czy druga z firm też miała związek z klubami ze striptizem i okradaniem klientów? Tego nie wiadomo. - Część przyznanych pieniędzy im cofnięto, ale coś dostali. O szczegółach nie mogę mówić – ucina pytania osoba związana ze śledztwem. Jak ustaliliśmy, firmie od klubów go-go wstrzymano tegoroczną wypłatę z drugiej edycji "Tarczy Finansowej".
TU WIĘCEJ o klubach go go i okradaniu klientów
Biuro Prasowe Polskiego Funduszu Rozwoju potwierdziło nam, że firma Agnieszki K. dostała 36 tysięcy złotych w maju 2020 roku bo „spełniła warunki programowe”. Rzecznik Funduszu Michał Witkowski dodał, że ubiegłoroczna akcja wypłacania pomocy prowadzona była w oparciu o oświadczenia firm. Składane były elektronicznie za pośrednictwem rachunków bankowych. System komputerowy – analizujący wnioski – był zintegrowany z bankami, Krajową Administracją Sądową, ZUS i Krajowym Rejestrem Sądowym.
Firma musiała istnieć przed 2020 rokiem, zatrudniać pracowników, płacić za nich składki na ubezpieczenia społeczne oraz wykazać, że straciła finansowo na epidemii. W ciągu 48 godzin od złożenia wniosku wypłacane były pieniądze. Składający wniosek był uprzedzany o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania.
- Już po wypłacie do niektórych do firm może wejść kontrola, a w przypadku stwierdzonych nieprawidłowości, muszą one oddawać pieniądze. Nie jest wykluczone – napisało nam biuro prasowe PFR – że i firma Agnieszki K. zostanie skontrolowana. Jeśli ujawnione będzie, że pomoc spółce się nie należała, zostanie wezwana do zwrotu pieniędzy. Ale czy ta kontrola rzeczywiście będzie, a jeśli tak, to kiedy? Plan kontroli nie jest jawny. PFR współpracuje z KAS i CBA. Od początku akcji pomocy przeszło 600 firmom odmówiono wypłaty.
Z ustaleń prokuratury wynika, że szajka działała od sierpnia 2018 roku. Czwórka jej szefów miała zatrudnić osoby, które wcześniej pracowały w słynnej sieci klubów go-go Cocomo. Nowy biznes zorganizowano według tego samego modelu. Jak dotąd znaleziono dowody na oszukanie 50 osób, w tym cudzoziemców, którzy stracili kwoty od kilku do 200 tysięcy złotych.
Ale wiadomo, że pokrzywdzonych może być więcej. Wrocławski Wydział Prokuratury Krajowej i CBŚP proszą nawet o kontakt osoby, które uważają, że zostały okradzione w klubach Gold House przy ul. Żurawiej i Royal Gentelmen Club przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie.
