Chojnowski zaczął od wygranej w pierwszym secie 11:8, chociaż przegrywał w nim już 4:7. Kluczem na ofensywnie nastawionego Francuza okazał się forhend.
W drugim secie Polak wyszedł na prowadzenie 4:1. Zrezygnowany wówczas Boheas zdecydował się na wzięcie czasu i konsultację z trenerem. To wcale nie wytrąciło Chojnowskiego z rytmu. Wygrał jeszcze wyżej - 11:5.
Oba sety trwały ledwie po sześć minut. O dwie minuty dłuższy i zarazem najbardziej zacięty okazał decydujący trzeci set. Boheas doprowadził w nim do wyrównania 10:10, ale to Chojnowski w grze na przewagę potwierdził swoją wyższość i wygrał 12:10.
- Duża ulga. Było dużo nerwów, szarpanej gry. Cieszę się, że wytrzymałem tę presję. Jestem szczęśliwy, że udało się wygrać mimo nie najlepszej gry. Moim celem po przegranej w finale w Rio było tylko złoto. W końcu czuję się dobrze. Chyba dziś nie zasnę, będę chodzić całą noc po wiosce olimpijskiej - podsumował Chojnowski w rozmowie z TVP Sport.
To piąty medal Chojnowskiego w historii jego trzech występów na igrzyskach paraolimpijskich. W tej samej kategorii zdobył zloty medal w Londynie w 2012 roku i srebrny w Rio de Janeiro w 2016. W grze drużynowej sięgnął po srebro oraz brąz.

