Piotr Reiss, Bartosz Karwan, Artur Wichniarek - co ich łączy? To, że wszyscy w przeszłości również grali w Hercie Berlin, choć pisząc „grali”, przypomina nam się anegdota sprzed lat, której bohaterami byli Franciszek Smuda i Lucjan Brychczy. Pierwszy miał się przechwalać, jak to „on grał w Legii”, drugi zgasił go tekstem: „Ja grałem w Legii, ty byłeś”.
Mniej więcej to samo można napisać o występach w Hercie wymienionej na wstępie trójki. Reiss miał co prawda wejście smoka, bo strzelił w debiucie gola (w meczu z HSV), ale było to zarazem jego pierwsze i ostatnie ligowe trafienie w barwach klubu z Berlina (dołożył jeszcze jedno w Pucharze UEFA, co ciekawe w spotkaniu z... Amiką Wronki). Kolejne bramki w Bundeslidze (w sumie pięć) zdobywał już po wypożyczeniu do MSV Duisburg.
Dlaczego się nie udało? - Silna konkurencja, klub miał w składzie wielu reprezentantów swoich krajów. Hertha to bardzo duży i bardzo bogaty klub. Spędziłem tam z przerwami trzy lata, a mimo to nie poznałem wszystkich ludzi tam pracujących - opowiadał po latach (cytat za „piotrreiss.pl”) piłkarz, który mimo to dobrze wspomina swój pobyt w stolicy Niemiec. - Cieszę się, że mogłem mieszkać w Berlinie. Na mecze przychodziło sporo polskich kibiców. Zresztą dlatego też Hertha stara się, by w kadrze zespołu był zawsze jakiś Polak - dodał Reiss, co może tłumaczyć, dlaczego niedługo po nim w klubie pojawili się kolejni reprezentanci naszego kraju.
Najpierw Bartosz Karwan, którego pobyt w Berlinie zapamiętany został przede wszystkim z powodu kuriozalnej sytuacji, do jakiej doszło podczas meczu z Bayerem Leverkusen. Trener Herthy Huub Stevens chciał wprowadzić w końcówce Polaka na boisko, ale okazało się to niemożliwe, bo... Karwan nie założył pod dres koszulki swojego zespołu (tłumaczył później, że była brudna).
Jeden z masażystów chciał natychmiast pobiec po nią do szatni, ale Stevens był nieugięty. Nietrudno zgadnąć, że Polak kariery w Berlinie nie zrobił.
Podobnie jak Artur Wichniarek, który próbował swoich sił w Hercie dwa razy. Za pierwszym razem udało mu się zdobyć cztery bramki, ale to niewiele jak na piłkarza, który przychodził do Berlina jako król strzelców 2. Bundesligi.
Lepiej (pomimo kontuzji i wypożyczenia do Zagłębia Lubin) swoją grę w Hercie wspomina Łukasz Piszczek. Jednak głównie dlatego, że to właśnie tam zapadła kluczowa dla jego dalszej kariery decyzja, gdy trener Lucien Favre zmienił mu pozycję z napastnika na prawego obrońcę. Na swoją markę w Niemczech zapracował już w Borussii Dortmund.
ZOBACZ TEŻ:
- Od "Lewandoofskiego" do Złotego Buta - upadki i wzloty Lewandowskiego w Bundeslidze
- Najlepiej opłacani sportowcy 30-lecia. Kto dostał najwięcej?
- Lewandowski buduje sobie pomnik w Bayernie [ROZMOWA]
- Barca wzdycha do Martineza, fani Barcy do jego dziewczyny
- Sonia Śledź - bez niej nasza ekstraklasa nie jest taka sama
Robert Lewandowski odradziłby Krzysztofowi Piątkowi transfer do Herthy Berlin. "To mój kolega z reprezentacji, mógł zadzwonić, poradzić się"
