- Deweloper! Deweloper! - takimi okrzykami opozycja przywitała w środę Jarosława Kaczyńskiego, gdy ten wchodził na salę plenarną w Sejmie. Okrzyki były efektem ujawnionej przez „Gazetę Wyborczą” rozmowy Jarosława Kaczyńskiego - w imieniu spółki Srebrna - z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem (spowinowaconym z Kaczyńskim) na temat budowy dwóch wieżowców w centrum Warszawy. Spółka Srebrna należy do Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, a z ujawnionych nagrań wynika, że prezes PiS miał osobiście angażować się w inwestycję i wciągać w to państwowy Bank Pekao S.A.
PO idzie do prokuratury
Poseł Platformy Marcin Kierwiński oznajmił wczoraj, że jego partia podejrzewa, iż podczas negocjacji mających na celu budowę budynków na ul. Srebrnej w Warszawie mogło dojść do płatnej protekcji, powoływania się na wpływy oraz przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, jakim jest prezes PiS. W związku z tym partia zawiadomiła warszawską Prokuraturę Okręgową. Z kolei jego partyjny kolega - Krzysztof Brejza zaapelował do Kaczyńskiego, aby ten ujawnił opinii publicznej stan posiadanego majątku.
Na apelu nie poprzestał lider partii Teraz! Ryszard Petru, który złożył wniosek do komisji etyki poselskiej o weryfikację oświadczeń majątkowych lidera PiS. - Wzywam też posła Kaczyńskiego do złożenia wyjaśnień w sprawie osiągania dochodów i czerpania korzyści z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej - mówił.
20 spotkań na Nowogrodzkiej
Z kolei „Gazeta Wyborcza” ujawniła wczoraj kolejne kulisy rozmów Kaczyńskiego z Geraldem Birgfellnerem. Mieli się spotkać w sumie 20 razy w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.
Co więcej, z informacji gazety wynika, że 2 lutego 2018 r. prezes PiS i jego zaufana sekretarka, która wraz z synem ma niewielkie udziały w Srebrnej, podpisała mu pełnomocnictwo i „dała wolną rękę w podejmowaniu decyzji na zgromadzeniu wspólników”.
Wówczas to Jarosław Kaczyński zgodził się na powołanie spółki Nuneaton ( powołanej, jak wskazuje gazeta, aby niknąć publicznych debat natemat budowy biurowca) do przeprowadzenia inwestycji, pozwalając również na „zaciągnięcie przez spółkę finansowania dłużnego do maksymalnej kwoty 300 mln euro na realizację przedsięwzięcia”.
W rozmowach uczestniczyć miał również prezes Pekao S.A. Michał Krupiński. Budowa miała być sfinansowana z kredytu udzielonego przez bank Pekao SA w wysokości do 300 mln euro, czyli około 1,3 mld złotych.
I choć cały sztab medialny PiS, na czele z rzeczniczką partii Beatą Mazurek sprawę bagatelizuje, przekonując, że jest ona jedynie „kapiszonem”, to eksperci są zgodni: - Jarosław Kaczyński utracił „wizerunkową niewinność”.
Polityka ma przykryć interesy finansowe
- Każda partia polityczna szuka sobie zaplecza finansowego. Jak dotąd to PO posądzano o bardzo mocne powiązania ze światem biznesu, a tu się nagle okazało że PiS też je ma, a w grze są bardzo duże pieniądze - mówi Agencji Informacyjnej Polska Press (AIP) dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. - Jarosława Kaczyński do tej pory miał opinię, że być może nie wie o wielu rzeczach, ale na pewno sam jest bardzo uczciwy. Tymczasem okazało się, że prezes PiS nie jest tak daleko od biznesu - dodaje.
W podobnym tonie wypowiada się prof. Kazimierz Kik. - Jeśli tak postrzegany ideowo polityk jak Jarosław Kaczyński może być pokazywany w takim świetle, to świadczy, że polityka jest dziś wielkim kamuflażem, który ma przykryć realne interesy finansowe - mówi AIP politolog z z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Z kolei dr Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego mówi w rozmowie z AIP, że jedyne co obecnie może zrobić opozycja to zachować spokój i nie wpadać w „histerię”, bo sama nie odpokutowała za afery za czasów rządów PO-PSL, co chętnie wytyka partia rządząca. Politolog podkreśla, że zarówno PiS jak i PO naginały przepisy prawa do swoich potrzeb. Dodaje, że nie ma sensu dziś wprowadzać nowych zapisów prawnych, a wystarczy sumiennie i z całą stanowczością egzekwować te, które już istnieją, niezależnie jakiej partii dotyczą.