Spis treści
Barbara Skrzypek, wieloletnia współpracowniczka Jarosława Kaczyńskiego, zmarła 15 marca 2025 roku w wieku 66 lat. Była prawdopodobnie jedyną osobą, która przez dziesięciolecia miała bezpośredni dostęp do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Nazywana przez wielu „panią Basią” pełniła też funkcje w jego bliskim otoczeniu - w spółce Srebrna, a także w Instytucie im. Lecha Kaczyńskiego. Była świadkiem i uczestniczką wielu wewnętrznych decyzji w Prawie i Sprawiedliwości. Jej nagła śmierć wywołała falę spekulacji, głównie z powodu przesłuchania, które odbyło się trzy dni wcześniej.
Co się wydarzyło w prokuraturze?
Oto 12 marca 2025 roku Barbara Skrzypek zostaje przesłuchana w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej w sprawie tzw. „dwóch wież” - inwestycji planowanej przez spółkę Srebrna w latach 2016-2019. Przesłuchanie, które prowadzi prokurator Ewa Wrzosek trwało - z kilkunastominutową przerwą - cztery godziny. Z ujawnionego później przez prokuraturę protokołu wynika, że Barbara Skrzypek odpowiadała swobodnie na pytania i potwierdziła, że Kaczyński faktycznie zarządzał Srebrną i podejmował decyzje dotyczące inwestycji. Nie podano informacji, by w trakcie przesłuchania dochodziło do nacisków czy sporów. Obecni przy przesłuchaniu prawnicy stwierdzili, że atmosfera była spokojna i profesjonalna.
Nieoczekiwana śmierć Skrzypek nastąpiła trzy dni później, w sobotni poranek, w jej mieszkaniu. Lekarz wezwany na miejsce nie stwierdził oznak działania osób trzecich. Ciało Barbary Skrzypek przewieziono do zakładu pogrzebowego. Prokuratura zdecydowała się na zlecenie analizy procedur przesłuchania jednostce spoza Warszawy. Decyzja o ewentualnej sekcji zwłok została podjęta w kolejnych dniach. Prokuratura poinformowała - na podstawie wstępnych wyników sekcji - że przyczyną zgonu był rozległy zawał serca.
Wróćmy jednak do samego przesłuchania, które miało miejsce w poprzednią środę. Już w jego trakcie pojawiły się pewne kontrowersje dotyczące odmowy dopuszczenia do czynności adwokata Krzysztofa Gotkowicza, prawnika reprezentującego Barbarę Skrzypek. Gotkowicz argumentował swoją obecność trudnościami Skrzypek z czytaniem oraz zdenerwowaniem. Prokurator Wrzosek zdecydowała jednak, że jego obecność nie była konieczna, ponieważ Skrzypek nie była stroną postępowania i nie miała obowiązku składania zeznań obciążających siebie lub inne osoby. Gotkowicz mógł formalnie zaskarżyć tę decyzję, co mogłoby zawiesić przesłuchanie, jednak tego nie zrobił.
Co znalazło się w protokole?
Brak pełnomocnika oraz brak nagrania samego przesłuchania sprawia, że całą wiedzę o nim czerpiemy z protokołu. Został on opublikowany przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie już po śmierci Barbary Skrzypek. Dokument liczy dziewięć stron i szczegółowo opisuje przebieg czynności procesowych, które rozpoczęły się 12 marca o godz. 10 i zakończyły o godz. 14.40. W trakcie przesłuchania zarządzono kilkunastominutową przerwę, a Skrzypek miała możliwość zapoznania się z treścią protokołu, co potwierdziła własnoręczną adnotacją. Nie zgłosiła do protokołu żadnych uwag ani zastrzeżeń.
Zeznania Skrzypek dotyczyły inwestycji spółki Srebrna, nad którą formalny nadzór sprawował Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. Świadek potwierdziła, że w lutym 2018 roku przekazała pełnomocnictwo Jarosławowi Kaczyńskiemu, co oznaczało, że to on podejmował decyzje dotyczące spółki i planowanej inwestycji (wcześniej „Gazeta Wyborcza” napisała, jakoby Skrzypek zaprzeczyła, że podpisała pełnomocnictwo umożliwiające Jarosławowi Kaczyńskiemu samodzielne przeprowadzenie zgromadzenia wspólników spółki Srebrna). Nie brała już później udziału w walnych zgromadzeniach wspólników, a jeśli spotkania odbywały się w trybie pilnym, miały być zwoływane ustnie. Po zakończeniu przesłuchania Skrzypek nie zgłaszała żadnych dolegliwości zdrowotnych poza koniecznością noszenia okularów do czytania.
Treść protokołu nie ujawnia żadnych przełomowych informacji, ale fakt, że nie było protokolanta ani nagrania przesłuchania, wywołał spekulacje. Część komentatorów zwraca uwagę, że w ważnych postępowaniach standardem jest obecność asystenta prokuratora, który sporządza zapis, co pozwala uniknąć wątpliwości co do treści zeznań. Tymczasem w tej sprawie to sama prokurator Ewa Wrzosek prowadziła i spisywała przesłuchanie, co niektórzy uznali za nietypowe.
Publikacja protokołu miała na celu rozwianie wątpliwości, ale w rzeczywistości jedynie podsyciła spekulacje. Część komentatorów wskazywała na nietypowy sposób sporządzenia dokumentu - przesłuchanie nie było nagrywane, a zapisy sporządzała sama prokurator Wrzosek. Standardem w podobnych sprawach jest obecność protokolanta, co miało uwiarygodnić zapis zeznań. Krytycy podkreślają, że brak takiego zabezpieczenia otworzył pole do podważania treści protokołu, zwłaszcza przez stronę polityczną PiS.
Burza po śmierci Barbary Skrzypek
Śmierć Barbary Skrzypek niemal natychmiast stała się przedmiotem politycznego napięcia. W poniedziałek 17 marca przed siedzibą Prokuratury Okręgowej w Warszawie odbył się protest zwolenników PiS. Zgromadzeni zapalili znicze, przynieśli banery z hasłami oskarżającymi Adama Bodnara (ministra sprawiedliwości oraz prokuratora generalnego) oraz Ewę Wrzosek o doprowadzenie do śmierci Skrzypek. Wyraźnie było słychać echa wcześniejszych sytuacji, w których emocje i polityczne oskarżenia również górowały nad faktami. W kontekście katastrofy smoleńskiej Jarosław Kaczyński mówił: „zamordowaliście mi brata”. Teraz pojawiły się podobne słowa. Jarosław Kaczyński osobiście przemówił do demonstrantów. Ogłosił, że Skrzypek to „pierwsza ofiara śmiertelna demokracji walczącej” i oskarżył rząd o doprowadzenie do jej zgonu. Zadeklarował, że „tej sprawy nie odpuści” i że będzie to element „wielkiej walki o przywrócenie demokracji”. Z kolei Zbigniew Ziobro - poprzednik Bodnara w funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego - oskarżył Bodnara o „gangsterskie metody”, nazwał go „przestępcą i bandytą”.
Do akcji włączył się też prezydent Andrzej Duda, kierując pismo do premiera Donalda Tuska. Domagał się w nim wyjaśnień dotyczących przebiegu przesłuchania w sprawie tzw. „dwóch wież”. Podważył decyzję o powierzeniu śledztwa prokurator Ewie Wrzosek. Zwrócił uwagę na nielegalne jego zdaniem zmiany personalne w prokuraturze, przeprowadzane przez premiera oraz Adama Bodnara. Duda podkreślił, że działania rządu w tej sferze, połączone z kwestionowaniem orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i sądów powszechnych, „godzą w interesy Rzeczypospolitej Polskiej oraz zagrażają bezpieczeństwu prawnemu obywateli”. Zwłaszcza krytycznie odniósł się do powierzenia śledztwa Ewie Wrzosek, wskazując na potencjalne upolitycznienie postępowania i naruszenie zasady bezstronności. Prezydent zażądał od premiera wyjaśnień w sprawie decyzji o powierzeniu Wrzosek funkcji referenta, a także powodów odmowy udziału pełnomocnika Barbary Skrzypek w przesłuchaniu. W piśmie Duda apeluje do Tuska o „przywrócenie ładu prawnego w organizacji i działaniu prokuratury”.
Premier Tusk odpowiedział prezydentowi Dudzie na platformie X: „Panie Prezydencie. Przywrócenie rządów prawa po ośmiu latach bezprawia, za które jest Pan współodpowiedzialny, było i jest głównym celem mojego rządu. A czasy, kiedy prezydent, premier czy prezes partii wpływali na losy śledztw, minęły. Proszę się do tego jakoś przyzwyczaić”.
Jednak głównym celem medialnej ofensywy PiS, hejtu i mowy nienawiści stała się prokurator Wrzosek. Zarzucono jej upolitycznienie i manipulowanie sprawą. Jej nazwisko od dawna budziło polityczne emocje. Wrzosek, aktywna w mediach społecznościowych, wielokrotnie publicznie uderzała w PiS. W oczach opozycji czyniło ją symbolem niezależności, ale dla obozu Jarosława Kaczyńskiego było oczywistym dowodem jej stronniczości. Nominowanie jej do prowadzenia tak kontrowersyjnej sprawy było niczym podłożenie politycznej miny pod całą koalicję rządzącą.
Można domniemywać, że gdyby sprawę Skrzypek prowadził inny prokurator, prawdopodobnie nie byłoby dziś politycznej burzy. Ale ponieważ to Ewa Wrzosek zadawała pytania jednej z najbliższych współpracowniczek Kaczyńskiego, Prawo i Sprawiedliwość natychmiast ruszyło do ofensywy. Politycy PiS zaostrzyli atak na rząd. Narracja obozu PiS była jasna: to nie niezależna prokuratura prowadzi postępowanie. Jest to polityczna egzekucja kierowana przez Romana Giertycha i wykonywana rękami prokurator Wrzosek.
Sama Wrzosek odpierała zarzuty, twierdząc, że przesłuchanie odbyło się zgodnie z procedurami i w kulturalnej atmosferze. A w związku z niezliczoną liczbą gróźb karalnych, jakie są wobec niej kierowane, wystąpiła o ochronę - i rządowa ochrona została jej przyznana.
Ewa Wrzosek i polityka
Minister Bodnar próbował dystansować się od sprawy. Z jednej strony musiał bronić prokurator Wrzosek i tłumaczyć, dlaczego to właśnie ona prowadziła to postępowanie. W programie „Trójkąt polityczny” w TVP Info pytany o to, czy nie uważa, że przydzielenie tej sprawy Wrzosek to polityczny błąd i czy prokuratura zrobiła wszystko, by nie dać paliwa PiS-owi, odpowiadał tak, by uniknąć jednoznacznej odpowiedzi. „Każdy prokurator prowadzący postępowanie ma swobodę w sposobie jego prowadzenia” - mówił Bodnar. Podkreślał, że to nie on wyznaczył Wrzosek do tej sprawy, lecz prokurator krajowy Dariusz Korneluk. To miał być jego podstawowy argument - że decyzję podjął ktoś inny, więc minister nie ponosi odpowiedzialności. Bodnar tłumaczył też, że Ewa Wrzosek jest doświadczoną prokurator i że jej zaangażowanie w sprawę nie było błędem. Ale jednocześnie przyznał, że zdaje sobie sprawę, jak bardzo jest to temat polityczny. Minister sprawiedliwości próbuje wyjść z politycznej defensywy, ale fakt pozostaje faktem: powierzenie tej sprawy Ewie Wrzosek było błędem, który PiS skutecznie wykorzystuje. I choć oficjalnie rząd broni decyzji prokuratury, to w kuluarach wielu polityków koalicji zastanawia się, czy nie należało rozegrać tego inaczej.
Wydaje się, że największy problem z Ewą Wrzosek polega na tym, że trudno ją przedstawiać jako neutralną prokurator. Jej otwarta krytyka PiS w mediach społecznościowych, jej historia konfliktów z poprzednią władzą - w tym przymusowe delegacje i podsłuch Pegasusem - czynią ją łatwym celem. Choć Bodnar podkreślał, że Wrzosek nie jest upolitycznioną prokurator, to prosta kwerenda jej konta w mediach społecznościowych jasno dowodzi, że jest inaczej - widać tam, jak bardzo jest ona zaangażowana w spory polityczne. W obozie rządzącym są osoby, które zdają sobie sprawę z tego, że cała ta sytuacja została źle rozegrana. Już minister edukacji Barbara Nowacka w środę mówiła, że co prawda politycy PiS wykorzystują śmierć Barbary Skrzypek, ale pewne działania w tej sprawie można było przygotować staranniej.
Politycy PiS zaostrzyli atak na rząd. Pojawiły się kolejne oskarżenia wobec Bodnara i Wrzosek; Zbigniew Ziobro określił prokurator jako „nienawistną wobec środowiska PiS i gotową do politycznej egzekucji”. PiS stawia sprawę jasno - śmierć Skrzypek to ich nowy sztandarowy temat polityczny.
W ten sposób sprawa śmierci Barbary Skrzypek stała się kolejnym frontem politycznej wojny, w której fakty ustępują emocjom i politycznej narracji. Czy PiS uczyni z niej centralny punkt kampanii prezydenckiej? Na razie jedno jest pewne - Ewa Wrzosek stała się najbardziej kontrowersyjną prokurator w Polsce.
Prokuratura jako pole walki politycznej
Sprawa Barbary Skrzypek i prokurator Ewy Wrzosek nie jest wyjątkiem - to kolejny epizod w długiej historii prokuratury, która zamiast być niezależną instytucją, wciąż funkcjonuje jako polityczna broń w rękach rządzących. To nie jest problem, który pojawił się wraz z dojściem PiS do władzy w 2015 roku, ani z powrotem koalicji rządzącej w 2023. Od blisko dwóch dekad prokuratura nie dowozi. Co chwila powracają wobec niej zarzuty, że zamiast działać tylko w interesie państwa, staje się instrumentem w rękach polityków.
Zaczęło się w 2005 roku, gdy po zwycięstwie PiS w wyborach, Zbigniew Ziobro został ministrem sprawiedliwości i przejął pełnię władzy nad prokuraturą jako prokurator generalny. Jego rządy zapisały się jako era agresywnych działań prokuratorskich, nagłośnionych spektakularnych zatrzymań i procesów politycznych, takich jak afera gruntowa czy sprawa doktora Mirosława G. Oskarżenie lekarza o „morderstwo” na konferencji prasowej, zanim w ogóle został osądzony, pokazało, że prokuratura stała się narzędziem politycznego przekazu.
Gdy w 2007 roku władzę przejęła Platforma Obywatelska, również zaczęły się narzekania na upolitycznioną prokuraturę. Donald Tusk, chcąc pokazać, że jego rząd nie wykorzystuje organów ścigania do celów partyjnych, doprowadził do rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Pierwszym niezależnym prokuratorem generalnym został Andrzej Seremet, nominowany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2010 roku. Jednak zamiast rozwiązania problemu, pojawiły się kolejne kłopoty - prokuratura stała się instytucją słabą, jej decyzje były regularnie krytykowane przez rząd. Sam Tusk wielokrotnie sugerował, że Seremet nie radzi sobie z zarządzaniem i że wprowadzona przez jego rząd reforma była błędem. W efekcie, zamiast niezależnej prokuratury, państwo miało instytucję, której nikt nie szanował - ani rząd, ani opozycja.
W 2016 roku Ziobro wrócił do Ministerstwa Sprawiedliwości i natychmiast przywrócił poprzedni model, łącząc funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Prokuratura ponownie stała się ściśle powiązana z władzą polityczną, co wywołało zarzuty, że działa na zlecenie PiS. Śledztwa w sprawach takich jak afera KNF, reprywatyzacja warszawska czy sprawa Sławomira Nowaka były postrzegane jako narzędzia wykorzystywane w politycznych porachunkach. Opozycja alarmowała, że prokuratura stała się „państwową agencją ochrony polityków PiS” i zamiast ścigać przestępców, ścigała wrogów obozu rządzącego.
W 2023 roku, gdy władzę objęła koalicja z Platformą Obywatelską na czele, powróciły znane oskarżenia, tylko w odwróconej konfiguracji. Tym razem to Prawo i Sprawiedliwość zaczęło mówić o politycznym wykorzystywaniu prokuratury. I tu symbolem staje się Ewa Wrzosek - prokurator, która wcześniej była represjonowana przez rząd PiS, i dostała do prowadzenia sprawę powiązaną z Jarosławem Kaczyńskim i spółką Srebrna. PiS nie miał wątpliwości - dla nich było oczywiste, że Wrzosek została wybrana do tej sprawy celowo, by uderzyć w ich lidera. Kiedy minister Adam Bodnar próbował bronić jej decyzji, natychmiast pojawiły się kontrargumenty - jej aktywność w mediach społecznościowych, jej otwarte zaangażowanie polityczne, jej bliskość z Romanem Giertychem. Wszystko to sprawiało, że cała sprawa wyglądała jak polityczny rewanż.
Pytanie, jak z tego impasu można wyjść. Historia prokuratury w Polsce od dwóch dekad to historia niekończących się napięć. Każda zmiana władzy powoduje zmianę kierunku działań prokuratury. Gdy rządzi PiS - prokuratura jest narzędziem w rękach Zbigniewa Ziobry. Gdy rządzi PO - jest oskarżana o ściganie politycznych wrogów PiS. Czy istnieje sposób na wyciągnięcie prokuratury z tego cyklu politycznych przepychanek? Czy powrót do modelu niezależnego prokuratora generalnego cokolwiek zmieni? Doświadczenia z Andrzejem Seremetem pokazują, że samo oddzielenie prokuratury od rządu nie wystarcza. Potrzebna jest głębsza reforma, która spowoduje, że prokuratura stanie się naprawdę niezależna i odporna na polityczne naciski. Obecnie jednak perspektywy na takie zmiany są nikłe. Trwa kampania prezydencka i nikt nie ma interesu w tym, by uspokajać sytuację. PiS będzie wykorzystywać sprawę Barbary Skrzypek jako dowód na polityczne nadużycia rządu. Koalicja rządząca będzie unikać tematu, licząc, że zamieszanie ucichnie.
A prokuratura nadal pozostanie problemem polskiego państwa, który każda kolejna władza, zamiast go rozwiązywać, tylko go pogłębia.
