Pieszy na pasach ma mieć pierwszeństwo. Zobacz, co oznacza bezwzględne pierwszeństwo

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Karolina Misztal
Bezwzględne pierwszeństwo pieszego na przejściu oznacza, że kierowca powinien rozpocząć hamowanie już wtedy, gdy człowiek zbliża się do krawędzi jezdni. Wprowadzenie takiego prawa zapowiedział w expose premier.

Mateusz Morawiecki przypomniał, że pobocza polskich dróg usiane są krzyżami ofiar wypadków, że odstajemy pod tym względem od Europy.

Mówił prawdę - w ubiegłym roku na drogach całego kraju zginęły 2 tys. 862 osoby, a 37 tys. 359 odniosło rany (dane Komendy Głównej Policji). Na kujawsko-pomorskich drogach śmierć spotkała 171 osób, a pod opiekę lekarzy trafiło 1031 osób. Nasz region ma najwyższy w Polsce wskaźnik liczby zabitych na 100 wypadków - to 17,6 (dla porównania w Pomorskiem, gdzie jest najlepiej, tylko 5,8).

Ludzie giną też na oznakowanych przejściach, czyli tam, gdzie z założenia powinni być najbardziej bezpieczni (patrz dane w ramce „Od autora”). Nie pomagają apele policji i specjalistów ds. ruchu drogowego o rozwagę i poszanowanie przepisów, relacje mediów z miejsc tragedii.

W tym roku jest wyjątkowo niebezpiecznie w całym kraju, jakby jakieś szaleństwo opanowało kierowców i pieszych. Liczba zabitych na pewno przekroczy 3 tys. Od początku roku na kujawsko-pomorskich drogach zginęło 189 osób (dane Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy do 18 listopada), w tym 37 pieszych (w tym na zebrach 13).

Władza dotąd milczała, chyba nie chcąc się przyznać, że to za jej rządów tak bardzo pogorszyło się bezpieczeństwo na drogach. Dopiero po serii głośnych wypadków na przejściach dla pieszych zabrał głos premier. Jeszcze przed expose zapowiedział wzmocnienie sił policyjnych i podniesienie wartości mandatów, a teraz znacznie poważniejsze zmiany, w tym wprowadzenie bezwzględnego pierwszeństwa dla pieszych na zebrach.

W swoim wywodzie znów - tyle że w zawoalowany sposób - skrytykował sędziów. Stwierdził, że prawo ma tak chronić pieszych, by sędziowie nie mogli uniewinniać kierowców rozjeżdżających seniorów na zebrach.

Prawo dla słabszego

- Jestem za wprowadzeniem, choćby na okres próbny, przepisu dającego pierwszeństwo pieszym, bo analizy przeprowadzone w państwach zachodnich potwierdzają, że tak jest bezpieczniej. Skoro pieszy jest słabszy od kierowcy, bo nie chroni go blaszany pancerz, to dajmy mu więcej praw - namawia Marek Staszczyk, sekretarz Kujawsko-Pomorskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Toruniu. - Zdaję sobie sprawę, że prawo do bezwzględnego pierwszeństwa może być przez niektórych pieszych nadużywane. Tak jak teraz mogą wchodzić na jezdnię nie upewniwszy się czy nic im nie grozi, mogą mieć słuchawki na uszach, smartfony w rękach... Ale to kierowca musi znać przepisy, a pieszy nie, chociaż oczywiście w jego interesie jest znajomość prawa. Niech każdy kierowca zrobi wszystko, aby potem nie musiał się tłumaczyć organom ścigania i sądowi! - namawia Marek Staszczyk

- Czy premier zamierza wziąć na swoje sumienie śmierć jeszcze większej liczby pieszych niż ginie obecnie? - pyta pan Krzysztof, kierowca ze Świecia nad Wisłą. - Bo moim zdaniem po wprowadzeniu takich zmian w prawie tak właśnie się stanie. Wielu pieszym już dziś wydaje się, że mają bezwzględne pierwszeństwo na pasach i wchodzą na nie bez upewnienia się czy nie nadjeżdża samochód.

Nasz rozmówca przypomina, że to kierowca ma zderzaki, a pieszy nie. Co temu drugiemu po prawie, skoro zginie lub pokiereszowany trafi do szpitala?

Jak jeździć, by nie uprzykrzać życia innym i samemu mniej się frustrować? Sprawdź, co cechuje kulturalnego kierowcę. Może pora na trochę więcej grzeczności na drodze?

Jak jeździć, by nie uprzykrzać życia innym i samemu się nie ...

Wystarczy podnieść rękę

- To zły i rodzący groźne skutki pomysł - uważa Adam Wełna, kierowca z Bydgoszczy. - Pieszy nie może mieć bezwzględnego pierwszeństwa. Skąd jako kierowca mam wiedzieć, czy stojące na krawędzi jezdni przed przejściem kobiety mają zamiar na nią wejść czy też zwyczajnie rozmawiają i nie mają zamiaru się ruszyć? Ten problem można rozwiązać prosto - pieszy powinien unieść rękę, dając kierowcy znak, że ma zamiar wejść na pasy. Dopiero po upewnieniu się, że kierowca zauważył jego gest i że auto wyraźnie zwalnia, mógłby wejść na jezdnię. Właśnie taki zapis powinien się znaleźć w nowym Kodeksie drogowym.

Lepsze przejścia

Rząd zamierza też dofinansowywać oświetlanie przejść, budowę azyli dla pieszych i wyniesień jezdni na przejściach spowalniających pojazdy.

Buspasami będą mogły jeździć auta osobowe wiozące co najmniej cztery osoby, co ma zdopingować ludzi do wspólnych przejazdów, zamiast uruchamiania kilku aut. To ekologiczne rozwiązanie i wpływające na zmniejszenie korków.

Straszak na pijanych

Premier ma także pomysł na pijanych kierowców, których jest coraz więcej - zaostrzenie kar. Ale też państwo ma prowadzić taką politykę, aby mniej osób wpadało w nałóg alkoholowy, a ci którzy mu ulegli, byli skuteczniej leczeni.
Pierwszym ruchem w tym kierunku ma być podniesienie stawek akcyzy na alkohole.

Od autora

Przepisy lotnicze pisane są krwią lotników i pasażerów. Podobnie - i to na o wiele większą skalę - pisane jest Prawo o ruchu drogowym. Tylko w ubiegłym roku na oznakowanych przejściach w całej Polsce życie straciło 285 pieszych, a rany odniosło prawie 4 tys. Doświadczenie państw zachodnich, które już dawno dały bezwzględne pierwszeństwo pieszym, dowodzi że jest bezpieczniej. Jednak wprowadzeniem takiego prawa niesie ryzyko - niektórzy piesi poczują się tak pewnie, że mogą lekceważyć niebezpieczeństwo. A przecież rozpędzone aut nie zatrzyma się w miejscu! Dlatego ogłoszenie nowych przepisów powinno zostać poprzedzone dobrze przygotowaną, wielką kampanią edukującą dla wszystkich uczestników ruchu drogowego - od przedszkola do seniora.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pieszy na pasach ma mieć pierwszeństwo. Zobacz, co oznacza bezwzględne pierwszeństwo - Gazeta Pomorska

Komentarze 12

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
14 grudnia, 22:15, Arma:

Wbrew pozorom słabszy jest tu kierowca bo nie ma pelnej kontroli nad autem i nie zatrzyma go w miejscu. Pieszy może się zatrzymać w 99%. Tylko bezwzględny zakaz wchodzenia na pasy przez pieszych i bezwzględny nakaz zatrzymania gdy ktoś chce wejść na pasy zmienia sytuację i mamy 99%mniej wypadków. Inne rozwiązania to jakieś nieporozumienie

Zgadzam się, po dłuższym przemyśleniu tematu uważam, że pieszy przed wejściem na przejście powinien mieć obowiązek bezwzględnie się zatrzymać. Niezatrzymanie się powinno być z miejsca traktowane jako wtargnięcie w momencie wypadku.

Zatrzymanie się pieszego przed przejściem powinno być z kolei analogią żółtego światła dla kierowców - Ci, którzy już nie mogą się zatrzymać powinni mieć możliwość przejechać, ale jeśli pieszy wciąż stoi, a mijają go kolejne samochody, kompletnie to ignorując, wtedy traktujemy to jak przejazd na czerwonym świetle. W tej formie ma to jeszcze szansę działać. Jeśli natomiast pieszy teraz zakoduje sobie, że zawsze ma bezwzględne pierwszeństwo, to jako strona słabsza tego konfliktu, jak to już zauważono, wciąż pozostanie tym najbardziej poszkodowanym i statystyki jeszcze bardziej po zmianie tego przepisu się pogorszą.

G
Gość

Ja w 'blaszanym pancerzu' mam równie nikłe szanse w starciu z pociągiem, ale to ja powinienem się zatrzymać i upewnić przed wjazdem na przejazd. Idąc dalej tym jakże słusznym tokiem rozumowania, niech zatem pociąg zatrzymuje się na przejeździe i przepuszcza samochody.

Albo idąc innym tokiem rozumowania, skoro to 'gość', czyli pieszy ma na drodze dedykowanej ruchowi kołowemu pierwszeństwo, to dlaczego samochód nie ma pierwszeństwa przecinając chodnik podczas wjazdu do posesji? Wtedy to samochód i jego kierowca są 'gośćmi' na chodniku, który z założenia jest dla pieszych.

Jak dla mnie wszystko jest oczywiste, jeśli nie chodzi o logikę, bo tu raczej jest jej brak, to na pewno chodzi o pieniądze. Łatwiej wlepić mandat, gdy kierowca nie zauważył, a pieszy wciąż na pasy nie wszedł. Co więcej, jeśli pieszy zginął, a sam był winny, to raczej ciężko było wyegzekwować koszty wszelkich akcji, a tak zawsze winny będzie 'żywy' dzięki czemu będzie mógł ponieść wszelkie koszty.

Wszystko powinno być ukierunkowane zdrowym rozsądkiem. To pieszy ma 'najkrótszą drogę hamowania', więc sam może najskuteczniej zapewnić sobie bezpieczeństwo, upewniając się, że faktycznie jest widoczny i został przez kierowcę przepuszczonym jak teraz. Przekraczając drogę dwupasmową biegnącą w jednym kierunku, powinien być zobowiązany zrobić to dwukrotnie, wtedy wypadków na pewno byłoby jeszcze mniej. Ja sam tak robię, bo równie dużo jeżdżę samochodem i znam realia z punktu widzenia kierowcy. Oczywiście może tego nie dostrzegać ktoś, kto cały czas jest wożony, stąd te pomysły. Wracając do sedna, w sytuacji opisanej wcześniej, niesubordynowanemu kierowcy nadal powinien należeć się mandat, jak do teraz (czyli omijanie/wyprzedzanie na przejściu dla pieszych i nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu).

Niestety warunki mamy, jakie mamy, bezkolizyjnych kładek się nie buduje, bo za drogie. Nie dba się też o stan wszystkich przejść, by były widoczne, co stanowi duży problem podczas np. wyprzedzania. Znak zostaje zasłonięty przez ciężarówkę lub autobus, dodatkowo kierowca skupiony jest na tym, czy ma miejsce na manewr, a następnie w połowie manewru uświadamia sobie, że jest zaraz przed przejściem, które wcześniej nie było widoczne. W moim odczuciu wszystkie przejścia na prostych powinny być oznakowane po obu stronach, tak, abym podczas momentu przygotowania do wyprzedzania i skupienia się na pasie sąsiednim była szansa zobaczyć, że niedaleko jest przejścia dla pieszych.

Kolejny punkt, to piesi rozmawiający ze sobą czy też stojący i rozglądający się zaraz przed przejściem. Czy planowany jest jakiś zakaz zatrzymywania się przed przejściem jeśli pieszy nie ma chęci przejścia, również karany mandatami, może jakaś strefa, na której pieszy 'informuje' że ma zamiar przejść? Bo nie raz i nie dwa spotkałem się z tym, że się zatrzymałem przed przejściem i patrzyliśmy z pieszym na siebie jak na głupków. Co z sytuacją, gdy pieszy idzie wąskim chodnikiem i nie wiadomo, czy się zaraz nie odwróci i nie będzie chciał przejść? Z tym też się często spotykam i nawet mimo chęci zatrzymania się, prawa fizyki na to nie pozwolą. Teraz trzeba będzie zakładać, że każdy pieszy idący chodnikiem w okolicach przejścia ma zamiar przejść...

Podsumowując, jak dla mnie poroniony pomysł.

h
hehe

Ja proponuję w ogóle usunąć samochody z dróg żeby bezmózgie cielęta mogły sobie łazić jak im się podoba skoro za trudne jest dla nich ogarnięcie tematu, że jadący samochód stanowi zagrożenie.

A
Arma

Wbrew pozorom słabszy jest tu kierowca bo nie ma pelnej kontroli nad autem i nie zatrzyma go w miejscu. Pieszy może się zatrzymać w 99%. Tylko bezwzględny zakaz wchodzenia na pasy przez pieszych i bezwzględny nakaz zatrzymania gdy ktoś chce wejść na pasy zmienia sytuację i mamy 99%mniej wypadków. Inne rozwiązania to jakieś nieporozumienie

B
Bronka

W Holandii nikt nie musi podnosić ręki.

To kierowca wie , że musi zwolnić przed przejście.

U nas w Polsce kietowcy to "królowie szos"i oni są najważniejsi.

G
Gość

Odniosę się do poniższej odpowiedzi na mój wcześniejszy komentarz z poniedziałku, godz 15:05.

Nigdzie nie jest napisane, że kierowca nie dostosował prędkości do warunków.

- "Zbliżając się do przejścia nie ma obowiązku jechać nawet dozwolonych 50 km/h"

- A czy kierowca kiedykolwiek ma obowiązek jechać 50 km/h? To jest prędkość dopuszczalna, a nie obowiązkowa, czy zalecana. Wiadomo, że powinna być dostosowana do warunków.

- " Wielokrotnie doświadczałem tego np. w Norwegii gdzie ciemno było do 9-tej rano i po 16 po południu."

- Zatem powinieneś wiedzieć, że są na drogach sytuacje, w których widoczność jest naprawdę beznadziejna, zwłaszcza jeśli chodzi o nieodpowiednio ubranych pieszych. Norwegia może służyć przykładem takiego cyklu dobowego, ale nie trzeba aż tak daleko sięgać. Jeżdżąc nawet po Polsce wielokrotnie spotkałem się z opisywaną sytuacją.

- "To kwestia zmiany myślenia, traktuj przejście jak drogę z pierwszeństwem. Dojeżdżając do takiej drogi jakoś nie narzekasz na konieczność zatrzymania/zwolnienia bo grozi Ci to konsekwencjami zderzenia z innym pojazdem."

- Super argument. Zatem jadąc przez miasto jedną z głównych arterii na odcinku powiedzmy 7 km, mam 15 przejść dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej. Zgodnie z Twoim rozumowaniem przed każdym przejściem mam drastycznie zwolnić/zatrzymać się i upewnić, czy aby nie wyskoczy zza murowanego ogrodzenia pieszy (co zresztą widuje się wcale nierzadko, zwłaszcza w rejonie przystanków autobusowych) ? Genialny wprost pomysł na upłynnienie ruchu i wzorowy przykład ekologicznego postępowania.

- "Przecież samochody osobowe łatwiej mogą zwolnić. Dlaczego nie przepuszczą ciężarówki? Przecież ona może mieć nawet 40 ton, a osobówka tylko 2... Absurd prawda?"

- Absolutny fałsz! Jeżeli widzisz jadącą ciężarówkę, to nie wyjeżdżasz wprost pod nią, bo myślisz logicznie i zdajesz sobie sprawę z jej drogi hamowania. Po za tym policz sobie ile przejeżdżasz skrzyżowań bez sygnalizacji świetlnej na których musisz ustąpić pierwszeństwa innym pojazdom (szczególnie będąc kierowcą ciężarówki, które zazwyczaj poruszają się głównymi arteriami będącymi ulicami z pierwszeństwem). Policz sobie teraz ile na tej drodze jest przejść dla pieszych.

- "Obowiązek upewnienia się pieszego, że pojazd go przepuszcza nadal pozostaje."; "Jeśli do przejścia będzie zbliżał się pieszy z jasnym zamiarem przejścia - to trudno akurat pomylić, zwalniamy lub zatrzymujemy się.".

- Już widzę jak piesi rwą się do rozglądania przed przejściem przez jezdnię. Przecież duża część pieszych nie czyni tego nawet obecnie, tylko skręcają wprost z chodnika niemalże pod koła jadącego samochodu. Potrafią robić tak nawet matki z dziećmi, co jest straszne. Po wprowadzeniu tego przepisu winę w tej sytuacji zawsze poniesie kierowca, który nie miał nawet szansy na uniknięcie potrącenia.

Na koniec dodam, że ludzi powinno się edukować i karać za błędy (kierowców, ale również pieszych). Nie może być tak, że po chodnikach i przejściach notorycznie poruszają się osoby wpatrzone w ekran telefonu, ze słuchawkami na uszach, łapiące pokemony i nie wiadomo co jeszcze. Dawanie ludziom przyzwolenia na takie zachowania (nie łudźmy się - to właśnie zapewni im nowy przepis) prowadzi do jeszcze większego zepsucia społeczeństwa. Nie tędy droga. Powinniśmy szanować się wzajemnie.

G
Gość
25 listopada, 15:05, Gość:

Wszyscy "mędrcy", którzy uważają, że to dobry pomysł zapewne wyobrażają sobie kierowcę przepuszczającego w piękny słoneczny dzień pieszego, który jest mu za to wdzięczny. Wrócimy do rzeczywistości. Grudniowe popołudnie, godz. 18.00, ciemno, pada gęsty śnieg. Na przejście wchodzi ubrany na czarno pieszy, bo ma pierwszeństwo. Z naprzeciwka jedzie samochód oślepiający naszego przykładowego kierowcę, który nie ma najmniejszych szans dostrzec pieszego, nawet przy dużo niższej od dopuszczalnej prędkości. Kierowca potrąca pieszego, który nieszczęśliwie ginie. Kierowcą tym był młody, 25 letni, wykształcony, dobrze wychowany człowiek, który właśnie wracał ze swojej nowej pracy. Idzie do więzienia na 15 lat. Czy tego chcemy Polsko? Pozostawiam kwestię do przemyślenia...

W opisanej przez Ciebie sytuacji, kierowca ma obowiązek dostosować prędkość do warunków i widoczności. Zbliżając się do przejścia nie ma obowiązku jechać nawet dozwolonych 50 km/h, ale powinien zwolnić do tego stopnia aby móc się w odpowiednim momencie zatrzymać.

Tak działa to w innych państwach. Wielokrotnie doświadczałem tego np. w Norwegii gdzie ciemno było do 9-tej rano i po 16 po południu.

To kwestia zmiany myślenia, traktuj przejście jak drogę z pierwszeństwem. Dojeżdżając do takiej drogi jakoś nie narzekasz na konieczność zatrzymania/zwolnienia bo grozi Ci to konsekwencjami zderzenia z innym pojazdem.

Jak słyszę argument, że samochód nie zatrzyma się w miejscu, a pieszy tak to proponuję zrobić eksperyment myślowy: dajmy kierowcom ciężarówek prawo niezatrzymywania się w celu ustąpienia pierwszeństwa pojazdom poruszającym się drogą z pierwszeństwem.

Przecież samochody osobowe łatwiej mogą zwolnić. Dlaczego nie przepuszczą ciężarówki? Przecież ona może mieć nawet 40 ton, a osobówka tylko 2... Absurd prawda?

Oczywiście prawo nie oznacza "bezwzględnego" pierwszeństwa pieszego mimo, że jest tak nazywane. Obowiązek upewnienia się pieszego, że pojazd go przepuszcza nadal pozostaje.

Dla kierowcy oznacza to tyle, że dojeżdżając do przejścia dla pieszych ma lustrować nie tylko samą jezdnię ale również pobocza w poszukiwaniu pieszego, odpowiednio redukując prędkość (co obecnie również jest obowiązkiem). Jeśli do przejścia będzie zbliżał się pieszy z jasnym zamiarem przejścia - to trudno akurat pomylić, zwalniamy lub zatrzymujemy się.

G
Gość

jak pieszy wlezie na przejście bez chwili zastanowienia to i pierwszeństwo mu nic nie pomoże, trzeba prowadzić całoroczne akcje uświadamiające pieszych i to we wszystkich grupach wiekowych, a nie tylko z pierwszakami 2 września, w szkołach średnich lekcje kodeksu drogowego są konieczne

G
Gość

Wszyscy "mędrcy", którzy uważają, że to dobry pomysł zapewne wyobrażają sobie kierowcę przepuszczającego w piękny słoneczny dzień pieszego, który jest mu za to wdzięczny. Wrócimy do rzeczywistości. Grudniowe popołudnie, godz. 18.00, ciemno, pada gęsty śnieg. Na przejście wchodzi ubrany na czarno pieszy, bo ma pierwszeństwo. Z naprzeciwka jedzie samochód oślepiający naszego przykładowego kierowcę, który nie ma najmniejszych szans dostrzec pieszego, nawet przy dużo niższej od dopuszczalnej prędkości. Kierowca potrąca pieszego, który nieszczęśliwie ginie. Kierowcą tym był młody, 25 letni, wykształcony, dobrze wychowany człowiek, który właśnie wracał ze swojej nowej pracy. Idzie do więzienia na 15 lat. Czy tego chcemy Polsko? Pozostawiam kwestię do przemyślenia...

m
mrLusiek

nowy przepis ustala winnego nie zależnie od sytuacji - kierowco jesteś zawsze winny

G
Gość
22 listopada, 10:05, Bartek:

To prawo automatycznie zwiększy jeszcze ilość ofiar, no ale chyba taki jest cel tego przepisu. W końcu to tak, jakby wkładać głowę do paszczy lwa, bo człowiek też ma przecież zęby.

Jest wiele przykładów krajów, które po wprowadzeniu tego przepisu poprawiły bezpieczeństwo na przejściach, np. Litwa w 2018 wprowadzając go ograniczyła w ciągu roku ilość zabitych o 11%.

Kierowca obecnie nie czuje bowiem obowiązku rozglądania się dojeżdżając do przejścia dla pieszych, nawet często tego przejścia nawet nie zauważa, omijając samochody, które się zatrzymały celem ustąpienia pierwszeństwa pieszemu. Większość kierowców zasłaniając się obecnymi uprawnieniami pieszych, traktuje ich jak intruzów na przejściu.

Przepis w formie proponowanej przez premiera, zmusza kierowcę do ciągłej uwagi, do zauważania przejść i zauważania w ich pobliżu pieszych.

Jeśli ktokolwiek był w kraju w którym to tak działa to wie o czym mówię.

Kierowca nawet często nie musi się zatrzymywać przed przejściem, sygnałem dla pieszego jest wyraźne zwolnienie ok 10m przed przejściem. Także rozpoznanie który pieszy zamierza przejść, a który się po prostu znajduje w okolicy przejścia nie jest żadnym problemem jeśli się tego pieszego widzi.

Musimy jako kierowcy wziąć za pieszych odpowiedzialność i zadbać o ich bezpieczeństwo. Pieszy dzięki temu będzie czuł instynktownie, że warto udać się do najbliższego przejścia, a nie przechodzić w miejscu gdzie go nie ma.

W żadnym znanym mi kraju taki przepis nie uprawnia pieszego do wejścia bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd. Obecność pieszego czekającego przed lub zbliżającego się do przejścia z wyraźnym zamiarem przejścia jest sygnałem, że mamy się zatrzymać.

Odpowiednio dopasowana prędkość i wcześniejsze zauważenie pieszego dają w 99% przypadków możliwość bezpiecznego zatrzymania.

W tym 1% przypadków po prostu jedziemy dalej, a kolejny samochód się zatrzymuje i przepuszcza pieszego.

B
Bartek

To prawo automatycznie zwiększy jeszcze ilość ofiar, no ale chyba taki jest cel tego przepisu. W końcu to tak, jakby wkładać głowę do paszczy lwa, bo człowiek też ma przecież zęby.

Wróć na i.pl Portal i.pl