Do zdarzenia doszło w czwartek. W parafii pw. św. Katarzyny w Tyczynie miało odbyć się ostatnie pożegnanie jednego z wiernych. Ale ku ogromnemu zaskoczeniu jego rodziny wikariusz, który pojawił się w zakrystii był pijany. Bliscy zmarłego nie zgodzili się, by w takim stanie odprawiał uroczystości pogrzebowe i znaleźli za niego zastępstwo. Nietrzeźwy duchowny wsiadł do swojej mazdy i jak gdyby nigdy nic odjechał. Niestety do celu nie dotarł, bo jeszcze w Tyczynie spowodował kolizję.
- 48-letni mieszkaniec gminy Sokołów Małopolski jadący ok. godz. 16 ul. Kopernika w Tyczynie stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w słup energetyczny - mówi kom. Adam Szeląg z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. - Uszkodzeniu uległ słup i samochód. Nikt w tym zdarzeniu nie ucierpiał - dodaje.
Interweniujący na miejscu policjanci sprawdzili stan trzeźwości duchownego. W wydychanym powietrzu miał 1,48 promila alkoholu. Za prowadzenie auta na podwójnym gazie grozi mu do 2 lat więzienia. Odpowie także za spowodowanie kolizji. Na razie Kuria Diecezjalna w Rzeszowie, która natychmiast dowiedziała się o sprawie nie podjęła decyzji, jakie konsekwencje poniesie kapłan.
- Biskup diecezjalny wobec duchownych, którzy naruszają przepisy prawa może stosować różne środki, których ostatecznym celem jest poprawa zachowania. Na pierwszym miejscu jest to upomnienie. Może to być także zawieszenie w obowiązkach duszpasterskich - wyjaśnia ks. Tomasz Nowak, rzecznik rzeszowskiej kurii. - Zdarza się także suspensa, czyli zawieszenie w wykonywaniu czynności kapłańskich. Suspensa może być całkowita, to znaczy zakazywać wykonywania wszystkich czynności kapłańskich albo tylko niektórych. Gdy mamy do czynienia z najcięższymi przewinieniami ksiądz może nawet zostać wykluczony ze stanu duchownego - dodaje.
I zaznacza, że kuria wyraża głębokie ubolewanie z powodu gorszącego zachowania wikariusza z Tyczyna i żal z powodu strat moralnych, które w ten sposób powstały.
- Na bieżącym etapie wyjaśniane są wszystkie okoliczności sprawy - dodaje ks. Nowak.