Według jej relacji najpierw został złapany przez świadków, a potem, po ponownej próbie ucieczki, już przez policjantów.
Stłuczka w Przysusze
Do zdarzenia doszło w sobotę około godziny 22 na ulicy Świętokrzyskiej w Przysusze. Kobieta, której samochód został uderzony przez auto prowadzone przez funkcjonariusza, zatrzymała się na poboczu, aby spytać o drogę. Wraz z nią jechały dzieci.
- Po uzyskaniu informacji i upewnieniu się, że nic nie jedzie, włączeniu kierunkowskazu zaczęłam manewr wykręcania. Nagle z dużą prędkością, gdzie dopuszczalna szybkość to 40 kilometrów na godzinę, wjechał w nas samochód marki Volvo. Kierowca nawet nie hamował. Nie zatrzymał się, włączył wsteczny bieg i zaczął powoli wycofywać się. Wysiadłam z samochodu, dobiegłam do jego auta, otworzyłam drzwi i wyciągnęłam kluczyk ze stacyjki. Poczułam woń alkoholu - relacjonuje kobieta.
Ucieczka z miejsca?
Według jej relacji, kierowca volvo zaczął uciekać polną drogą.
- Złapaliśmy go i na siłę przyprowadziliśmy na miejsce zdarzenia. Po chwili zjawiła się policja. Prosiłam o przebadanie mężczyzny alkomatem, jednak nie zostało to zrobione. Mężczyzna znowu uciekł w pola i udał się za nim policjant. Nie było ich ponad 15 minut. Po chwili dojechał naczelnik komisariatu w Przysusze i to dopiero on zapytał czy wszystko w porządku, czy dzieciom nic się nie stało. Zaproponował pomoc, że zawiezie nas do domku letniskowego. Pomógł mi się uspokoić. Jestem mu za to wdzięczna, bo on jeden pokazał ludzkie uczucia - opisuje całą sytuację kobieta.
W końcu na miejscu pojawiła się prokurator, a także kolejni policjanci.
- Najgorsze jest to, że policjant nie zapytał nawet czy nikomu nic się nie stało, czy wszystko jest w porządku, nie przeprosił. A policjanci powinni dawać przykład - mówi kobieta.
Kto zawinił?
Mimo tego, że jeden z uczestników kolizji był pijany, na razie nie jest przesądzone, kto ponosi winę za zdarzenie.
- Policjant brał udział w sobotę w zdarzeniu drogowym. Był nietrzeźwy. Miał niespełna 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Już w poniedziałek został wydalony ze służby. Taką decyzję podjął komendant powiatowy policji w Przysusze - mówiła nam Alicja Śledziona, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu, dodając, że policjant w chwili kolizji nie był na służbie. Policja nie przesądza kto był sprawcą kolizji, to ustali postępowanie prokuratorskie.
- Policjanci, którzy byli na miejscu mówią, że były już funkcjonariusz nie oddalił się, ale to ustali już prokuratura - twierdzi Sławomir Rek, zastępca komendanta policji w Przysusze.
Kobieta pokrzywdzona w kolizji mówi, że już wynajęła adwokata, bo boi się, że zostanie obarczona winą za stłuczkę. Prokuratura zapewne poprosi o ekspertyzę biegłego, ale z pobieżnego opisu wynika, że kobieta może nie być bez winy.
Kodeks drogowy wyraźnie mówi, że przed rozpoczęciem manewru zawracania trzeba upewnić się, że nic nam nie grozi i ewentualna zbyt duża szybkość zbliżającego się pojazdu nie zwalnia nas od odpowiedzialności. Wszystko to ustali jednak postępowanie prokuratury.
- Prokuratura sporządziła postanowienie o przedstawienie mężczyźnie zarzutu kierowania autem w stanie nietrzeźwości - mówi Dorota Kwiecień, prokurator rejonowy w Przysusze.
ZOBACZ TEŻ: Wypadek w Łodzi. Sprawcą pijany policjant