Drużyna Velez przegrała 0:1 w ostatnim w karierze meczu urugwajskiego obrońcy Diego Godina. Przez cały sezon wygrała tylko pięć z 27 spotkań i zajęła 25. miejsce w lidze, w której uczestniczy 28 klubów.
Po powrocie autokarem do swojej siedziby piłkarze wsiedli do własnych samochodów, ale gdy tylko wyjechali poza teren klubu, kilka innych aut zajechało im drogę.
- Przyjechaliśmy, żeby przesiąść się do naszych samochodów i wrócić do domu. Wyjechaliśmy, było kompletnie ciemno i nagle pojawiły się samochody "Barra Brava" (zorganizowanej grupy radykalnych kibiców - red.). Było ich chyba pięć czy sześć. Zostałem dwukrotnie uderzony w twarz, szarpano mnie za kurtkę. Byłem przerażony. Moi koledzy nie chcieli wracać do domów, bo bali się, że będą śledzeni - relacjonował 17-letni napastnik Velez Gianluca Prestianni na antenie telewizji ESPN.
Jak dodał, po tej sytuacji nie jest pewien, czy będzie chciał pozostać w klubie. Jeden z jego kolegów Leonardo Jara był straszony bronią.
- Zajechali mi drogę i chcieli, żebym wysiadł z samochodu. Powiedzieli, że strzelą mi w obie nogi - mówił w lokalnej rozgłośni radiowej.
Klub wydał komunikat, w którym wyraził ubolewanie z powodu incydentu i stanowczo potępił zachowanie napastników. Trener Sebastian Mendez zakomunikował kierownictwu, że jego zawodnicy nie wznowią treningów, dopóki nie będą mieli zagwarantowanego bezpieczeństwa. (PAP/oprac. własne)
LIGI ZAGRANICZNE
Więcej o LIGACH ZAGRANICZNYCH
Największe transfery w Ekstraklasie. Ranking TOP 10 letniego...
