Powiedzieć, że pierwsza połowa nie zachwyciła, to... nic nie powiedzieć. Od początku spotkania obie drużyny grały bardzo zachowawczo i sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo.
Właściwie jedyną groźniejszą akcję w pierwszej części meczu przeprowadziła Stal. W 20. minucie Piotr Wlazło odebrał piłkę na połowie Lechii, od razu oddał strzał z trzydziestu metrów, ale piłka przeleciała minimalnie obok prawego słupka bramki strzeżonej przez Dusana Kuciaka.
W drugich 45. minutach spotkanie nieco się ożywiło, ale również i tym razem w akcjach obydwu ekip zabrakło konkretów. Lechia wypracowała tylko jedną groźną sytuację - w 68. min po rzucie rożnym minimalnie obok bramki główkował Sezonienko. Stal z kolei miała więcej okazji, ale w każdej z nich zabrakło... strzału na bramkę. Wszystkie próby kończyły się albo nieudanym dośrodkowaniem albo stratą piłki blisko pola karnego.
Na dwie kolejki przed końcem sezonu Stal nie zapewniła sobie pewnego utrzymania w PKO BP Ekstraklasie. A wszystko dlatego, że 16. w tabeli Śląsk Wrocław pokonał u siebie Wisłę Płock i zbliżył się do zespołów znajdujących się nad strefą spadkową.
Biało-niebiescy w następnej kolejce zmierzą się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin, a sezon zakończą meczem u siebie z Wartą Poznań.
PGE Stal Mielec - Lechia Gdańsk 0:0
PGE Stal: Mrozek - Hiszpański, Kruk ż, Matras, Flis, Getinger (76 Leandro) - Ciepiela ż (69 Mak), Gerbowski (76 Vallejo), Wlazło, Hinokio (69 Domański) - Sappinen (60 Lebedyński). Trener Kamil Kiereś.
Lechia: Kuciak - Bartkowski, Maloca, Tobers, Abu Hanna (46 Pietrzak) - Pila, Kubicki (46 Terrazzino), Kałuziński, de Kamps (46 Gajos), Durmus - Sezonienko. Trener David Badia.
Sędziował Kochanek (Opole). Widzów 5184.
