PKO Ekstraklasa. Mecz Korona Kielce - Cracovia 2:1
To dopiero czwarte zwycięstwo Korony w sezonie i zarazem pierwsze w ekstraklasie od 27 sierpnia. Przerwało serię jedenastu meczów. Do bezpiecznego miejsca drużyna beniaminka traci teraz cztery punkty.
Jeśli na czymś Korona ma budować optymizm to na drugiej połowie z Legią Warszawa (dublet Jewgienija Szykawki) i właśnie całym meczu z Cracovią.
Drużyna Kamila Kuzery zagrała bez bojaźni i z pomysłem. Całkowicie zdominowała pierwszą odsłonę, podczas której zasłużenie objęła prowadzenie. W 30 minucie do siatki trafił Piotr Malarczyk po dośrodkowaniu Adama Dei z rzutu rożnego.

Po zmianie stron Korona poszła za ciosem. W 56 minucie dopięła swego. Bezmyślnie zachował się Jewhen Konoplianka, pociągając za koszulkę przeciwnika. Sędzia Krzysztof Jakubik nie miał żadnych wątpliwości, że doszło do faulu. Przed monitorem VAR sprawdzał jedynie czy w polu karnym, czy minimalnie przed. Prowadzenie podwyższył Jakub Łukowski. Już ósmą bramkę w sezonie zdobył po uderzeniu w prawy róg, tuż pod ciałem interweniującego bramkarza.
W tym meczu Cracovię stać było jedynie na kontaktowego gola. Po zagraniu ręką z rzutu karnego straty zmniejszył Karol Knap. On i jego drużyna przepuścili dzisiaj szansę na zrównanie się punktami z czwartym Widzewem Łódź.
Zwycięstwo Korony byłoby jeszcze wyższe, gdyby w drugiej połowie jedną z trzech dogodnych okazji wykorzystał Bartosz Śpiączka.
Piłkarz meczu: Jakub Łukowski
Atrakcyjność meczu: 6/10
EKSTRAKLASA w GOL24
Gwiazdy Ekstraklasy, które latem będą bez klubu. Co z kontra...
