Zapis relacji na żywo: Pogoń Szczecin – Legia Warszawa
Jeden z hitów jesieni na stadionie Pogoni Szczecin tym razem kibice nie mogli zobaczyć. Ich brak na trybunach to efekt wprowadzonych obostrzeń w walce z koronawirusem. Szkoda, bo doping dodałby kolorytu, a i można było być pewnym, że zespoły postarają się o dobre widowisko.
Tak było w poprzednich sezonach, a już ten ostatni – 2019/20 był nieprawdopodobny. Pogoń z Legią grała trzykrotnie (dwa razy na wyjeździe) i trzykrotnie wygrała. I nie były to jakieś przypadkowe zwycięstwa, tylko udokumentowanie lepszej postawy na boisku.
Do sobotniego meczu drużyny przystąpiły w dobrej sytuacji. Pogoń walczyła o trzecie zwycięstwo z rzędu, Legia też notowała skuteczną serię. Nic więc dziwnego, że obaj trenerzy nie kombinowali ze składami. Kosta Runjaic w porównaniu z wyjściowym składem na Lechię – dokonał jednej, wymuszonej zmiany. Mariusz Malec w Gdańsku odniósł kontuzję i już tam zastąpił go Benedikt Zech. Za to Czesław Michniewicz wyliczył, że nie mógł liczyć na 14 zawodników, ale trudno mówić o większych osłabieniach, bo wyjściowa „11” była mocna. Wskoczył do niej Joel Valencia, a nie mógł zagrać Luquinhas.
Sam mecz mógł fantastycznie rozpocząć się dla Pogoni. Już w 2. minucie Luka Zahović ubiegł obrońców, dostał nogę do wbitej przed bramkę piłki, ale nieznacznie chybił. Legia odpowiedziała po paru minutach. Wa lerian Gwilia strzelał z kilku metrów, ale też przestrzelił.
POWSPOMINAJMY:
Pogoń - Legia. To zawsze było święto na trybunach! [ZDJĘCIA KIBICÓW]
Żaden z zespołów nie odebrał tych akcji, jako sygnału, by mocniej zabezpieczyć tyły. Wprost przeciwnie – trwała walka w środkowej strefie. Legia uzyskała nieznaczną przewagę, częściej chciała atakować. W 20. minucie - po rzucie rożnym - Tomas Pekhart celnie główkował, ale Dante Stipica świetnie interweniował. 10 minut później napastnik Legii znów był blisko bramki, ale jego uderzenie nogą trafiło w Konstantinosa Triantafyllopoulosa.
Ta akcja była kolejnym dowodem na uzyskaną przewagę Legii. Goście dobrze rozgrywali piłkę, a Pogoń traciła siły na przesuwania formacji. Ostatni fragment I połowy to już dominacja mistrza Polski, kilka bramkowych szans i brak dobrze ustawionych celowników. Pogoń niczym nie potrafiła odpowiedzieć, więc bezbramkowy remis do przerwy był jej sukcesem.
Pierwsze minuty II połowy dawały nadzieję, że mecz będzie wyrównany, ale mistrz był konkretniejszy, szybszy i bardziej pomysłowy. W zasadzie gola powinien szybko zdobyć Pekhart, ale Stipica świetnie obronił jego strzał z 8. metra. Brak odwagi w grze dostrzegł też trener Runjaic, który zdecydował się na ściągnięcie doświadczonych pomocników. Na boisko weszli Kamil Drygas i 17-letni Kacper Kozłowski. Po paru minutach kolejne roszady, ale już zejście Zahovicia było spowodowane nieodpowiednim zachowaniem Igora Lewczuka. Obrońca zderzył się głowami ze Słoweńcem, a to on ponosił odpowiedzialność.
Niestety, po tych pierwszych zmianach „siadła” też gra. Legia nadal przeważała, ale już jej akcje nie miały polotu, a gospodarze raczej zadowoleni byli z remisu. Składnych akcji było mało, a bramkarze raczej się nudzili.
Ligowy klasyk zakończył się bezbramkowym remisem z którego mniej zadowolona będzie na pewno Legia. Z przebiegu całego spotkania była po prostu lepszym zespołem.
Pogoń Szczecin – Legia Warszawa 0:0
Pogoń: Stipica - Stec, Triantafyllopoulos, Zech, Matynia – Kucharczyk (69. Kozłowski), Dąbrowski, Smoliński (75. Hostikka), Gorgon (69. Drygas), Kowalczyk (90. Podstawski) – Zahović (75. Benedyczak).
Legia: Boruc – Juranović, Jędrzejczyk, Lewczuk Ż, Mladenović Ż – Wszołek, Slisz, Gwilia, Karbownik (70. Antolić), Valencia (64. Rosołek Ż) – Pekhart.
Sędziował Szymon Marciniak (Płock)
Mecz bez udziału publiczności.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Stadion Pogoni Szczecin: trybuna wschodnia mecz później. Ogr...
ZOBACZ TEŻ:
