37-letni Rafał został całkowicie sparaliżowany w wyniku wypadku, do którego doszło 20 czerwca 1998 r. na trasie Goświnowice–Grądy, koło Nysy, w województwie opolskim. Wówczas 18-letni Rafał jechał do przyjaciół. Auto prowadził jego kolega. Przez zbytnią prędkość i niezachowanie ostrożności podczas jazdy kolega stracił panowanie nad samochodem, zjechał do rowu i uderzył w drzewo. Rdzeń kręgowy Rafała został przerwany, przez co od dnia wypadku mężczyzna nie może się poruszać, wymaga całodobowej opieki i pomocy we wszystkich codziennych czynnościach
- W jednej chwili życie mojego klienta zmieniło się diametralnie. Miał niespełna 18 lat i myślał, że wszystko co najlepsze przed nim. Wypadek przekreślił wszystkie jego marzenia. W wyniku do którego doszło 19 lat temu Rafał potrzebuje stałej opieki, ciągle trwa także jego leczenie i rehabilitacja, a to są ogromne koszty - przekonywał dziś przed sądem apelacyjnym Daniel Gadawski, pełnomocnik rodziny Rafała, radca prawny Europejskiego Centrum Odszkodowań, które zajęło się sprawą poszkodowanego w wypadku mężczyzny.
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zgodził się z argumentacją sądu okręgowego i postanowił oddalić apelację Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń. Zdecydował, że 37-letniemu Rafałowi należy się 805 tys. zł odszkodowania. W sumie mężczyzna otrzyma milion złotych. To jedno z najwyższych odszkodowań w Polsce dla ofiary wypadku samochodowego. Wcześniej ubezpieczyciel wypłacił mężczyźnie na początku 45 tys zł, a potem kolejne 150 tys. zł.
Sąd pierwszej instancji uznał, że kwota miliona złotych będzie odpowiednim zadośćuczynieniem za krzywdę, jakiej przed laty doznał mężczyzna. Ubezpieczyciel uważał jednak, że kwota odszkodowania jest wygórowana i chciał zapłacić w sumie o 300 tys. zł mniej.
- Choć nawet 1 milion złotych nie zwróci Rafałowi zdrowia, to przynajmniej pomoże w organizacji specjalistycznego leczenia i zapewnieniu codziennej opieki – przekonuje radna prawny Daniel Gadawski. I przypomina, że ofiary wypadku mogą walczyć o odszkodowanie z ubezpieczenia OC sprawcy do 20 lat po wypadku.