- To miejsce gęsto zamieszkane. Według pierwszych informacji do tragedii miało dojść w szkole - mówi "Głosowi" mieszkaniec Świnoujścia. - Pojawiły się plotki o tym, że to porachunki związane z pożyczaniem pieniędzy. Nie wiem, ile w tym prawdy.
Fakty są takie, że 7 września około godz.16. przed blokiem przy ulicy Witosa w Świnoujściu padły strzały. Według świadków było ich pięć. 42-latek z raną podudzia został na miejscu opatrzony przez zespół ratownictwa medycznego i przetransportowany do szpitala. Najpierw miejscowego, a potem na pokładzie śmigłowca LPR do jednego ze szpitali w Szczecinie. Tu ma być pod ochroną przez policjantów.
Brak informacji i domysły mieszkańców
Policja potwierdziła, że doszło do zdarzenia i... nabrała wody w usta. - Trwają czynności - usłyszeliśmy od sierżanta Kamila Zwierzchowskiego z Komendy Miejskiej Policji w Świnoujściu.
Wiadomo, że policja zorganizowała obławę na napastnika bądź napastników. Funkcjonariusze sprawdzali samochody przed miejskimi przeprawami. Tymczasem od domysłów aż huczy w mediach. Jeden z internautów wskazał nawet pewien ślad.
"Myślę, że on już wyjechał z wyspy, około godz. 19 wybrzeżem Władysława IV, mknęło szaro srebrne audi kombi z prędkością około 100km/h w stronę "Bielika" - czytamy na jednym z portali.
Postępowanie w sprawie wydarzeń w Świnoujściu prowadzi Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Śledczy nie ujawniają żadnych informacji.
ZOBACZ TEŻ:
Strzały w Świnoujściu. Jedna osoba została ranna [ZDJĘCIA]
Bądź na bieżąco i obserwuj:
