Podawał marihuanę medyczną, bo chciał pomóc chorej

Piotr Nowak
Zielarz spod Łęcznej podawał chorej partnerce olejek z konopi indyjskich. Następnie o ten środek łagodzący ból dla chorej matki zwrócił się do niego przyjaciel. W rezultacie 44-latek trafił do aresztu za uprawę i rozprowadzanie narkotyku. We wtorek zaś usłyszał wyrok w tej sprawie.

Andrzej Sadowski został skazany za uprawę konopi indyjskich, przetwarzanie ich oraz udostępnianie olejku żonie i matce przyjaciela.

- Stan faktyczny w realiach sprawy w zakresie zarzutów postawionych oskarżonemu nie budzi wątpliwości

- stwierdziła sędzia Marcelina Kasprowicz i skazała mężczyznę na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata.

Ma też zapłacić grzywnę i 3 tys. zł na rzecz Ośrodka Leczenia, Terapii i Rehabilitacji Uzależnień MONAR w Majdanie Kozic Dolnych.

Mężczyzna zajmował się ziołolecznictwem. W styczniu tego roku został zatrzymany w swoim domu nieopodal Łęcznej.

Na jego posesji policjanci znaleźli namioty do uprawy konopi indyjskich, sadzonki, susz i nalewki z rośliny.

Trafił do aresztu, gdzie przebywał do sierpnia. Prokurator wnosił o cztery lata więzienia i 30 tys. zł grzywny.

Obrona domagała się umorzenia sprawy. Andrzej Sadowski argumentował, że olejek podawał wyłącznie w celach medycznych. Środek uśmierza ból, z którymi nie radzi sobie część leków.

Przypomnijmy, nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii z listopada ubiegłego roku umożliwia lekarzom stosowanie produktów z konopi u pacjentów. Na jej zapisy powołał się sąd we wtorkowym wyroku.

- Ustawodawca, dopuszczając preparaty, czyni to w sposób kontrolowany przez lekarza. To lekarz, uznając że konwencjonalna farmakoterapia w danym schorzeniu, i odwołując się do własnej wiedzy medycznej, nie będzie prowadziła do leczenia, czy poprawy przechodzenia przez chorobę, ma prawo sięgnąć po te preparaty

- powiedziała sędzia Marcelina Kasprowicz.

Takiego prawa, zdaniem sądu, nie miał oskarżony, który wiedzę medyczną czerpał np. z artykułów prasowych i wywiadów z celebrytami.

Stąd m.in. wyrok skazujący. Jednocześnie sąd skorzystał z możliwości nadzwyczajnego złagodzenia kary.

Oskarżony nie uważa się za winnego i dlatego zdecydował się na pokazanie swojego wizerunku.

- Przyznaję się do uprawiania konopi, ale cel moich działań był tylko jeden - pomoc chorej osobie - podkreślał Andrzej Sadowski po opuszczeniu sali rozpraw. - Nie wiedziałem, że za to pójdę do kryminału. Gdyby mojej żonie groziła śmierć, prawdopodobnie zrobiłbym to ponownie - nie krył mężczyzna.

Wyrok Sądu Okręgowego w Lublinie jest nieprawomocny.

To kolejny element w dyskusji o stosowaniu marihuany do celów medycznych w Polsce. Nowelizacja miała zagwarantować lekarzowi możliwość legalnego i kontrolowanego stosowania niezarejestrowanych produktów z konopi u pacjentów.

Problem w tym, że tzw. marihuana medyczna jest praktycznie niedostępna dla chorych.

- Koszt takiej terapii jest na tyle wysoki, że bez refundacji ze strony państwa chory nie może faktycznie rozpocząć leczenia

- przekonywał rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, który we wrześniu pisał w tej sprawie do Ministerstwa Zdrowia.

Dodawał, że utrudnienia mogą ograniczać konstytucyjne prawo obywateli do ochrony zdrowia.

To wkrótce ma się na szczęście zmienić. Jeszcze w tym tygodniu do aptek mają trafić wyroby Spectrum Cannabis.

Kanadyjska firma jako pierwsza uzyskała zgodę polskiego urzędu na rejestrację suszu do wytwarzania marihuany medycznej.

Wróć na i.pl Portal i.pl