Do tragedii doszło w nocy z 23 na 24 września ubiegłego roku pomiędzy 2.00 a 3.00 w nocy. Istotnym dowodem w sprawie są nagrania z kamer m. in miejskiego monitoringu. Ofiara to 24 – letni Gracjan. Był bity i kopany w głowę. Zdaniem prokuratury główny sprawca to właśnie Paweł Jaśkiewicz ps. „Janek”. Drugi mężczyzna, który brał udział w zajściu stanął już przed sądem. Choć on odpowiada za udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym.
Szarpanina zaczęła się pod klubem a potem jej uczestnicy przenosili się w inne miejsca. Na monitoringu widać jak Gracjan próbuje odejść. Wywraca się pod wpływem ciosów i wstaje, próbuje odejść. Wreszcie Jaśkiewicz przewraca go na ziemię i z całej siły kopie po głowie. Nieprzytomny Gracjan został na ulicy na torach tramwajowych przy Szewskiej. Przypadkowi świadkowie, zazęli mu udzielać pomocy.
Tyle fakty. W liście, podpisanym nazwiskiem Jaśkiewicza, są przeprosiny i skrucha. Ale też inna wersja wydarzeń niż ta przedstawiana przez prokuraturę. „Gracjan był tamtego feralnego dnia agresywny zarówno fizycznie jak i przede wszystkim słownie” - pisze autor listu. - Miał obrażać Jaśkiewicza i jego rodzinę. Próbował zadawać ciosy. W ogóle „zachowywał się nienaturalnie”. W wersji z listu do tragedii doszło dlatego, że Gracjan „podczas bójki stracił równowagę upadł uderzając o podłoże”.
„Jestem gotów ponieść konsekwencje swoich czynów, ale nie chcę być oceniany jako osoba, która chciała pozbawić życia innego człowieka” - czytamy. Rzecz w tym, że Paweł Jaśkiewicz od wielu miesięcy ukrywa się przed organami ścigania. Więc deklarowana w liście gotowość by ponieść konsekwencje to – póki co – puste słowa. O ile autorem listu rzeczywiście jest Paweł Jaśkiewicz. Policja i prokuratura będą musiały tę kwestię wyjaśnić i potwierdzić lub zakwestionować autentyczność autorstwa listu.
Jego autor zwraca się osobiście do bliskich Gracjana. „Chciałem najmocniej przeprosić (…) wyrazić swoje kondolencje i żal to, że tamto zdarzenie miało tak tragiczny finał” - napisał. „Proszę Państwa o przebaczenie. Ani przez sekundę nie dopuszczałem do swojej myśli, że nasza bójka skończy się śmiercią Gracjana”. (…) „Żadne słowa tego nie wybaczą jak się w tym momencie czuję i nie jestem nawet w stanie wyobrazić sobie bólu jaki przeżywa rodzina zmarłego, ale jeszcze raz proszę o przebaczenie”.
List przyszedł z Czech. Wysłany został 18 maja. Na kopercie jest naklejka urzędu pocztowego z miejscowości na północy Czech tuż przy granicy z Polską. Na kopercie autor podał też swój adres. Miałby przebywać w miasteczku oddalonym 10 kilometrów od miejsca nadania listu.