W piątek, 7 stycznia, w Sanktuarium św. Anny w Smardzewicach odbył się pogrzeb matki i jej trzech synów, którzy zginęli w pożarze domu w Unewlu. Widok czterech trumien: jednej jasnobrązowej i trzech mniejszych białych, niesionych na ramionach przez smardzewicki cmentarz poruszał...
Msza żałobna rozpoczęła się o godz. 13 w Sanktuarium św. Anny w Smardzewicach i zgromadziła rodzinę, przyjaciół, znajomych, mieszkańców oddalonego o kilkanaście kilometrów Unewla oraz mieszkańców całej smardzewickiej parafii głęboko wstrząśniętych tragedią, która wydarzyła się w ostatnich dniach 2021 roku. Ksiądz głoszący homilię przyznał, że po raz pierwszy stoi w obliczu takiej tragedii i patrząc na cztery trumny ustawione przed ołtarzem nie wie, co powiedzieć.
- To nie miało prawa się wydarzyć, to przekracza nasze myślenie, ale ja dziś proszę was, rodzinę, przyjaciół, parafian, o jedno i tą prośbę przekazujcie wszystkim. Proszę, nikogo nie potępiajcie, nad nikim nie wydawajcie osądów, w takich chwilach jak ta, nie mamy prawa sądzić, nie mamy prawa nikogo potępiać. Tylko Bóg zna serce i wnętrze człowieka i tylko Bóg może sprawiedliwie osądzić - mówił w homilii ksiądz sprawujący mszę żałobną.
Ksiądz przekazał na ręce rodziny kondolencje m.in. od władz gminy Sławo. Pogrążona w żałobie rodzina dziękowała natomiast sąsiadom, którzy jako pierwsi ruszyli na ratunek mieszkańcom domu. Po mszy żałobnej kondukt pogrzebowy przeszedł na pobliski cmentarz, gdzie ciała matki i jej synów spoczęły w grobowcu i utonęły w kwiatach...
Do rodzinnej tragedii doszło 30 grudnia. Około godziny 14.30 z płonącego domu wyniesiono 39-letnią matkę i jej trzech synów w wieku 3, 5 i 9 lat. Po wstępnych przesłuchaniach, oględzinach domu, w którym doszło do tragedii, i wynikach sekcji zwłok, prokuratura przyjęła wstępną hipotezę, że było to samobójstwo rozszerzone. Prowadzone są dalsze czynności, które mają potwierdzić przyjętą przez śledczych tezę.
