Decyzja Trybunału Konstytucyjnego, który zdecydował o częściowej niezgodności traktatu unijnego z polską konstytucją – według polityków opozycji ma dowodzić, że Polska prze ku wyjściu z Unii Europejskiej. I pod hasłami obrony naszej obecności w UE wyprowadzili w niedzielę ludzi na ulice polskich miast, by zamanifestowali swoje przywiązanie do "europejskich wartości".
Politycy Prawa i Sprawiedliwości zapewniają, że o żadnym polexicie nie ma mowy, a członkowie Forum Młodych PiS pokazali nawet dziś w Szczecinie mapę na której zaznaczyli państwa których Trybunały Konstytucyjne, Sądy Konstytucyjne lub Rady Stanu również uznały wyższość państwowych konstytucji nad prawem Unii Europejskiej w sytuacjach, w których uznają, że instytucje Unii przekraczają swoje kompetencje.
- Sugerujemy spokojniejsze podejście do kwestii granic kompetencji Unii Europejskiej oraz racjonalną ocenę konsekwencji ostatniego wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego - powiedział Tomasz Dzięgielewski, wiceprzewodniczący Klubu FM PiS w Szczecinie.
Zdaniem profesora Drzonka protesty to kolejny etap fali jaka przetoczyła się przez Polskę rok temu
Wówczas były to prawa kobiet, dziś jest przynależność do Unii Europejskiej.
- Dla Donalda Tuska i jego sojuszników to doskonała i bardzo chwytliwa narracja – tłumaczy. Jak mówi w socjologii funkcjonuje zasada samospełniającej się przepowiedni i być może na to liczy opozycja. Jeżeli Unia Europejska rzeczywiście np. obcięłaby Polsce fundusze, to mogą pojawić się środowiska chętne do podnoszenia haseł separacji od Brukseli.
- Na razie to jednak wygląda tak, jakbyśmy zaczęli protestować przeciwko wybudowaniu na jeziorze Dąbie elektrowni atomowej, chociaż nikt nie ma takiego zamiaru - tłumaczy.
ZOBACZ TEŻ:
Zwraca jednak uwagę na inny aspekt zamieszania wokół decyzji Trybunału Konstytucyjnego. Niewykluczone, że mogą być kraje którym może zależeć na poloucie, skoro nie ma mowy o polexicie.
- Niemcy i Francja bardzo mocno zainteresowane są federalizacją państw unijnych. Szczególnie nasi zachodni sąsiedzi. I tutaj rodzi się pytanie, czy polout nie byłby im na rękę? – zastanawia się politolog.
Jego zdaniem bowiem, jedną z przyczyn brexitu mógł być wrodzony sceptycyzm Brytyjczyków do łączenia się w federację.
- Londyn wykonał krok za daleko i nie pozwolono im się już cofnąć, bo głównym europejskim graczom nie zależało na tym – tłumaczy.
Niepokojące jego zdaniem jest też to, w jakiej sytuacji międzynarodowej dochodzi do protestów
Ważne są tutaj cztery aspekty: pierwszy, że każdy z naszych sąsiadów bliższych i dalszych prowadzi swoją politykę i postępująca polaryzacja polskiego społeczeństwa jest mu na rękę, Po drugie bardzo niekorzystne jest to że ta polaryzacja opiera się na nieprawdziwej przesłance polexitu. Po trzecie Amerykanie bardzo zmniejszają swoje zaangażowanie w sprawy europejskie, także w bezpieczeństwo na naszym kontynencie. I po czwarte w końcu trzeba też patrzeć na to co dzieje się na granicy z Białorusią. A to oznacza, że sytuacja geopolityczna jest naprawdę poważna.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Szczecińska manifestacja poparcia członkostwa w Unii Europej...
Bądź na bieżąco i obserwuj:
