Para częstochowian napadła na policjantów. Teraz stanęła przed sądem
7 maja 2017 roku para wybrała się do restauracji McDonald’s przy ulic Okulickiego wraz z dwójką dzieci, którą wychowują. Kiedy wracali, przeszli przez ulicę w niedozwolonym miejscu, co zauważyli policjanci.
Funkcjonariusze zawrócili, aby parę pouczyć lub ukarać mandatem. I tylko do tego momentu wersję obu stron, policjantów i oskarżonej pary, są zgodne. Zdaniem mężczyzny i kobiety, interweniujący policjanci pobili ich na oczach dzieci. By rozwiać wątpliwości, policjanci opublikowali nagranie z telefonu mężczyzny, który zarzucał funkcjonariuszom niewłaściwe zachowanie.
ZOBACZ KONIECZNIE
TAK WYGLĄDAŁA NAPAŚĆ NA POLICJANTÓW
Policja, aby wyjaśnić sprawę, opublikowała film nagrany telefonem komórkowym przez oskarżonego, z którego wynika, że przedstawiona przez parę wersja zdarzeń mocno różni się od tej rzeczywistej.
ZOBACZ KONIECZNIE
GDYBY NIE TEN FILM, POLICJANCI MIELIBY POTĘŻNE PROBLEMY
Obie strony po raz pierwszy spotkały się w sądzie w styczniu tego roku. Wówczas obydwie strony przystały na mediację zaproponowaną przez sędziego Mateusza Matuszewskiego.
Policjanci napadli na rodzinę w Częstochowie? Policja ujawni...
Jak udało się nam dowiedzieć, do ugody było blisko. Para miała m.in. zapłacić policjantom nawiązkę i publicznie ich przeprosić, ale na samym finiszu mediacja zakończyła się fiaskiem.
Dlatego przed częstochowskim sądem rozpoczął się proces pary. Przesłuchano obydwoje oskarżonych, którzy jednak nie chcieli odpowiadać na pytania prokuratora oraz mecenasa Łukasza Kowalskiego, który reprezentuje policjantów.
Oskarżeni podtrzymywali swoją wersję wydarzeń. Twierdzili, że policjanci byli zdenerwowani i agresywni. Nie chcieli się im przedstawić, ani powiedzieć, co było przyczyną interwencji. Oskarżony żalił się, że po zdarzeniu przez osiem godzin byli przetrzymywani na komendzie bez szklanki wody i nikt nie mówił im, co stało się z ich dziećmi.
Para skarżyła się również na brutalność policji – kobieta miała zostać kopnięta przez jednego z funkcjonariuszy, a mężczyzna miał być przez nich duszony.
Para twierdziła, że zajście widziało kilkadziesiąt osób, które mieszkają na osiedlu, ale żadna z nich nie chciała zeznawać przed sądem na ich korzyść.
Sędzia wyznaczył termin kolejnej rozprawy na 28 maja. Wówczas mają zostać przesłuchani policjanci, a także wszyscy pozostali świadkowie. Jeśli to się uda, sąd tego samego dnia wyda wyrok w tej sprawie.
Proces obserwują przedstawiciele policyjnych związków zawodowych, którzy zapewnili policjantom opiekę prawną. - Gdyby nie było tego filmu, wówczas to funkcjonariusze mogliby siedzieć na ławie oskarżonych - mówi policjanci.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Pianino na lotnisku w Pyrzowicach odżyło. Kto tak pięknie gra?